Sami tworzymy swoją historię. Tylko my jesteśmy kowalami
własnego "tworzywa"..
Życie.. My nadajemy mu kształt, to my o
wszystkim decydujemy.
Czasami się gubimy po drodze, ślepo przemierzając
nieznane drogi, które nie zawsze wydają się tymi właściwymi. Topimy się we
własnej truciźnie.. Obumieramy drążąc dołek, który nas ostatecznie pogrzebie.
Zbyt głuchy na wołanie. Zbyt Ślepy by zobaczyć wskazówki.
Puści... Słabi.. Pozostaje
nicość. Zostajemy sami, a jedynym towarzystwem przy naszym boku pozostaje
rozerwane serce, wystukujące kolejną sekundę nędznego życia.. Życia
zniszczonego przez nas samych.
Wyciągamy dłoń w ciemność, łudząc się o ratunek
albo chowając się w kąt i czekając na śmierć. Samotni w czterech ścianach.
Wdychając powietrze, będące tak ciężkie dla słabych już płuc. Dusimy się
następną dawką tlenu, sznur na szyi ciaśni się, mrok opanowuję przestrzeń.
Waląc o zimną ścianę, prosząc o kolejny wdech, upadamy bezsilnie witając nowy
świat. A gdy otwieramy oczy dziękując Bogu za zabranie ze sobą, dostrzegamy
piekło gorsze od poprzedniego..
Kto powiedział, że trafimy w lepsze miejsce?
Życie jest piękne.. Lecz ludzie to chodzące bomby gazowe, zatruwające wszystko czego się dotkną. Każdy wdech, każdy ruch niszczy ich
samych. Powstrzymaj ich...
Weź ziarenko piasku w palce. Nadaj mu własną wartość, spraw
że będzie wyjątkowe, zapomnij o innych i ciesz się własnym szczęściem. Zapytany
o powód powiedz, że masz swój kawałek nieba. Gdy zapytają o miejsce twojego
nieba. Odpowiedz, iż są zbyt ślepi by dostrzec jego światłość...
***
# Liam
Śpiew ptaków ledwo dosłyszalnie wpadał do środka, zagłuszając
głuchą ciszę, panującą w całym więzieniu. Wszyscy jeszcze uśpieni, oddani we
własny lepszy wymiar. Tylko nie ja.
Znowu obudziłem się cały spocony z
krzykiem... znowu...
Nie zapowiadało się na to bym mógł zmrużyć jeszcze oczy,
więc usiadłem na łóżku wpatrując się, w dość głębokie szramy pozostawione
ostatniej nocy na rękach. Kiedy ostry metal zderzał się z moją skórą odczuwałem
nieokreśloną radość oraz błogość, ulgę. Teraz czułem obrzydzenie do mocno
zaczerwienionych ran niemal wyrytych we własnym ciele. Pierwsza z nich
delikatnie zaczęła się, zaraz przy żyle wzdłuż wewnętrznej części ręki, druga
zaś pewnie pociągnięta obok poprzedniej głęboko zostawiająca wgłębienie.
Trzecia przerywana to mocniej, to słabiej z braku sił oraz ograniczonej widoczności
z powodu spływającej krwi. Zerknąłem na podłogę, która nadal pobrudzona
czerwoną cieczą wyglądała, jak miejsce mordu. Wstałem biorąc prześcieradło, z
drugiego łóżka znajdującego się nade mną. Czasami zastanawiałem się dlaczego
siedzę tu sam... Jednak chyba wolałem tą samotność. Obecność współlokatora
przeszkadzała by w myśleniu, w uldze..
Wytarłem białym bardziej burym materiałem, już lekko
zaschniętą plamę pozostawiając na niej czerwoną barwę. Podszedłem do kranu i
zamoczyłem rąbek tkaniny, po czym doszczętnie starałem ślady wczorajszego
zdarzenia. Wrzuciłem brudny dowód pod szafkę dokładnie sprawdzając, czy aby na
pewno nie zauważą go strażnicy. Poddenerwowany wyjrzałem przez kraty na
korytarz, opanowany w półmroku. Pusto. Przysiadłem na ziemi wczepiając palce we włosy.
Napięcie opanowywało ponownie ciało. Mój oddech szamotał klatkę
piersiową boleśnie napierając na serce. Szukałem rozładowania. Nie nie mogłem
kolejny raz wykorzystać śruby..
Nie nie nie..
Poderwałem się na równe nogi, chodząc jak obłąkany po całej
celi. Dłonie drgały jak u narkomana, potrzebującego kolejnej działki. Raz już
pokazałem, słabość już nie. Przyłożyłem czoło do zimnej ściany, wypuszczając
wstrzymany oddech.
Myśl o czymś innym.. Myśl o czymś innym...
Przymknąłem oczy, starając się odwrócić uwagę od chęci poczucia ostrza na nadgarstkach..
Ciemna brunetka z podkręconymi końcówkami przeszła przez
moją wyobraźnię.
