poniedziałek, 17 marca 2014

Chapter 5






 Sami tworzymy swoją historię. Tylko my jesteśmy kowalami własnego "tworzywa".. 
Życie.. My nadajemy mu kształt, to my o wszystkim decydujemy.
 Czasami się gubimy po drodze, ślepo przemierzając nieznane drogi, które nie zawsze wydają się tymi właściwymi. Topimy się we własnej truciźnie.. Obumieramy drążąc dołek, który nas ostatecznie pogrzebie. 
Zbyt głuchy na wołanie. Zbyt Ślepy by zobaczyć wskazówki. 
Puści... Słabi.. Pozostaje nicość. Zostajemy sami, a jedynym towarzystwem przy naszym boku pozostaje rozerwane serce, wystukujące kolejną sekundę nędznego życia.. Życia zniszczonego przez nas samych. 
Wyciągamy dłoń w ciemność, łudząc się o ratunek albo chowając się w kąt i czekając na śmierć. Samotni w czterech ścianach. Wdychając powietrze, będące tak ciężkie dla słabych już płuc. Dusimy się następną dawką tlenu, sznur na szyi ciaśni się, mrok opanowuję przestrzeń.
Waląc o zimną ścianę, prosząc o kolejny wdech, upadamy bezsilnie witając nowy świat. A gdy otwieramy oczy dziękując Bogu za zabranie ze sobą, dostrzegamy piekło gorsze od poprzedniego..        
Kto powiedział, że trafimy w lepsze miejsce?
Życie jest piękne.. Lecz ludzie to chodzące bomby gazowe, zatruwające wszystko czego się dotkną. Każdy wdech, każdy ruch niszczy ich samych. Powstrzymaj ich...

Weź ziarenko piasku w palce. Nadaj mu własną wartość, spraw że będzie wyjątkowe, zapomnij o innych i ciesz się własnym szczęściem. Zapytany o powód powiedz, że masz swój kawałek nieba. Gdy zapytają o miejsce twojego nieba. Odpowiedz, iż są zbyt ślepi by dostrzec jego światłość...     



***     

# Liam


Śpiew ptaków ledwo dosłyszalnie wpadał do środka, zagłuszając głuchą ciszę, panującą w całym więzieniu. Wszyscy jeszcze uśpieni, oddani we własny lepszy wymiar. Tylko nie ja. 
Znowu obudziłem się cały spocony z krzykiem... znowu​... 
Nie zapowiadało się na to bym mógł zmrużyć jeszcze oczy, więc usiadłem na łóżku wpatrując się, w dość głębokie szramy pozostawione ostatniej nocy na rękach. Kiedy ostry metal zderzał się z moją skórą odczuwałem nieokreśloną radość oraz błogość, ulgę. Teraz czułem obrzydzenie do mocno zaczerwienionych​ ran niemal wyrytych we własnym ciele. Pierwsza z nich delikatnie zaczęła się, zaraz przy żyle wzdłuż wewnętrznej części ręki, druga zaś pewnie pociągnięta obok poprzedniej głęboko zostawiająca wgłębienie. Trzecia przerywana to mocniej, to słabiej z braku sił oraz ograniczonej widoczności z powodu spływającej krwi. Zerknąłem na podłogę, która nadal pobrudzona czerwoną cieczą wyglądała, jak miejsce mordu. Wstałem biorąc prześcieradło, z drugiego łóżka znajdującego się nade mną. Czasami zastanawiałem się dlaczego siedzę tu sam... Jednak chyba wolałem tą samotność. Obecność współlokatora przeszkadzała by w myśleniu, w uldze..     


Wytarłem białym bardziej burym materiałem, już lekko zaschniętą plamę pozostawiając na niej czerwoną barwę. Podszedłem do kranu i zamoczyłem rąbek tkaniny, po czym doszczętnie starałem ślady wczorajszego zdarzenia. Wrzuciłem brudny dowód pod szafkę dokładnie sprawdzając, czy aby na pewno nie zauważą go strażnicy. Poddenerwowany wyjrzałem przez kraty na korytarz, opanowany w półmroku. Pusto. Przysiadłem na ziemi wczepiając palce we włosy. 
Napięcie opanowywało ponownie ciało. Mój oddech szamotał klatkę piersiową boleśnie napierając na serce. Szukałem rozładowania. Nie nie mogłem kolejny raz wykorzystać śruby.. 
Nie nie nie..         
Poderwałem się na równe nogi, chodząc jak obłąkany po całej celi. Dłonie drgały jak u narkomana, potrzebującego kolejnej działki. Raz już pokazałem, słabość już nie. Przyłożyłem czoło do zimnej ściany, wypuszczając wstrzymany oddech. 

