niedziela, 2 marca 2014

Chapter 3




Przez parę sekund starłam się opanować kołatanie serca, które niemal wyrywało mi się z piersi na widok pacjenta, którego nie byłam gotowa przyjąć jak reszty. Był inny. Pozostali wydawali się być chociaż pozornie sympatyczni, jeżeli takie miano można nadać ludziom zamkniętym w zakładzie. On ani trochę nie okazywał krzty niepewności czy też cechy pozytywnej. Co nie znaczyło, że był dla mnie oznaką zła... Neutralny.. Tak to chyba właściwe słowo, choć może bardziej pasowało by tu nieprzewidywalny. Stał przy drzwiach i cierpliwie czekał na jakiekolwiek ruch z mojej strony. Wbijał swój wzrok w moją twarz, a moje ciało opanował paraliż. Automatycznie usiadłam prosto na fotelu i chwyciłam długopis do ręki by czymś zająć roztrzęsione kończyny. 
Czy byłam wystraszona? Nie to nie był strach. To była blokada powstała z jego obecności, inni mogliby to nazwać zawstydzeniem, lecz ja nie czułam nic oprócz rosnącej ekscytacji.   

- Usiądź. - Wskazałam na siedzisko na przeciw mnie.

Chłopak posłusznie usiadł dalej nie spuszczając mnie ze swojego kręgu zainteresowania.​   

- Liam Payne - Powiedział wolno rozwalając się na siedzeniu.         

- Wiem.. - Uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym zaczęłam zakładać kartę pacjenta dla niego. 

Dokument potwierdzający moją pracę, spostrzeżenia, etapy terapii, zmiany i inne istotne sprawy dotyczące więźniów.

- Jeśli chcesz mi wmawiać jaki zły jestem i naślesz na mnie wszystkie złe czary to uprzedź może zdążę wyjść.. - Mruknął bawiąc się nitką wystającą z rękawa jego kombinezonu.     

Podniosłam się znad dokumentów, zerkając na niego z pod łba.      

- Po pierwsze nie jest czarodziejką, a po drugie nie mam w zamiarze cię o nic oskarżać.  

- Zapowiada się ciekawie - prychnął opierając się o kraniec biurka nadal siedząc.           

- Długo tu jesteś? - Zaczęłam dokładnie wyłapywać każdy jego gest oraz mimikę twarzy.  

- Sześć miesięcy. To dopiero początek. Wspaniałe wakacje. - Powiedział z zachwytem, a ja za grosz nie mogłam wyłapać, jaki nastrój mu towarzyszył.      

Przygryzałam skuwkę długopisu, zastanawiając się jak zacząć rozmowę by odpowiednio nakierować jej tor. Z Niallem było łatwiej.  

- Rue? - Odezwał się nisko przygryzając wargę.      

Moje serce znowu przyspieszyło bicie na moje imię, które wypłynęło z jego lekko zaróżowionych ust. Wysłałam mu pytający spojrzenie czekając na dalszy ciąg wypowiedzi.

- Nie uważasz, że więźniowie bez kajdanek przy tak bezbronnej osobie, jak ty to dobry pomysł..? - Przechylił głowę na bok. 

- Kto powiedział, że jestem bezbronna? I co w tym złego, dając wam wolność hmm? 

- Nie wiesz co robisz. - Zmrużył oczy.

- Coś sugerujesz? 

Nie miałam pojęcia do czego on dąży. Z jednej strony chciałam wydobyć z niego te wszystkie skryte myśli, które leżały gdzieś na dnie, czekając na odkrycie, lecz z drugiej napięcie mojego umysłu jak i ciała stawało się większe. 

- Nie bój się. - Mruknął         

Jego tęczówki były jeszcze ciemniejsze zanim tu przyszedł. 

- Nie mam czego. - Starałam się nie zająknąć.

To nie strach...

- Na prawdę..? - Wstał i patrzył na mnie z góry. Podziękowałam Bogu za to że dzieliła nas powłoka biurka.  

Mogłam przysiąc, iż w tamtej chwili byłam gotowa wyskoczyć przez okno. Tylko pozostawało pytanie.. To strach? 

- Nie boisz się mordercy? - Obszedł biurko stając już obok mnie. Zesztywniałam, jednak nie ruszyłam się nie chcąc dać mu satysfakcji. Stanął za mną i nachylił tuż nad uchem, a jego ciepły oddech muskał mój kark. 

- Po moich dłoniach spływa krew.. Czerwona, ciemna krew Rue.. - Szeptał . 

Przejechał palcem po linii mojej szczęki. Całą sobą wyczułam niezwykle delikatne opuszki jego palców, stykające się z fragmentem odkrytej skóry należącej do mnie. 