Jej ciemno miedziane oczy patrzyły na mnie troskliwym
wzrokiem, przeszywając moją sylwetkę na wskroś. Obcisła sukienka podkreślała jej
talię, a tyłek wydawał się jeszcze bardziej seksowny niż było mi to dane
widzieć zwykle, pod materiałem jeansów. Przygryzała wargę zbliżając się do mnie
niczym rasowa kotka. Nieświadomie wydałem z siebie pomruk zadowolenia. Dotknęła
mojego policzka, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Wydawała się tak
malutka.. Jej dłoń zjechała na moją szyję lekko ją drapiąc, zaraz miejsce
palców zajęły usta wsysające się w moją skórę. Kontynuując naznaczanie,
prowadziła swoją rękę wzdłuż torsu zatrzymując się na żebrach dźgając je, na
co zachichotałem. Oderwała swoje usta tym razem składając na moich wargach
subtelny pocałunek, nie trwający dłużej niż dwie sekundy.
Niezadowolony chciałem ją przyciągnąć, lecz ona widząc moją
niecierpliwość popchnęła mnie na ścianę napierając swoim ciałem, powoli się
ocierając. Poczułem jej dotyk na moim udzie. Jechała coraz wyżej...wyżej i
wyżej..
Odruchowo otworzyłem oczy tym samym stykając się ze szara
ścianą. Rozejrzałem się wokół, szukając kogokolwiek, ale tu nadal było pusto.
Czułem się lepiej, jednak po chwili zdałem sobie sprawę z tego co sobie
wyobrażałem i kim była dziewczyna, która pozwoliła mi się uspokoić.
Niekomfortowe uczucie przy poruszaniu sprawiło, że
spojrzałem na napięty materiał kombinezonu pod podbrzuszem.
- Cholera.. - Jęknąłem zdesperowany kładąc się z powrotem.
Starałem się zdrzemnąć by zapomnieć o podnieceniu jakie
targało mój umysł, przywracając kolejne obrazy sprzed kilku chwil.
Tak piękne.. Tak nieprawdopodobne
***
#Rue
Korzystając z wolnego, jaki mi pozostał zanim musiałam iść
na przystanek autobusowy, postanowiłam wykorzystać na małe ogarnięcie domu. To
były już moje ostatnie chwile w zaciszu tych murów. Ojciec oczywiście nadal nie
wiedział, wcale nie zamierzałam go uprzedzać. Nie to nie było egoistyczne, po
prostu chociaż raz chciałam mu udowodnić, że nie ma prawa rządzić moim życiem. Czas
na dobre wyjść z klatki i zacząć pełną parą nowy etap, zapieczętowaniem kupnem
mieszkania. Własnego mieszkania.
Pozmywałam naczynia w zlewie, po czym zajęłam
się wycieraniem kurzy, który był dla mnie udręką, z powodu ciągłej alergii.
Kiedy zakończyłam już nieprzyjemne zajęcie wypastowałam parkiet. Ostatnią
czynnością, która mnie czekała było ogarnięcie mojego pokoju. Cóż przez ten
okres zaczęcia pracy, trochę go zaniedbałam. Mając na myśli trochę, trzeba
wziąć pod uwagę tego, iż nie mogłam odnaleźć puchatego dywanika, leżącego
zwykle przy łóżku..
Gdy już uprzątnęłam podłogę, pozbywając się zbędnych śmieci i
brudnych kubków po kawie, postanowiłam się zająć dwoma stosami ubrań na łóżku.
Dzieliły się na "te do założenia jeszcze raz" i "potrzebujące
natychmiastowego prania zanim ożyją".
Po skończonych porządkach wzięłam
jeszcze szybki prysznic, pozbywając się nieprzyjemnego odczucia bycia
oblepionym brudem po sprzątaniu. Upięłam włosy w wysokiego kucyka,
oszczędzając sobie dzisiejszego dnia niepotrzebnego makijażu, po czym ubrałam
krótkie ogrodniczki, zakładając przed to za dużą koszulkę i ruszyłam na
przystanek. Może to nie był jakiś znakomity zestaw do dnia w pracy, ale nie
miałam zamiaru dziś robić tego co zwykle. Czas zmienić jakiekolwiek nudne
procedury bycia psychologiem...
***
Załadowana torbami w paradowałam do aresztu, prawie wywalając się na schodach, których nie brałam pod uwagę jako możliwą przeszkodę.
Zmordowana postawiłam torebki na swoim biurku. Nim się obejrzałam już miałam
gościa.
- Rue jest taka....- Zawołał Louis, zatrzymując się w
półkroku. - Okradłaś sklep ogrodniczy i zamierzasz tu sądzić kwiatki? Czy dziś
jest dzień rolnika? - Zarechotał, łapiąc się pod boki.
- Powiesz mi co cię sprowadza w moje skromne progi czy może
nadal będziemy omawiać dobranie moich ubrań i zawartość moich zakupów? -
Prychnęłam, wywracając oczami.
- Znaczy..emm.. - Podrapał się po głowie. - Zapomniałem.