Myśl o czymś innym.. Myśl o czymś innym...       

Przymknąłem oczy, starając się odwrócić uwagę od chęci poczucia ostrza na nadgarstkach..    

Ciemna brunetka z podkręconymi końcówkami przeszła przez moją wyobraźnię.           
Jej ciemno miedziane oczy patrzyły na mnie troskliwym wzrokiem, przeszywając moją sylwetkę na wskroś. Obcisła sukienka podkreślała jej talię, a tyłek wydawał się jeszcze bardziej seksowny niż było mi to dane widzieć zwykle, pod materiałem jeansów. Przygryzała wargę zbliżając się do mnie niczym rasowa kotka. Nieświadomie wydałem z siebie pomruk zadowolenia. Dotknęła mojego policzka, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Wydawała się tak malutka.. Jej dłoń zjechała na moją szyję lekko ją drapiąc, zaraz miejsce palców zajęły usta wsysające się w moją skórę. Kontynuując naznaczanie, prowadziła swoją rękę wzdłuż torsu zatrzymując się na żebrach dźgając je, na co zachichotałem. Oderwała swoje usta tym razem składając na moich wargach subtelny pocałunek, nie trwający dłużej niż dwie sekundy.  
Niezadowolony chciałem ją przyciągnąć, lecz ona widząc moją niecierpliwość popchnęła mnie na ścianę napierając swoim ciałem, powoli się ocierając. Poczułem jej dotyk na moim udzie. Jechała coraz wyżej...wyżej i wyżej..           

Odruchowo otworzyłem oczy tym samym stykając się ze szara ścianą. Rozejrzałem się wokół, szukając kogokolwiek, ale tu nadal było pusto. Czułem się lepiej, jednak po chwili zdałem sobie sprawę z tego co sobie wyobrażałem i kim była dziewczyna, która pozwoliła mi się uspokoić.        
Niekomfortowe uczucie przy poruszaniu sprawiło, że spojrzałem na napięty materiał kombinezonu pod podbrzuszem.     

- Cholera.. - Jęknąłem zdesperowany kładąc się z powrotem.          

Starałem się zdrzemnąć by zapomnieć o podnieceniu jakie targało mój umysł, przywracając kolejne obrazy sprzed kilku chwil. 
Tak piękne.. Tak nieprawdopodobne 



***

#Rue


Korzystając z wolnego, jaki mi pozostał zanim musiałam iść na przystanek autobusowy, postanowiłam wykorzystać na małe ogarnięcie domu. To były już moje ostatnie chwile w zaciszu tych murów. Ojciec oczywiście nadal nie wiedział, wcale nie zamierzałam go uprzedzać. Nie to nie było egoistyczne, po prostu chociaż raz chciałam mu udowodnić, że nie ma prawa rządzić moim życiem. Czas na dobre wyjść z klatki i zacząć pełną parą nowy etap, zapieczętowaniem​ kupnem mieszkania. Własnego mieszkania. 
Pozmywałam naczynia w zlewie, po czym zajęłam się wycieraniem kurzy, który był dla mnie udręką, z powodu ciągłej alergii. Kiedy zakończyłam już nieprzyjemne zajęcie wypastowałam parkiet. Ostatnią czynnością, która mnie czekała było ogarnięcie mojego pokoju. Cóż przez ten okres zaczęcia pracy, trochę go zaniedbałam. Mając na myśli trochę, trzeba wziąć pod uwagę tego, iż nie mogłam odnaleźć puchatego dywanika, leżącego zwykle przy łóżku..
 Gdy już uprzątnęłam podłogę, pozbywając się zbędnych śmieci i brudnych kubków po kawie, postanowiłam się zająć dwoma stosami ubrań na łóżku. Dzieliły się na "te do założenia jeszcze raz" i "potrzebujące natychmiastowego​ prania zanim ożyją".
 Po skończonych porządkach wzięłam jeszcze szybki prysznic, pozbywając się nieprzyjemnego odczucia bycia oblepionym brudem po sprzątaniu. Upięłam włosy w wysokiego kucyka, oszczędzając sobie dzisiejszego dnia niepotrzebnego makijażu, po czym ubrałam krótkie ogrodniczki, zakładając przed to za dużą koszulkę i ruszyłam na przystanek. Może to nie był jakiś znakomity zestaw do dnia w pracy, ale nie miałam zamiaru dziś robić tego co zwykle. Czas zmienić jakiekolwiek nudne procedury bycia psychologiem...       