 - Boisz się? 

Wyprostował się ponownie stając z boku. W miejscu, w którym przed chwilą czułam jego dotyk, pozostał palący ślad. Gęsia skórka opanowała ciało, a ja zdumiona patrzyłam na skupioną postawę Liama. Wiedział co robi.. Przejął kontrolę..

- Boisz się? - Powtórzył.

Przełknęłam głośno ślinę.

- Nie


- Na pewno?  

Skinęłam lekko głową potwierdzając swoją niezbyt szczerą odpowiedź. 
To nie strach...

- A więc czemu drżysz? - Zaśmiał się, będąc na wyciągnięcie ręki.         

- Zimno tu.. - Skłamałam.

Straciłam swoje stanowisko. Jak mogłam się nie opanować..
Sięgnął dłonią do mojego policzka, żar rozlał się w dole mojego podbrzusza tym samym powodując zawstydzenie. Straciłam ciepłą rękę i spiorunowałam go wzrokiem. Nie, to ja tu rządziłam. Liam dobrze wiedział jak to rozegrać tylko ja głupia dałam się ponieść jego działaniu. Koniec.     

- Siadaj - Powiedziałam bardziej szorstko niż powinnam. 

Zaśmiał się i o dziwo wykonał polecenie.

- Ktoś tu się zawstydził?

- Nie wiem w co grasz, ale ja nie będę twoim pionkiem przykro mi.       

Jego szczęka zacisnęła się nieco, a żyła na czole stała się bardziej widoczna. Przez chwilę myślałam, że jest zdenerwowany, ale zaraz potem mruknął do mnie uwodzicielsko, przez co znowu drgnęłam.      

- Zobaczymy..

- Powiedz mi coś o sobie      

- Wszystko wiesz. Jestem więźniem.

- Nie o to mi chodzi.. Co z twoim życiem? - Starałam się go zachęcić.   

- Ja nie mam życia. Moje życie to więzienie.         

Jego zamknięty umysł zaczynał mnie irytować, jednak wiedziałam, iż mu oto chodziło. Mój telefon zaczął wibrować na biurku. Ignorując natarczywą osobę czekałam na dalsze posunięcie pacjenta. 

- Odbierz. To wkurwiające - Zrzędził         

Westchnęłam i odebrałam.

- Halo?

- Rue? - Ach Meg - Słuchaj możemy zmienić termin spotkania.. No bo.. Bo wiesz Xavier zrobił mi niespodziankę i..   

Tak zawsze on.
Może to samolubne, lecz od kąt się pojawił nasza przyjaźń na prawdę przestawała istnieć. To jego wina. 

- Jasne przełóżmy to. Nie mogę rozmawiać pa. - Odłożyłam komórkę. Spuszczając wzrok na czerwony przycisk pod biurkiem. Ciekawa byłam czy ktoś kiedyś musiał go użyć? Czy to normalne? 
W końcu chyba nie został tu przyczepiony bez powodu. Czyli kiedyś ktoś tu ucierpiał? Przemknęłam zaniepokojona oczy. Nie bój się... Otworzyłam je z powrotem napotykając zmieszanego Payna.         

- Chłopak?

- Nie mam chłopaka..

Wydął wargi znudzony.

- Nie jesteś zbyt rozmowny co?

- Nie.

- Boję się że kiedyś zabijesz mnie swoją gadatliwością - Zaśmiałam się, ale zaraz zdałam sobie sprawę ze złego doboru słów.          

- Zabić... Brzmi ciekawie.. - Przerzucił swoje zainteresowanie na ścianę.           

Skuliłam się wypełniając dalej papiery.      

- Co z twoją rodziną? Tęsknisz?

Podskoczyłam, gdy jego pięść zderzyła się z drewnianym biurkiem. Cały się trzasł, oczy były niemal czarne, nozdrza drgały z nadmiaru wydychanego powietrza. Usta zaciśnięte w linie dodawały tylko niebezpieczeństw​a, które właśnie jakimś sposobem wzburzyłam.         

- Gówno cię to obchodzi! - Wrzasnął

- Uspokój się nie chciałam cię zdenerwować.- Chciałam opanować sytuację.

Kolejne uderzenie sprawiło, że nerwowo wstałam starając się nabrać pewnej gotowości.

- Oddychaj..

Lekko rozluźnił się, jednakże klatka piersiowa nadal nierównolegle podnosiła się i opadała. Zdałam sobie sprawę, iż nie byłam zbytnio ostrożna. Nadepnęłam na widoczny słaby punkt, nad którym zapewne będę miała czelność się zmierzyć.. 