- Za co oni ci płacą? - Zapytałam z rozbawieniem.
- Błagam cię spójrz na mnie - zademonstrował swoją sylwetkę
- Nie muszę chyba nic już mówić. - Starał się mówić poważnie.
- Jesteś idiotą
- Aww
- Lou mam sprawę.. - Zaczęłam dość niepewnie
- Tak? - Oparł się o szafkę.
- Potrzebuję dziś nieokreślony czas dla trzech pacjentów.
- Czy to ma coś wspólnego z tym jak jesteś ubrana? - Wskazał
na przetarte ogrodniczki.
- Taa.. No, więc jesteś w stanie to dla mnie zrobić?
- Tak jest! - Zasalutował, po czym z uśmiechem wyszedł z
gabinetu.
Zmęczona usiadłam na fotelu, czekając cierpliwie na
więźniów..
Drzwi otworzyły się, a dwoje strażników wprowadziło dwójkę
chłopaków. Rozkuli ich i bez słowa opuścili pomieszczenie. Blondyn niepewnie
zerknął na mulata, który jak zwykle znudzoną postawą rozglądał się po
pomieszczeniu.
- Hej chłopcy - Jak śmiesznie musiało to brzmieć nazwać
przestępców w taki sposób? - Zmieniłam trochę dziś terapię.. - Uśmiechnęłam się
w ich stronę.
- Czyli co będziemy robić? - Uniósł brew Zayn.
- Tworzyć! Swoją drogą powinniście się lepiej poznać. Zayn
to Niall. Niall to Zayn. Na pewno się mniej więcej kojarzycie, ale nie zaszkodzi
zrobić tego oficjalnie.
Oskarżeni skinęli do siebie niepewnie i znowu wlepili swój
wzrok w moją osobę.
- No to do roboty. Musimy przenieść te meble na środek i
wyłożyć folie na nie oraz na podłogę.
Posłusznie wykonali moje polecanie, lecz nadal spięci i nie
pewni ,jak się zachować stali z boku.
- Nadal nie rozumiem co wymyśliłaś Rue - Jęknął Niall.
Sięgnęłam do zakupów, wyciągając z nich kubły z farbami,
spreje,pędzle i wałki.
- Trzeba coś zrobić z tymi ścianami. Więc ta - wskazałam
na płaszczyznę po lewej stronie - Jest twoja Zayn. A ta - Skierowałam na tą po
prawej - Jest twoja Niall. Macie tu wszystko do dyspozycji ja biorę resztę!
Wzruszyli ramionami i z zadowoleniem sięgnęli po przybory.
- Zielona zielona! Kupiłaś! - Skakał zadowolony Irlandczyk,
na co wyszczerzyłam się w jego stronę. Chwycił farbę pomaszerował na swoje
miejsce pod nosem, nucąc jakąś piosenkę.
W ciszy oddaliśmy się własnej pracy co chwilę zerkając na
dzieła innych, wymieniając uśmieszki. Wnioskując po chłopakach doszłam do
wniosku, że mój plan jak najbardziej przyniósł korzyści. Odciągnęłam ich od
szarej rzeczywistości i dałam szanse na swobodne nawiązanie nowych znajomości.
Wydawali się od siebie różnić. Niall był niczym mały trzpiotek, którego
wszędzie pełno, a zamknięcie mu buzi graniczyło z cudem. Znowuż Zayn zdawał się
zamknięty i opanowany, jednak czym bardziej go poznawałeś tym bardziej zmieniałeś
zdanie.
Momentami czułam się z nimi lepiej niż z dawnymi
przyjaciółmi. Przestawałam uważać ich za tylko pacjentów. Widziałam w nich to
coś.. Coś czego nie postrzegł żaden sędzia. Niewinność.
To dziwne, bo
uniewinniłam ich sama przed sobą mimo, iż ewidentnie byli winni.
Tylko, że ja
patrzyłam na teraźniejszość, nie na ich przeszłość.
Na brzoskwiniowej farbie, którą pokryłam swoją ścianę
przejeżdżałam delikatnie pędzlem, pozostawiając brązowe kreski, tworząc grubą
korę drzewa.
Wyraźne pęknięcia w drewnie podkreśliłam czarnymi plamkami.
Wielkie korzenie ledwo trzymające się podłoża, uparcie podpierane przez liany..
Bogata korona rośliny, ozdobiona w różowe pąki niektóre nierozwinięte, lecz
proszące się o wyjście na światło słoneczne. Wiatr rozwiewał drobne listki, po
całej płaszczyźnie, a ptaki siadały na długich gałęziach szukając schronienia,
przed "niebezpieczeństwem".
Oddaliłam się by zobaczyć obrazek w całej okazałości. Czegoś
mi brakowało..
- Wow.. - Usłyszałam za sobą. - To jest takie..
Jezu Rue - Odezwał się niebieskooki.
- Ma rację - Dołączył drugi.
- Już pokażcie mi co tam stworzyliście! - Zawołałam wesoło.