***

Załadowana torbami w paradowałam do aresztu, prawie wywalając się na schodach, których nie brałam pod uwagę jako możliwą przeszkodę. Zmordowana postawiłam torebki na swoim biurku. Nim się obejrzałam już miałam gościa.

- Rue jest taka....- Zawołał Louis, zatrzymując się w półkroku. - Okradłaś sklep ogrodniczy i zamierzasz tu sądzić kwiatki? Czy dziś jest dzień rolnika? - Zarechotał, łapiąc się pod boki.


- Powiesz mi co cię sprowadza w moje skromne progi czy może nadal będziemy omawiać dobranie moich ubrań i zawartość moich zakupów? - Prychnęłam, wywracając oczami.

- Znaczy..emm.. - Podrapał się po głowie. - Zapomniałem.

- Za co oni ci płacą? - Zapytałam z rozbawieniem.

- Błagam cię spójrz na mnie - zademonstrował swoją sylwetkę - Nie muszę chyba nic już mówić. - Starał się mówić poważnie.

- Jesteś idiotą

- Aww

- Lou mam sprawę.. - Zaczęłam dość niepewnie

- Tak? - Oparł się o szafkę.

- Potrzebuję dziś nieokreślony czas dla trzech pacjentów.

- Czy to ma coś wspólnego z tym jak jesteś ubrana? - Wskazał na przetarte ogrodniczki.

- Taa.. No, więc jesteś w stanie to dla mnie zrobić?

- Tak jest! - Zasalutował, po czym z uśmiechem wyszedł z gabinetu.

Zmęczona usiadłam na fotelu, czekając cierpliwie na więźniów..
Drzwi otworzyły się, a dwoje strażników wprowadziło dwójkę chłopaków. Rozkuli ich i bez słowa opuścili pomieszczenie. Blondyn niepewnie zerknął na mulata, który jak zwykle znudzoną postawą rozglądał się po pomieszczeniu.

- Hej chłopcy - Jak śmiesznie musiało to brzmieć nazwać przestępców w taki sposób? - Zmieniłam trochę dziś terapię.. - Uśmiechnęłam się w ich stronę.

- Czyli co będziemy robić? - Uniósł brew Zayn.

- Tworzyć! Swoją drogą powinniście się lepiej poznać. Zayn to Niall. Niall to Zayn. Na pewno się mniej więcej kojarzycie, ale nie zaszkodzi zrobić tego oficjalnie.

Oskarżeni skinęli do siebie niepewnie i znowu wlepili swój wzrok w moją osobę.

- No to do roboty. Musimy przenieść te meble na środek i wyłożyć folie na nie oraz na podłogę.

Posłusznie wykonali moje polecanie, lecz nadal spięci i nie pewni ,jak się zachować stali z boku.

- Nadal nie rozumiem co wymyśliłaś Rue - Jęknął Niall.

Sięgnęłam do zakupów, wyciągając z nich kubły z farbami, spreje,pędzle i wałki. 

- Trzeba coś zrobić z tymi ścianami. Więc ta - wskazałam na płaszczyznę po lewej stronie - Jest twoja Zayn. A ta - Skierowałam na tą po prawej - Jest twoja Niall. Macie tu wszystko do dyspozycji ja biorę resztę!

Wzruszyli ramionami i z zadowoleniem sięgnęli po przybory.

- Zielona zielona! Kupiłaś! - Skakał zadowolony Irlandczyk, na co wyszczerzyłam się w jego stronę. Chwycił farbę pomaszerował na swoje miejsce pod nosem, nucąc jakąś piosenkę.

W ciszy oddaliśmy się własnej pracy co chwilę zerkając na dzieła innych, wymieniając uśmieszki. Wnioskując po chłopakach doszłam do wniosku, że mój plan jak najbardziej przyniósł korzyści. Odciągnęłam ich od szarej rzeczywistości i dałam szanse na swobodne nawiązanie nowych znajomości. Wydawali się od siebie różnić. Niall był niczym mały trzpiotek, którego wszędzie pełno, a zamknięcie mu buzi graniczyło z cudem. Znowuż Zayn zdawał się zamknięty i opanowany, jednak czym bardziej go poznawałeś tym bardziej zmieniałeś zdanie.
Momentami czułam się z nimi lepiej niż z dawnymi przyjaciółmi. Przestawałam uważać ich za tylko pacjentów. Widziałam w nich to coś.. Coś czego nie postrzegł żaden sędzia. Niewinność.
 To dziwne, bo uniewinniłam ich sama przed sobą mimo, iż ewidentnie byli winni.
Tylko, że ja patrzyłam na teraźniejszość, nie na ich przeszłość.