- Lepiej? - Zachowałam dystans.

- Zostaw mnie - Splunął i wyszedł trzaskając drzwiami.

Co właśnie się stało? 
Stałam osłupiała, zastanawiając nad wybuchowym zachowaniem bruneta. Poczułam ukłucie w sercu oraz skurcz żołądka. To ja wywołałam te emocje. Miałam pomóc tymczasem zburzyłam, jego spokój. Pierwsza wpadka?

Chwilę mi zajęło dojście do normalności. Byłam całkowicie zbita z pantałyku. Nie spodziewałam się takiego rozpoczęcia współpracy. Poczucie winy szargało mną, ciągnąc w to niezdolność do wykonania kolejnego ruchu. Musiałam szybko dojść do siebie, bo w drzwiach stanął następny pacjent. Po paru głębszych wdechach zaprosiłam mulata bliżej i wróciłam do poprzedniej pozycji swobodnie gadając z Zaynem. On jak i Niall wydawali się dość otwartymi w porównaniu do niektórych..
Malik był bardziej nieśmiały, bał się każdego wypowiadanego słowa, więc pchałam go w to dalsze tematy jego życia prywatnego. Pewnie pomyśleliście o mnie jako osobie wścibskiej. Nic z tych rzeczy. Nawiązywałam z nimi kontakt bliższy. Kto powiedział, że psycholog zajmuję się tylko szukaniem problemów? Zależało mi na stworzeniu zaufania oraz pragnęłam lepiej wczuć się w roli zwierzchnika, powiernika którym miałam się stać. Mieli czuć się przy mnie swobodnie i na tyle dobrze, by powierzyć mi swoje troski, odciążając tych samym samych siebie. Chociaż tak mogłam im pomóc. Przy mnie mogli być nowymi osobami. Nie znając ich przeszłości było w pewien sposób łatwiej. Czekałam z odczytaniem ich kartotek. Powód był prosty. Łatwiej jest zrozumieć sprawy o których nie mamy pojęcia. Nie dajemy odgórnie nalepki człowiekowi, twierdząc że jest już skreślony. Lepiej by sami mi to powiedzieli, rzecz jasna pod moim małym naciskiem, jednakże to od nich zależało czy dadzą mi wkroczyć w ten trudny etap czy może mnie odtrącą.
Godzina wystarczyła bym dowiedziała się wiele ciekawych rzeczy o Zaynie. Miał siostry Doniye, Waliyhe i Saffe.
Od dłuższego czasu spędzał więcej czasu w Londynie, jednak wciąż jego stałym miejscem zamieszkania było Bradford. W swoich rozmowach z żadnym z pacjentów nie poruszałam ich wykroczeń. Wiedziałam, iż nikt nie chciałby na przywitanie być puszczanym na głęboką wodę. Każdy z oskarżonych opowiadał o swoim życiu wpuszczając mnie w klimat rodzinny albo go bacznie omijając.
Byłam zadowolona z powodu tak szybkiej akceptacji z ich strony. Przynajmniej większość nie raziła do mnie jakiejś bariery i swobodnie dzieliło się kawałkami przeszłości. Ale pozostawał cień goryczy.. Liam Payne...

                 "Namiastka sukcesu to namiastka tlenu będącego nowym sensem życia"




***

Mamusiu? Gdzie jest tatuś? Czemu tak na niego krzyczałaś? Dlaczego on sobie poszedł?
Mamusiu chcę do taty.
Mamusiu znowu długo pracujesz. Tęsknie. Chcę żeby było jak dawniej..
Mamusiu wiesz, że nauczyłem się już jeździć na rowerku?
Mamusiu gdzie ty jesteś?

Zrobiłem laurkę dla taty, chcę żeby wrócił.
Mamo będę już grzeczny. Powiedz tacie, żeby wrócił. Powiedz, że przepraszam..
Przepraszam.
To ja zjadłem te ciasteczka z garnuszka na łakocie.
To ja nie posprzątałem zabawek z pokoiku.
To ja nie zjadłem całego obiadku.
Tatusiu przepraszam wróć..

Mamusiu kim jest ten pan? Dlaczego się na niego tak patrzysz? Mamusiu czemu każesz mi do niego mówić tatusiu?
Mamo ja chcę mojego tatę.
Czemu ten pan z nami mieszka?
Dziś zjadł moje płatki. Nie lubię go.

Miałem zły sen. Chcieli mnie ci zabrać. Czemu mnie nie uratowałaś mamusiu?

Znowu pracujesz.
Słyszę krzyk i płacz z pokoju Ruth.
Gdzie jesteś?