- Tadaaaaa! - Zaprezentował pierwszy farbowany chłopak.
Przeglądałam się zielonemu obrazkowi z wieloma śmiesznym
elementami i znakami tradycyjnymi dla jego kraju. Mnóstwo koniczyn krasnoludków
oraz wielka tęcza na środku. Mimo braku talentu plastycznego wyglądało to na
prawdę oszałamiająco.
- Czemu tu jest pies? - Roześmiał się czarnowłosy.
- To jest koń!
- Ok.. - Podrapał się po karku.
Starałam się nie wybuchnąć śmiechem, widząc naburmuszoną
minę twórcy konia, który wyglądał jak pięciolatek z fochem na mamę.
- A teraz ty..
Podeszliśmy pod następne dzieło. Ten różnił się najbardziej
od wszystkich. Na fioletowym tle dominował sprej. Karykatury, nawet jedna
przypominająca mnie siedzącą na tronie króla z przyjaznym wyrazem twarzy
skierowanym, do wielkiego szarego budynku z którego okien widać kilkadziesiąt
wyciągniętych dłoni w moją stronę. Najbardziej rozbrajającym widokiem była postać
Paula, za moim tronem, trzymający talerz z winogronami.
- Genialne - wydusiłam
- Wiem - Pokiwał głową zadowolony.
- Spisaliście się oto mi chodziło nie wiem jak wam
dziękować. To wygląda.. Wspaniale -
Rozglądałam się.
- Ekipa remontowa Horan i spółka! - Wyrzucił w powietrze
ręce.
- Ej blondi coś ci się pomyliło.. Chyba Malik i spółka -
Skarcił go.
- Cichoooo! Ekipa sprzątająca Rue i ziemniaki! -
Przekrzyczałam ich.
- Nie! - Zaprotestowali obaj. Po czym wszyscy spojrzeliśmy
po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem.
"Jeden ruch by przebić mur.. Jeden ruch by się
zranić.."
***
Zapach barwników roznosił się po całym pomieszczeniu,
drażniąc nozdrza ostrym specyficznym smrodem. Pootwierałam okna, by choć trochę zmniejszyć
jego odór. Siedziałam na podłodze dalej podziwiając nowe malowidła.
Mała
historia.. Głęboka i tak zawiła, że nie każdy potrafił odczytać jej szyfr.
Zrozum go jak chcesz.. Nadaj mu swoje znaczenie.. Spraw że będzie wyjątkowe...
Spraw że jego twórcy będą artystami.. Ty tu rządzisz..
Skrzypniecie drzwi oznajmiło mnie o nowym, a zarazem
ostatnim gościu tego dnia.
- Rue? - Szepnął
Odwróciła głowę napotykając jego zgarbioną postawę oraz oczy
błądzące po całym pokoju.
- Co tu się stało?
- Zrobiliśmy mały remont
- Ładnie - Wzruszył ramionami. Podszedł do mojego dzieła. -
To mi się podoba najbardziej.
Zbliżyłam się stając za nim.
- Czegoś mi tu brakuje. Pomożesz mi? - Zapytałam powtarzając
słowa, które wczoraj wypłynęły z jego ust.
- Marny ze mnie malarz - Skrzywdził się.
Był jakiś cichy.. Jak nie on. Wzbudzał we mnie niepokój jak
i strach. Może był zmęczony?
- Czyli nie?
- Nie - Odpowiedział twardo posiadając na okrytym folią
biurku. Ukłucie w sercu pojawiło się znikąd wraz z jego odmową. - Ale chcę
popatrzeć jak malujesz.
- Pod jednym warunkiem - Zagadnęłam
- Jakim?
- Rozmawiaj ze mną. - Sięgnęłam po pędzel i puszkę. -
Szczerze.
Przytaknął i rozłożył się na meblu, obserwując mój każdy
ruch.
Zamoczyłam włoski przedmiotu w mazi, zaraz potem
przykładając je do mojego prowizorycznego płótna. Drobne zarysy nadal
nieznanego elementu tworzyły się nadając, to co raz nowy pogląd na całość.
- Coś ci jest? - Zaczęłam bez ogródek.
- Nie rozumiem - mimo że stałam tyłem wiedziałam, iż na
pewno marszczy czoło w tamtej chwili.
- Jesteś cichy. Wstydzisz się wczorajszej terapii? Wiesz nie
ma czego. Od tego jestem, żeby ci pomóc.
- Jest ok.
- Nie kłam. - Kreśliłam dalej linie pędzelkiem.
- Nie kłamie.
- W ten sposób nigdy się nie dogadamy.
- Nic mi nie jest.
- Powiedzmy że ci wierzę.. - Westchnęłam nie odkrywając się
od poprzedniej czynności.
Cisza zapanowała między nami. W powietrzu trzymałam pędzel,
nie mając pomysłu jak dalej zakończyć rozpoczęte kontury. Przygryzałam wargę, stojąc w zamyśleniu. Pustka. Totalna pustka..