Na brzoskwiniowej farbie, którą pokryłam swoją ścianę przejeżdżałam delikatnie pędzlem, pozostawiając brązowe kreski, tworząc grubą korę drzewa.
Wyraźne pęknięcia w drewnie podkreśliłam czarnymi plamkami. Wielkie korzenie ledwo trzymające się podłoża, uparcie podpierane przez liany.. Bogata korona rośliny, ozdobiona w różowe pąki niektóre nierozwinięte, lecz proszące się o wyjście na światło słoneczne. Wiatr rozwiewał drobne listki, po całej płaszczyźnie, a ptaki siadały na długich gałęziach szukając schronienia, przed "niebezpieczeństw​em".
Oddaliłam się by zobaczyć obrazek w całej okazałości. Czegoś mi brakowało..

- Wow.. - Usłyszałam za sobą. - To jest takie.. Jezu Rue - Odezwał się niebieskooki.

- Ma rację - Dołączył drugi.

- Już pokażcie mi co tam stworzyliście! - Zawołałam wesoło.

- Tadaaaaa! - Zaprezentował pierwszy farbowany chłopak.

Przeglądałam się zielonemu obrazkowi z wieloma śmiesznym elementami i znakami tradycyjnymi dla jego kraju. Mnóstwo koniczyn krasnoludków oraz wielka tęcza na środku. Mimo braku talentu plastycznego wyglądało to na prawdę oszałamiająco.

- Czemu tu jest pies? - Roześmiał się czarnowłosy.

- To jest koń!

- Ok.. - Podrapał się po karku.

Starałam się nie wybuchnąć śmiechem, widząc naburmuszoną minę twórcy konia, który wyglądał jak pięciolatek z fochem na mamę.

- A teraz ty..

Podeszliśmy pod następne dzieło. Ten różnił się najbardziej od wszystkich. Na fioletowym tle dominował sprej. Karykatury, nawet jedna przypominająca mnie siedzącą na tronie króla z przyjaznym wyrazem twarzy skierowanym, do wielkiego szarego budynku z którego okien widać kilkadziesiąt wyciągniętych dłoni w moją stronę. Najbardziej rozbrajającym widokiem była postać Paula, za moim tronem, trzymający talerz z winogronami.

- Genialne - wydusiłam

- Wiem - Pokiwał głową zadowolony.

- Spisaliście się oto mi chodziło nie wiem jak wam dziękować. To wygląda.. Wspaniale - 

Rozglądałam się.

- Ekipa remontowa Horan i spółka! - Wyrzucił w powietrze ręce.

- Ej blondi coś ci się pomyliło.. Chyba Malik i spółka - Skarcił go.

- Cichoooo! Ekipa sprzątająca Rue i ziemniaki! - Przekrzyczałam ich.

- Nie! - Zaprotestowali obaj. Po czym wszyscy spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem.

                         "Jeden ruch by przebić mur.. Jeden ruch by się zranić.."



***

Zapach barwników roznosił się po całym pomieszczeniu, drażniąc nozdrza ostrym specyficznym smrodem. Pootwierałam okna, by choć trochę zmniejszyć jego odór. Siedziałam na podłodze dalej podziwiając nowe malowidła. 

Mała historia.. Głęboka i tak zawiła, że nie każdy potrafił odczytać jej szyfr. Zrozum go jak chcesz.. Nadaj mu swoje znaczenie.. Spraw że będzie wyjątkowe... Spraw że jego twórcy będą artystami.. Ty tu rządzisz..

Skrzypniecie drzwi oznajmiło mnie o nowym, a zarazem ostatnim gościu tego dnia.

- Rue? - Szepnął

Odwróciła głowę napotykając jego zgarbioną postawę oraz oczy błądzące po całym pokoju.

- Co tu się stało?

- Zrobiliśmy mały remont

- Ładnie - Wzruszył ramionami. Podszedł do mojego dzieła. - To mi się podoba najbardziej.

Zbliżyłam się stając za nim.