Ruth jest dziwna. Nie chcę się ze mną bawić samochodzikami. Powiedziała brzydkie słowo. Nie chcę by była na mnie zła. Kocham moją siostrzyczkę.

Mamusiu czemu ty nic nie widzisz?

Ona nie je. Jest smutna. Nie mówi. Napraw ją mamusiu.

Leżę w łóżeczku, a ona znowu płaczę i krzyczy.

Dziś, kiedy ją przytuliłem zaczęła płakać i popchnęła mnie. Bolało, a ty mamusiu nie pocałowałaś mnie, gdy chciałem byś to zrobiła.

Znowu te przeraźliwe wrzaski. Gdybyś nie pracowała i była w domu byś ją usłyszała..
Czemu zostawiasz nas z NIM?

On jest zły mamo.
Jest dla nas zły.

Kiedy mu powiedziałem, że nie jest moim tatusiem uderzył mnie mamusiu.
Płakałem, a on powiedział na mnie beksa i popsuł mój latawiec.
Latawiec, które dostałem na moje 3 urodziny od taty.
Mamusiu to potwór..

Czemu jesteś głucha?

Walę w drzwi pokoju ....
Wiem, że jest tam i on.
Mamusiu ona płacze.
Chcę ją uratować.

Zamknął mnie w łazience i rzucił na zimne płytki.
Powiedział na mnie tak nieładnie.
Kazał być cicho i znowu do niej poszedł.

Mamo..

Siedzę na foteliku i czekam na ciebie.
... nie ma.
Słyszę jak pan ogląda telewizję.
Jestem głodny.
Idzie po schodach.
Wchodzi do mojego pokoiku, powoli idąc w moja stronę.

Mamusiu?

Siada tuż obok mnie i głaszczę mnie po pleckach.

Mamusiu?

Gładzi moje rączki i mówi, że jestem niegrzeczny.

Nie chcę, żeby mnie dalej dotykał.

Mamusiu boję się!
Mamusiu weź go ode mnie proszę mamusiu!!

Mamo.. Kocham cię..


***



Stałam przy oknie popijając gorącą kawę. Obserwowałam strażników stojących sztywno przy bramie czekających na jakiekolwiek oznaki niebezpieczeństwa. Na co to komu? Ciecz rozlała się w moim wnętrzu, delikatnie drażniąc przełyk. Czułam jak do moich poszczególnych komóreczek jest dostarczana mała ilość energii, w postaci kofeiny. Byłam zmęczona tym całym tempem, które sobie narzuciłam. Wzięłam dodatkowe godziny pracy, by szybciej zebrać sumę na nowe mieszkanie. Tak podjęłam decyzję. Mój ojciec i tak mnie ignoruje może przez rozłąkę będzie taki jak wcześniej..
Długo nie było dane nacieszyć mi się kojącą ciszą, bo do pomieszczenia jak błyskawica w paradował rozchichotany Louis, trzymając ręce za sobą.

- Co tam masz? - Spytałam zaciekawiona jego zachowaniem.

Podszedł bliżej, wyjmując zza siebie małą babeczkę ze świeczką.

- Pierwszy tydzień pracy za tobą! - Krzyknął wesoło wręczając łakoć.

Tak minęło już 7 dni..
Szybko, ale i męcząco. Z pacjentami dalej pozostawałam przy punkcie zapoznawczym trzymając się ściśle wyznaczonego sobie toku. Jedynie jedna osoba pozostawała w tyle.
Liam od naszej pierwszej rozmowy i po tym wybuchu milczy. Nie patrzy na mnie, a gdy tylko zegar odliczy 60 minut niczym torpeda wychodzi z pokoju, zostawiając mnie z burzliwymi odczuciami. Początkowo starałam się choć trochę nawiązać z nim jakiś kontakt, jednak widząc nie zainteresowanie jakim mnie darzył, odpuściłam a gabinet tonął w ciszy odliczając leniwie wymierzony nam czas.


- Jej dziękuję Lou  - Ucałowałam go w już lekko zaróżowiony policzek.

- Nie ma za co - Usiadł obok mnie na biurku. - Musimy pogadać

- Co jest? - Zaniepokoiłam się.

- Chodzi mi o Liama..

Przygryzłam wargę zmieszana

- Jak pewnie zauważyłaś jest jakiś dziwny.

- Wiem.

- Mało je, boimy się o jego zdrowie. Wiesz nigdy nie był rozmowny ani nie pokazywał swoich emocji, ale teraz na prawdę jest coś nie tak. Steve mówił, że słyszy w nocy jego krzyki przez sen. Zresztą sam wczoraj słyszałem. Jak jest z jego terapią?

To wszystko przeze mnie?