Nagle poczułam dłoń oplatającą niepewnie mnie w tali, zaś
druga już nieco pewniej chwyciła moją rękę z pędzlem. Większa niż moja,
bardziej szorstka, jednak nadal miękko gładząca skórę.
Długie palce mocniej
zacisnęły się na moich, kierując kolejnymi ruchami. Gorący oddech otulał czubek
mojej głowy. Dreszcze obiegły całe moje ciało, a ciepło w brzuchu rozlało się,
jakby wszczepiając w każdą komórkę nową dawkę energii. Serce wybijało nie
równomierny rytm. Myśl że był blisko, zbyt blisko..
Na miejscu niedokończonych kresek, powstała nowa część
krajobrazu. Co to było? Wielki motyl. Owad wyłaniający się zza wielkiego
drzewa. Piękny. Cały w odcieniach pastelowego różu i fioletu.
Tego mi brakowało..
Liam wyrzucił mi z ręki drewniany patyczek, jednocześnie
puszczając moją talię i sięgając po puszkę wypełnioną kolorową cieczą. Zamoczył
całą moją dłoń, po czym odbił na grzbiecie stworzonka.
- Teraz jest twój.. Zostawiłaś na nim ślad, którego nie
zmyje do końca życia. - Odwrócił mnie do siebie, tak że stykałam się swoją
klatką piersiową z jego torsem - Cały twój... - Szeptał, opuszkami palców
jeżdżąc po moim policzku, pozostawiając mokrą ścieżkę.
Mokrą? Farba.
- Teraz jesteś moja. - Zamruczał tuż przy moim uchu.
- Liam...
- Nie wiem co jest ze mną nie tak. - Trzymał mnie wciąż
blisko.
- Jest dobrze.
- Nie jest.
- Pomogę ci.
- Boję się. - Zawahał się.
Co się stało z chłopakiem, którego poznałam?
Zmiękł? Czytałam wielokrotnie o tym, że ludzie po bolesnych wspomnieniach
popadają w skrajne emocje. Często w depresje. Ale on? Prawie go nie znałam,
lecz czułam jakbym była niego bliżej niż inni. Dziwnie wyjątkowa..
Nie kontrolując swoich dalszych gestów dotknęłam jego brody,
pokrytej kilkudniowym zarostem, jadąc coraz wyżej dopóki nie dotarłam do karku
instynktownie go masując. Przymknął oczy rozluźniając uścisk. Zamoczyłam
palce w barwniku, zostawiając dwa paski po obu stronach kości policzkowych
chłopaka. Wyglądał wtedy jak typowy gracz futbolu. Zaśmiał się z mojego gestu,
po raz pierwszy zaszczycając mnie tym dźwiękiem.
Korzystając z okazji, że nie jest w stanie nic zobaczyć
bez skrępowania zmierzyłam wzrokiem jego sylwetkę. Od gładkiej twarzy, po
umięśnione ramiona.. Jednak moją uwagę przykuł podwinięty materiał kombinezonu,
a raczej faktura skóry którą odkrywał. Długie rysy po wewnętrznych stronach
rąk, wyglądały jednoznacznie. Warga zaczęła drżeć.
- Czemu? - Patrzyłam zmartwiona na rany.
Otworzył oczy i zrobił krok w tył, starając się ukryć
zmieszanie. Tym razem to ja zmniejszyłam dystans.
HEJ HEJ HEJ :*
- Nie rób tego więcej. - Mówiłam spokojnie.
- Ja.. Ja musiałem. - Spuścił głowę.
- Nie Liam nie musiałeś, z tym da się walczyć. - Potarłam
jego ramię.
- Nie mogłem wytrzymać tego napięcia.. Wysysało mnie od
środka. Chciałem tylko...
- Shhh.. - Przerwałam mu, odczuwając nagłą potrzebę
przytulenia go.
Objęłam ramionami jego ciało, masując łopatki. Nie odepchnął
mnie, wręcz przeciwnie przyciągnął jeszcze bliżej, powodując brak jakiejkolwiek
przestrzeni między nami.
Tu nie potrzeba było, tylko rozmów i nawracania na tą "lepszą drogę" czy jak to naukowcy są w zwyczaju nazywać, tu trzeba było odrobina czułości.. Lecz czy była aby ona odpowiednim rozwiązaniem?
- Obiecaj że tego już nigdy nie zrobisz.
Milczenie.
- Proszę..
Nadal milczał.
- Co mam zrobić? - Zapytałam błagalnie.
Popatrzył na mnie z góry, jego oczy zaczęły błyszczeć małymi
iskierkami. Zaciekawiona wyczekiwałam jego propozycji. Poddenerwowanie dawało
mi coraz większe znaki, ręce pociły się, a stopy wystukiwały nieznany rytm.
- Pocałuj mnie. - Powiedział nisko.
- Nie mogę. Liam nie mogę. - Starałam się opanować kołatanie
serca, które nie wydawało ani trochę współpracować z umysłem.
- Pytałaś co masz zrobić. Oto mój warunek.