- To chyba moja wina. - Odparłam słabo. - Nadepnęłam nieumyślnie na jego odcisk. Zamknął się w sobie. Podczas naszych spotkań milczy jak grób i czeka tylko na wyjście.

- Ej przecież to normalne. Każdy popełnia błędy.. - Poklepał mnie pocieszającą. - Musisz to jakąś naprawić dasz radę jasne? Nie chcę, żebyś się obwiniała i brała całą winę na siebie. 

- A może pomyliły mi się zawody co?

- Przestań bredzić Rue. Jesteś niesamowita w ciągu tygodnia okiełznałaś połowę aresztu. I co nadal twierdzisz, że nie masz powołania hmm? - Poruszył zabawnie brwiami na co zachichotałam.

- Dzięki.

- Od tego jestem. Dość! To ty jesteś tu psychologiem nie ja, chyba zmienię zawód.

- Cicho bądź. - Szturchnęłam go rozbawiona. - Mogę cię o coś spytać?

- Wal

- Powiedz mi coś na temat Liama.

- Sam nie zbyt wiele wiem. Jego akta są ścisłe. - Spojrzał na mnie. - Zabił mężczyznę z pełną świadomością, po czym sam zgłosił się na komisariat. Policja pojechała w wyznaczone miejsce zobaczyła zwłoki i zapuszkowała go. Nie walczył ani nic.

- To dziwne - Wstałam podchodząc na regału.

- Wiem. Muszę lecieć zaraz będzie przerwa. - Złapał za klamkę - Uważaj na niego. Jak będziesz chciała jeszcze pogadać to wpadnij po pracy na parter. Na prawdę się śpieszę Rue trzymaj się. - Pomachał i zniknął za ścianą.

Musiałam zmienić terapię Payna. Nie był jak wszyscy. Potrzebował specjalnego podejścia. Wiedziałam, że to on będzie moim największym problemem, lecz nigdy nie jest kolorowo, a dłuższe użalanie się nad niepowodzeniem nie miało sensu. Potrzeba było silnego zaparcia właśnie, dlatego wolałam zacząć od razu.

Znajomy już dzwonek rozbrzmiał po całym areszcie, powodując nawet małe drganie ścian. Za każdym razem, dźwięk ten wzbudzał u mnie nutkę niepokoju. Wróciłam na swoim miejscu, sprawdzając poszczególne karty pacjentów. Każda z nich została wypełniona na jakieś kilkanaście stron, ale Jego wciąż pozostawała pusta. Czas to zmienić..

Spojrzałam na zegarek i właśnie w tamtym momencie wszedł ten, którego tak bardzo wyczekiwałam. Jego wygląd z biegiem tygodnia trochę zmizerniał. Zarost wzbogacił się o kolejne kilkadziesiąt włosków, "ozdabiających" szczękę. Nieco zgarbiony, pusto powtórzył rutynę ostatnich parę dni i po prostu usiadł bezczynnie, wlepiając swój wzrok w ścianę.

- Cześć Liam - Przywitałam się, starając nawiązać kontakt wzrokowy, którego tak bardzo unikał.

Cisza.

- Czemu nie jesz? - Przeszłam do setna.

- Nie jestem głodny. - Odpowiedział twardo, tym samym zaszczycając mnie swoim głosem.

- Mnie nie musisz okłamywać. - Zauważyłam jak spoglądał na moją babeczkę.

Chwyciłam ją i przesunęłam w jego stronę.

- Jedz

Odwrócił wzrok, a ja zostawiłam ją tuż przed jego nosem.

- Nie rozumiem co potrzebujesz tym osiągnąć. Nikt nie chcę cię skrzywdzić. - Tłumaczyłam łagodnie mówiąc jak do dziecka.

- Milczałaś. - Burknął z wyraźnym bólem. Zaskoczona wbiłam się powłokę fotela, próbując zrozumieć.

- Milczałam? - Powtórzyłam.

- Tak. Odpuściłaś sobie.

W tedy to do mnie dotarło. Czyli jednak chciał tej uwagi, którą i tak ignorował?

- Nie chciałeś rozmawiać.

- Nie próbowałaś.. - Mówił jak w transie.

- Liam to ty musisz chcieć. Zrobię wszystko, żeby było ci lepiej, ale sam musisz mi pomóc ciebie rozgryźć rozumiesz?

Zacisnął dłonie na oparciu, tak że widziałam jak knykcie pobielały z nadmiernego uścisku. Starał się widziałam.. To było jak opętanie. Dziwne porównanie, ale tak to wyglądało. Zadziwiająca była jego skrajność nastrojów. Zwykle pewny twardy w tamtym momencie wydawał się zagubionym chłopcem, szukającym pocieszenia.

- Zjedz ją. Proszę. - Wskazałam na mały słodycz.

Chwilę przeprowadzał ze sobą wewnętrzną walkę, jednakże w końcu podniósł ociężale rękę i prawie połknął w całości jedzenie. Był głodny..

- To co zaczynamy od początku. Gotowy?

Skinął głową.

Pierwszy raz widziałam jego przebłysk niepewności. Sama odetchnęłam, bo wiedziałam iż to nie będzie proste. Tą terapię trzeba było zacząć od końca...

Podkuliłam nogi pod brodę, obejmując je rękoma. W głębi serca chciałam unikać takich dialogów. Zdawałam sobie sprawę z tego co zaraz nastąpi. Pamiętałam te wszystkie szkolenia i treści nimi kierujące szczególnie jedno zdanie " Czasami przez cierpienie do celu."

- Liam.. - Podniósł na mnie wzrok. - Dlaczego zabiłeś?

Jego czy zaszły, jakby mgłą.

- Musiałem. - Wysyczał

- Niczego nie musisz. Dlaczego to zrobiłeś?

- Musiałem! - Krzyknął, wychylając się w moja stronę.

Postanowiłam nie dać za wygraną.

- Czujesz się winny?

- Nie. Zasłużył. - Oddychał ciężko.

- Nikt nie zasługuje na śmierć. - Mówiłam nad wyraz delikatnie chcąc go wesprzeć. Dobrze zadawałam sobie sprawę z tego jakie trudne to dla niego było.

Oparłam łokcie o biurko dalej śledząc jego postawę.

- On zasłużył. - Każde słowo wypływające z jego ust było przesiąknięte jadem.

- Tak nie można Liam rozumiesz? Musisz wiedzieć, że to złe.

- Gdybym miał cofnąć czas zrobiłbym to ponownie, nie czekając na niczyją zgodę.

W duchu modliłam się by pozwolił mi przebrnąć bez zbędnych napadów. Wstałam, podchodząc do okna. Słyszałam jak chłopak wypuszcza wielkie pokłady powietrza kumulujące się w płucach, prosząc o ulgę. Było mi go szkoda. Jednak musiałam.

- K-kim on był? - Zająknęłam się.

Siedzisko na którym siedział upadło, a on sam gwałtownie się podniósł zmniejszając między nami odległość. Znowu poczułam te dreszcze..

- Był pierdolonym chujem - Zaczął robić kroki w moją stronę. - Który nie zasłużył na życie. Powinienem go obedrzeć ze skóry! - Stał już przy mnie.

- Nie mów tak. Cokolwiek zrobił nie powinieneś go zabijać pam.. - Chciałam dokończyć, ale zostałam przygwożdżona do ściany. 

- Zamknij się! Zamknij się kurwa! - Potrząsał mną, wbijając coraz mocniej palce w ramiona. 

Zerknęłam zza jego ramienia na czerwony przycisk, nie miałam szans by go wcisnąć. Tracił kontrolę. Gula urosła w moim gardle, nie pozwalając na wezwanie jakiejkolwiek pomocy. Przeliczyłam się.. Chyba miałam słaby obraz na to czego oczekiwałam w tym miejscu, nie zdając  sobie sprawy z prawdziwego obrazu.  

- Liam przestań.. Liam! - Udało mi się wydusić, kiedy zaczynało mi brakować tchu. - Spójrz na mnie! 

Brązowe tęczówki zderzyły się ze mną. Delikatny przebłysk przeleciał w jego twarzy, na co momentalnie odsunął się... przerażony?


                                                      "Gdzie byłeś?"





ALOHAAAAAAAAAAAAAA!

JEZU MYŚLAŁAM, ŻE JUŻ TEGO NIE NAPISZĘ.
SZCZERZE MAM MIESZANE UCZUCIA NO ALE POMIJAJĄC  POWRÓCIŁAM HYHY.
DZIĘKUJĘ ZA WASZE WSPARCIE <3

WRACAJĄC!
OKEJ POWSTAŁA ZAKłADKA Z PYTANIAMI. MOŻECIE JE ZADAWAĆ I BOHATEROM, ALE NIE LICZCIE ŻE NA WSZYSTKIE ODPOWIEM, BO COŚ JEDNAK MUSI ZOSTAĆ ZAGADKĄ ;) 
MOGĄ BYĆ ONE DO MNIE JAK CHCECIE CZEKAM NA NIE!

JAK ZAUWAŻYLIŚCIE POJAWIŁA SIĘ NOWA PERSPEKTYWA KTÓRA BYŁA NAPISANA KURSYWĄ CZYLI BYŁO TO WSPOMNIENIE. 