- Ale.. - Chciałam jakąś uciec od tego czego się tak bardzo
bałam.
- Obiecuję.
- Nie.
Przez jego oczy przemknął ból, jednak jak szybko się pojawił
tak szybko znikł, a on sam ruszył krokiem do drzwi.
Zawiodłam. Zawiodłam. Zawiodłam. Zawiodłam.
Prowadziłam walkę wewnętrzną, która doprowadzała mnie do
granic możliwości. Zgrzyt klamki...
- Stój - Oznajmiłam stanowczo i chwilę potem znalazłam się
tu przy nim.
Chwyciłam nieśmiało jego poliki, zbliżając się bliżej
jednocześnie stając na palcach by dorównać jego wzrostowi. Ostatni raz
uchwyciłam czekoladowe oczy i zaraz potem musnęłam wargi chłopaka. Podtrzymał
mnie w tali, a zaraz potem uniósł sadzając na swoich biodrach, w tym samym
czasie przyciskając do powłoki drzwi. Przygryzł moją dolną wargę prosząc o
więcej. Sama nie wiedziałam czemu wczepiłam palce we włosy Payna, pogłębiając
pocałunek. To nie był całus typu "wpili się w swoje usta" to była
magia.. Połączenie dwóch puzzli w całość, nadając jej urok. Stworzenie dwóch
napięć elektrycznych oświetlających dwie samotne dusze. Miękkie pełne usta
chłopaka drażniły moje.
Czemu to mi się tak podobało? Powinno? I czemu nie
mogłam przerwać..? Czyżby wiedział..?
Bezpieczeństwo, które odczuwałam będąc przy nim, było niczym
w porównaniu z pełną obstawą strażników. Czułam się jak w kokonie osłonięta
szczelnie tylko przez NIEGO.
Pozostaje Ale jak można czuć się bezpiecznie przy mordercy?
"Zbyt blisko by nie spróbować.. Zbyt nieosiągalne by
kochać..."
HEJ HEJ HEJ :*
TAK WIEM POŚLIZG JAK CHOLERA. TE PROBLEMY Z LAPTOPEM -.-
NO ALE JESTEM. I MAM DLA WAS PARĘ PROPOZYCJI ALE PO KOLEI!
CO DO ROZDZIAŁU TO CZEGOŚ MI W NIM BRAKUJE, WIĘC POSTARAM SIĘ TO DOPEŁNIĆ W NASTĘPNYM.
OGÓLNIE MI TROCHĘ SMUTNO BO DIAMETRALNIE ZMNIEJSZYŁA SIĘ ILOŚĆ KOMENTARZY. PRZY 1 ROZDZIALE BYŁO PRAWIE 30 TERAZ LEDWO 12.
WIECIE TO NA PRAWDĘ PRZYKRE, BO KOMENTARZE ODGRYWAJĄ DOŚĆ WAŻNĄ ROLĘ DLA OSOBY, KTÓRA PISZĘ.
PROSZĘ ŻEBY KAŻDY KTO PRZECZYTA POSTA POZOSTAWIŁ PO SOBIE PAMIĄTKĘ NAPISZCIE CHOCIAŻ "JESTEM" CZY WSTAWCIE KROPKĘ OBOJETNIE MI JUŻ. NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚĆ SPRAWIAJĄ MI WASZE DŁUGIE OPINIE, ALE DAM RADĘ WIDZĄC TYLKO KROPECZKĘ, KTÓRA DA MI DOWÓD NA TO ŻE KTOŚ TO CZYTA.
YHH TO CHYBA TYLE CO DO TEJ CZĘŚCI..
STWORZYŁAM ZAKŁADKĘ Z PYTANIAMI, ALE WIDZĘ ŻE NIE MACIE POTRZEBY Z NIEJ KORZYSTAĆ, WIĘC JĄ PO PROSTU ZA JAKIŚ CZAS WYKASUJE.
MACIE JAKIEŚ PROPOZYCJE CO DO ZAKŁADEK?
WRACAJĄC JESZCZE DO KOMENTARZY MYŚLĘ, ŻE JESTEM W STANIE ZROBIĆ COŚ TAKIEGO JAK BONUS.. JAŚNIEJ? WIĘC JEŻELI UDAŁOBY SIĘ WAM ZDOBYĆ 20 KOMENTARZY POD TYM POSTEM JA AUTOMATYCZNIE ZABIERAM SIĘ ZA DODANIE NOWEGO ROZDZIAŁU. MYŚLĘ ŻE WIECIE O CO MI CHODZI :)
PRZYGOTUJCIE SIĘ NA MAŁE ZMIANY SHHHH
MADŻONEZ/ @LOLOUNIA
JAK BYŚCIE MOGLI PODZIELIĆ SIĘ MOIM BLOGIEM BYŁABYM WDZIĘCZNA :)
ILY :*:*
PRZYGOTUJCIE SIĘ NA MAŁE ZMIANY SHHHH
MADŻONEZ/ @LOLOUNIA
JAK BYŚCIE MOGLI PODZIELIĆ SIĘ MOIM BLOGIEM BYŁABYM WDZIĘCZNA :)
ILY :*:*
KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA
OdpowiedzUsuńPOCAŁOWALI SIĘ!