LUBI KTOŚ CZYTAĆ MUZYKI PODCZAS CZYTANIA? 
MOGŁABYM COŚ DORZUCAĆ :3

ROZDZIAŁ DLA WERONIKI!! HAHAHAHA  <3 NIECIERPLIWIEC JEDEN! :*

PAMIĘTAJCIE O POZOSTAWIANIU KOMENTARZY BO BEZ NICH ANI RUSZ!!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=ZABÓJCZY WYSZCZERZ MADŻONEZA

I MAM PYTANKO CHCIELIBYŚCIE, BY POJAWIŁA SIĘ JAKAŚ INNA PERSPEKTYWA OPRÓCZ TEJ RUE? A JEŚLI TAK TO JAKA? 

DZIELCIE SIĘ POMYSŁAMI JA CZEKAM!! 

PRZYPOMINAM ŻE JEŻELI KTOŚ CHCĘ BYĆ INFORMOWANY UNSERNAME W KOMENTARZU! 

TO CHYBA WSZYSTKO XD 

KOCHAM WAS!! I MOJE MIGDAŁKI DO WYCIĘCIA WAS TEŻ KOCHAJĄ XD

TINKIŁINKIIIIIIIIIII DISPSIIIIIIIIII LALAAAAAA PUTINNN POOOO 

O____________________________O

OKEJ...                                                                             
                                                                                            MADŻONEZ XX

(Ogarnę te błędy jutro >.<)

19 komentarzy:

  1. Wielki powrót Madżoneza! Ja dalej czekam na Twój komentarz przy Chillsie!
    Bardzo kocham to ff. Jest takie inne i oryginalne.
    Ogromnie podobało mi się to wspomnienie, które wydaje mi się, że było pisane z perspektywy Liama.
    Czy tylko ja czuję tą chemię między nimi (jeszcze za wcześnie, prawda?)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, a co do perspektyw to bardzo podoba mi się Rue ale wydaje mi się, że Liama też by była ciekawa. Można by było zobaczyć co tam w jego główce siedzi.
    A tak btw to zmieniałam nick na tt @minttherapy
    Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod tym rozdziałem nie napiszę komentarza :*
      Okej już zmieniam w powiadomieniach twój unsername :)

      Usuń
  2. MADŻOOOOOOOONEZZS
    :D:D:D:D:D:D:D



    LIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM ;-;
    NIEWAŻNE CZY JEST WŚCIEKŁY CZY NIE ZAWSZE BĘDZIE SŁODKI I UROCZY *-*
    UWIELBIAM TE GIFFFY XD
    JEA
    CO DO PERSPEKTYW TOO JESTEM ZA :D LI NA PEWNO MOŻE JESZCZE LOU
    A JA CZEKAM NA KOLEJNY
    XOXO ŻÓŁWIK ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zresztą zawsze :) Jeśli chodzi o perspektywę to Liama :D
    Czekam z niecierpliwością na następny !

    OdpowiedzUsuń
  4. No wreszcie się doczekałam! Rozdział jest świetny, podziwiam cię. Masz ogromny talent! Nooo, napisałabym więcej ale... jakoś nie mogę się pozbierać po rozdziale xD
    Migdałki do wycięcia?! Ale na serio będziesz miała wycinane? Czekam na następny rozdział :)
    @Nightmares_xxox

    OdpowiedzUsuń
  5. wielki powrót
    rozdział świetny
    pozdrawiam i czekam na następny / @i_love_poteto_

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :**♥♥♥ kc :* mogła by byc też Perspektywa Liama i njeraz np: do jakiesj akcji czy cos Nialla Zayna i Louisa :**:)

    OdpowiedzUsuń
  7. chciałabym napisac jakiś taki zajebisty komentarz jak co poniektórzy, ale nie umiem.. sad ;c
    oczywiście Mark w pierwszy rozdziale <3333 prosił bym ci nie mówiła, ale wiesz on cie ze mną zdradza! buuja! Mrak jem mój i bedzie moim menszem oczyfka jak już zostanie tym prezydentem i skonczy się gapić w cycki Emmy i jak mi się już oświadczy (jeżeli tego nie zrobi jakoś nie długo to... ach ja już mam pewne magiczne sposoby spoko wodza ^^) a właśnie, żeby mógł wyjąć pierścionek muszę go odwiązać c'nie? no ale nie o tym powinnam się wypowiadać eehhh

    fajny masz pomysł jak mi się zdaje ^^
    dołączam się do tego by było jeszcze perspektywa Liaśia och och ddooobraa jakoś 'Liaś' nie pasuje do tego Liama ale nic to

    ogólnie wszystko ładnie piekne i baaardzoooo mi się podoba <333 zajebiaszczy
    barkuje mi tylko Haroldzika ;c daj mnie go I NEED HARRU kumasz?

    loadnig loading o czymś zapomniałam!

    aaa już wiem XD to wspomnienie wydaje mi się że Liama a ten zamordowany to ten zły pan co dziecko krzywdzi. jestem przekonana o tym!

    i jeszcze jedno "aaaa" poinformujesz mnie c'nie? powiedz, że tak, bądź, że człowiekiem! @Wiki_Ze

    więc pisz mi tu szybciutko, poinformuj mnie na ptaszku (twitter dla nie wtajemniczonych) <33

    no i weeeenyyy i dużo majozenu i mniej czasu z Markiem wiesz tak żeby miał więcej czasu dla mnie hihihihihihihihii

    a wpadniesz do mnie? http://not-the-possible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach no i jeszcze nominowałam cię do Liebster Blog Award więcej informacji: http://not-the-possible-love.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html

      Usuń
  8. Uhu, uhu, właśnie nie mogłam spać i pomyślałam o Tobie no i weszłam na bloga i jeeest! Intuicja mnie nie zawiodła, może dlatego nie mogłam spać.
    Jak na razie z wszystkich rozdziałów ten jest najfajniejszy chyba. Chociaż mało Louisa, a ja w tym blogu lubię Louisa. ^^
    W każdym bądź razie... No, ta perspektywa Liama w sumie całkiem zajebista. Świetny pomysł z tym i bardzo mi się spodobał.
    Ogólnie cały rozdział strasznie fajny, cudowny, ciekawy i wgl. I nawet jeśli było pare błędów, to wcale nie przeszkadzały ( a zwykle mi przeszkadzają) także... No zajebisty i tyle. XD
    Jeszcze muszę dodać, że tęskniłam Madżoneziku... I szkoda, że nie będzie pod czilsem komentarza. :c
    A tak btw... nie żeby coś, ale ja jak miałam wycinane migdałki to prawie umarłam. xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudeńko! c: / @isia2107

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu zajebisty naprawdę uwielbiam jak piszesz *.* ciekawa jestem czemu Liam tak reaguje na wspomnienie swojej rodziny i czemu tak naprawdę zabił
    Jej nie mogę się już doczekać następnego xD i ja bym bardzo chciała perspektywę Liama, wiedzieć co myśli o Rue itp.
    @paulaaa1997

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu zajebisty naprawdę uwielbiam jak piszesz *.* ciekawa jestem czemu Liam tak reaguje na wspomnienie swojej rodziny i czemu tak naprawdę zabił
    Jej nie mogę się już doczekać następnego xD i ja bym bardzo chciała perspektywę Liama, wiedzieć co myśli o Rue itp.
    @paulaaa1997

    OdpowiedzUsuń
  12. Bnakdbakf MADŻONEZ MOIM BOGIEM!
    Rozdział jest genialny i taki amfnwkfnc *o*
    Inna perspektywa? No to na 100% perspektywy Liama iNiall'a :D
    Napisałabym dłuższy komentarz ale muszę ogarnąć 24 kurewsko trudne zadania z matmy i wypracowanie z polaka. A i na historię się nauczyć..i ogarnąć piosenki na Dzień Św. Patryka...będę śpiewać LWWY *fangirling* i Sinead O'Connor-Nothing comepares to you *entuzjazm zgasł*...eee..ok, bo nie sądzę, że chciałybyście poznać szczegóły mojego dziwnego życia haha
    Bye bye xx
    Red♡
    Kocham was misiaczki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny :** najlepsza końcówka *.* ♥♥♥ ale czy mogłabym prosić zebyś zmieniła kolor notki pod rozdziałem ??? Nie musisz oczywiście ♥ ale strasznie razi w oczy :** a tak to faaaaaajnyyyy

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku... Zakochałam się w tym. Czytam naprawdę DUŻO opowiadań, ale to zdecydowanie wędruje na listę moich ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super. Zaczynam to czytać <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję że poinformowałaś mnie o tym blogu na tt ♥ Przepraszam że dopiero teraz ale przez nauke nie miałam czasu nic czytać ;c Piszesz genialnie i mam prośbę mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? :)
    @Julka_Jay_

    OdpowiedzUsuń
  17. nigdy jeszcze nie czytałam az tak wciągającego ff!
    rozdział taki wspaniały, tajemniczy, ale i zarazem groźny? :)
    informuj mnie na tt: @niallver
    xx

    OdpowiedzUsuń