LIAM POCAŁOWAŁ RUE...
...ALBO TO RUE POCAŁOWAŁA LIAMA...
JA PIERDOLĘ...
JAKIE EMOCJE.
JAK TO CZYTAŁAM TO SIĘ MOJĄ HERBATĄ ZAKRZTUSIŁAM.
Normalne kocham tą Twoją twórczość. Wszystko potrafisz tak szczegółowo i realistycznie opisać.
Strasznie podobają mi się te metody terapii Rue. Są takie niekonwencjonalne i oryginalne. Ona sama jest taka ciepła i miła i w ogóle taka cudowna....No i była perspektywa Liam'a...myślałam, że oszaleję jak ją czytałam.
Jezu normalnie ciągle mi się ręce trzęsą i nie jestem w stanie napisać nic sensownego.
ONI SIĘ POCAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dobra, sorry...
I to jak Liam rysował tego motyla ...
Ja ich kocham!
Riam? Lue? No nieważne...w każdym razie shippuję ich razem
Kończąc ten beznadziejny komentarz jeszcze raz wspomną, że bardzo, bardzo kocham to ff i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Kocham xx
Ajajajajajajajajaja *o*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dzisiaj jednak będzie coś dobrego i jest *.*
Jak ja kocham to opowiadanie :')
Ale... Rue przecież nie może.... to... co teraz? ;-;
Żegnam
//Juljaa
@Liloo9391
Kocham , kocham , kocham ♥
OdpowiedzUsuńRozdział boski ; 3
To się tak dobrze czyta ; ]]
Zawsze gdy zaczynam to czytać to narzekam że tego jest tak dużo , ale gdy czytam dalej nie chce żeby rozdział się skończył ; ))
Mi też jest bardzo przykro z tego powodu, że jest tak mało komentarzy a opowiadanie jestboskie ♥
To jest boskie czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńpiekny piekny i jeszcze raz piekny czekalam na ten rozdzial jak jakas opetana i wrescie jest. Boniu wrescie sie pocalowali koffciam no i czekam na harrego buziaczki :**
OdpowiedzUsuńoh jezu, jaki idealny rozdział!
OdpowiedzUsuńtylko twój mi się tak baaaaaardzo ale to baaaaardzo podoba :)
ugh, wgl to Rue i Liam to niedługo miłość forever? cnie? :((
rozdział mi się jak najbardziej podobał oraz czekam na kolejny
@niallver xo
Piszesz tak idealnie!
OdpowiedzUsuńRue i Liam w końcu się pocałowali! Jaram się tym..
Z niecierpliwością czekam na nn
Tak mało komentarzy? A rozdziały przecież są świetne. Z niecierpliwością czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńBosz *-*
OdpowiedzUsuńTo było takie stvjkmobzhjskirwjicbkj
I hcgkvdjimxmjfukvki
Shippuję ich razem
Kocham ich
I oni chyba też się kochają
I za to ich kocham
Że się chyba kochają
Wiem że to nie ma sensu ale djkkdfkxdbdbk tego nie da się opisać słowami bosz *-*
#zgon#
Huhuhuhuhu pocałowali się *o* Jak ja długo na to czekałam huehue :D ♥♥♥ boski ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest super po prostu jak zaczne czytac to skonczyc nie moge prosze dodaj szybko kolejny rozdział :-) naprawde masz talent zaciekawiłaśnie od samego poczatku :D jeszcze raz napisze Ci rozdział jest SUPER SUPER SUPER=> Masz ogromny talent nie zmarnuj go a najlepiej rozwin przez dodanie kolejnej części^^
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńNie no tylko żartowałam :)
JEJKU... TO BYŁO CUDOWNE!!
Zakochałam się w perspektywie Liama i sugeruję, że możesz ją pisać częściej, a nikt się nie obrazi ;)
"Rue i ziemniaki" hahaha prawie się przez to posikałam jak to przeczytałam.
A do tego dochodzi jeszcze ten słodki kiss na końcu...
JESTEM W NIEBIE I NIE WAŻCIE SIĘ MNIE STĄD ZABIERAĆ, BO ZAMORDUJĘ :D
@Olciak2804
ps. Nie chciało mi się logować, więc walę z anonimka c:
O MOJ BOŻE TO BYLO TAKIE WSPANIAŁE KUWA!
OdpowiedzUsuńKocham to ff i normalnie oszaleje zaraz! ONI SIE POCAŁOWALI! To było takie asdfghjkl
Kocham ciebie, to jak piszesz, Jezu kocham wszystko!
Potrafisz tak ciekawie opisywać uczucia, sytuacje i to uwielbiam, bo przy niektórych ff to zasypiam czasem haha A tu? Całkiem coś innego.
Mam kurde niedosyt i chcę jak najszybciej nowy no asdfghjkl
Także komentować!
Zgadzam się z pierwszym komentarzem. Shippuje Liama i Rue Jezu oni są cudowni >>>>>>
To jak Rue potrafi zmienić charakter Liama jest wspaniałe.
Trzymaj się Madżonez i chciałabym, żebyś mnie ingormowala na TT. Moj user --> @ilymypayne
OMG OMG OMG
OdpowiedzUsuńO
M
G
Jezu pocałowali się !!!!! Boże nareszcie.... i ta akcja z tym malowaniem i "jesteś moja" hayzhusheuxkshdoxhsysbidudhdu ♥ rozdział cudo, że tak zacytuje Marka zaje-kurwa-bisty. No i było więcej perspektywy Liama na którą tak bardzo czekałam JEEEJ !!
Życzę weny i już nie mogę się doczekać następnego XD
@paulaaa1997
o jakie cudowne.. Masakra masz talent dziewczyno:)
OdpowiedzUsuńnie no czekałam na taką akcję długo i w końcu jest.. <3 czytając zastanawiałam się co dalej przeciez on siedzi w więzieniu a ona ona jest wolna.. zaraz mi czacha wybuchnie ;O
OdpowiedzUsuńO Boże! Pocałowali się! A ta wyobraźnia Liaśka... i jego tekst przy malowaniu.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że ludzie mogą miec taki talent do pisania jak ty.
Mam nadżieje, że szybko dodasz następny rozdział, bo już nie mogę ię doczekać, zwłaszcza po ich pocałunku!
Prawie się przewróciłam jak przeczytałam:
''-Czemu tu jest pies? - Roześmiał się czarnowłosy.
-To jest koń!'' albo ''-Cichoooo! Ekipa sprzątająca Rue i ziemniaki!''
Po prost Twoje teksty mnie powalają! Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
Życzę Ci duuużo weny, mnóstwo czytelników, a zarazem i komentarzy! <3
jej podoba mi się.. doskonale to rozegrałaś.. ten motyw, tą magię między nimi.. to wszystko.. czytałam z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńnie wiem czego ci brakuje w tym rozdziale
OdpowiedzUsuńjest zajebisty
i AAAAAAAAA pocałowali się w końcu
tyle na to czekałam
kocham/ @i_love_poteto_
kdbjgfdksnfkvbiodsljv pocałowali się :D. Długo na to czekałam. Rozdział niesamowicie niesamowity :P Pisz więcej, częściej. Czyta się wspaniale. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział co ty piszesz; p hah to bylo takie awwwwwwwwww *.**.*.*.* nie moge sie doczekac nexa ;) BONUS:D!
OdpowiedzUsuńasdfghjkhgfd *.*
OdpowiedzUsuń*-* *-* Uwielbiam! Uwielbiam! Uwielbiam! *-* *-*
OdpowiedzUsuńJesteś genialna. :)
Rozdział zajebisty. :D
Niesamowite! Doczekałam się pocałunku, to teraz czekam na coooooś innego! If you know what i mean... :P
OdpowiedzUsuńZmordowana, chora i bez sił już miałam wrażenie, że umieram... Agrhhh.. I nagle postanowiłam coś przeczytać. Książki za daleko, telefon pod ręką, więc sprawdzam blogi. Nic, nic, nic, a nagle.... Ożywienie, bo widzę, że Madżonez dodała. Konstruktywnie myślę " ardbidshoncsrikbdrubdt " i zaczynam czytać... Czytam i czytam, coraz większy wyszczerz, już bolą mnie policzki, a tu nagle OMG CAŁUJĄ SIĘ... Aż czuję, jak drżą mi ręce, ale czytam dalej, no i co? Koniec. W takim momencie!
OdpowiedzUsuńJednakże nie powiem, że mnie to nie uzdrowiło, tak chociaż trochę, bo to by było kłamstwo, a to brzydkie, prawda? :c
A więc dziękuję, czuję się dzięki temu trochę lepiej, a oprócz tego jestem rozentuzjazmowana, podekscytowana no i stęskniona do następnego rozdziału...
A, na koniec jeszcze dodam, że UWIELBIAM CIĘ. ♡.♡
#TrueMadżonator
Jezu! JEZU! J E Z U! To jest takie genialne. #fangirling Bosz tak mi się nudziło tamtego dnia i nagle bum! Madżonez dodał rozdział. Haiisjhsjdydjhdjiajd NIE MAM WIĘCEJ DO POWIEDZENIA. Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńJEZU, FANGIRLING LEVEL HARD!
OdpowiedzUsuńEkipa sprzątająca Rue i ziemniaki >>>>>>>>>>>>>>
OMG, ONI SIĘ POCAŁOWALI BLEJGKSJRKEJTKD *-*
Liaś, skarbie, opanuj hormony, Rue to psycholog i dla ciebie nikt więcej...da fak? Ta ja może..no...oni i tak będą się kochać hahaha
Bye bye xx
Red♡