- Czegoś mi tu brakuje. Pomożesz mi? - Zapytałam powtarzając słowa, które wczoraj wypłynęły z jego ust.

- Marny ze mnie malarz - Skrzywdził się.

Był jakiś cichy.. Jak nie on. Wzbudzał we mnie niepokój jak i strach. Może był zmęczony?

- Czyli nie?

- Nie - Odpowiedział twardo posiadając na okrytym folią biurku. Ukłucie w sercu pojawiło się znikąd wraz z jego odmową. - Ale chcę popatrzeć jak malujesz.

- Pod jednym warunkiem - Zagadnęłam

- Jakim?

- Rozmawiaj ze mną. - Sięgnęłam po pędzel i puszkę. - Szczerze.

Przytaknął i rozłożył się na meblu, obserwując mój każdy ruch.
Zamoczyłam włoski przedmiotu w mazi, zaraz potem przykładając je do mojego prowizorycznego płótna. Drobne zarysy nadal nieznanego elementu tworzyły się nadając, to co raz nowy pogląd na całość.

- Coś ci jest? - Zaczęłam bez ogródek.

- Nie rozumiem - mimo że stałam tyłem wiedziałam, iż na pewno marszczy czoło w tamtej chwili.

- Jesteś cichy. Wstydzisz się wczorajszej terapii? Wiesz nie ma czego. Od tego jestem, żeby ci pomóc.

- Jest ok.

- Nie kłam. - Kreśliłam dalej linie pędzelkiem.

- Nie kłamie.

- W ten sposób nigdy się nie dogadamy.

- Nic mi nie jest.

- Powiedzmy że ci wierzę.. - Westchnęłam nie odkrywając się od poprzedniej czynności.

Cisza zapanowała między nami. W powietrzu trzymałam pędzel, nie mając pomysłu jak dalej zakończyć rozpoczęte kontury. Przygryzałam wargę, stojąc w zamyśleniu. Pustka. Totalna pustka..

Nagle poczułam dłoń oplatającą niepewnie mnie w tali, zaś druga już nieco pewniej chwyciła moją rękę z pędzlem. Większa niż moja, bardziej szorstka, jednak nadal miękko gładząca skórę. 
Długie palce mocniej zacisnęły się na moich, kierując kolejnymi ruchami. Gorący oddech otulał czubek mojej głowy. Dreszcze obiegły całe moje ciało, a ciepło w brzuchu rozlało się, jakby wszczepiając w każdą komórkę nową dawkę energii. Serce wybijało nie równomierny rytm. Myśl że był blisko, zbyt blisko..

Na miejscu niedokończonych kresek, powstała nowa część krajobrazu. Co to było? Wielki motyl. Owad wyłaniający się zza wielkiego drzewa. Piękny. Cały w odcieniach pastelowego różu i fioletu.
Tego mi brakowało..
Liam wyrzucił mi z ręki drewniany patyczek, jednocześnie puszczając moją talię i sięgając po puszkę wypełnioną kolorową cieczą. Zamoczył całą moją dłoń, po czym odbił na grzbiecie stworzonka.

- Teraz jest twój.. Zostawiłaś na nim ślad, którego nie zmyje do końca życia. - Odwrócił mnie do siebie, tak że stykałam się swoją klatką piersiową z jego torsem - Cały twój... - Szeptał, opuszkami palców jeżdżąc po moim policzku, pozostawiając mokrą ścieżkę.

Mokrą? Farba.

- Teraz jesteś moja. - Zamruczał tuż przy moim uchu.

- Liam...

- Nie wiem co jest ze mną nie tak. - Trzymał mnie wciąż blisko.

- Jest dobrze.

- Nie jest.

- Pomogę ci.

- Boję się. - Zawahał się.

Co się stało z chłopakiem, którego poznałam? Zmiękł? Czytałam wielokrotnie o tym, że ludzie po bolesnych wspomnieniach popadają w skrajne emocje. Często w depresje. Ale on? Prawie go nie znałam, lecz czułam jakbym była niego bliżej niż inni. Dziwnie wyjątkowa..
Nie kontrolując swoich dalszych gestów dotknęłam jego brody, pokrytej kilkudniowym zarostem, jadąc coraz wyżej dopóki nie dotarłam do karku instynktownie go masując. Przymknął oczy rozluźniając uścisk. Zamoczyłam palce w barwniku, zostawiając dwa paski po obu stronach kości policzkowych chłopaka. Wyglądał wtedy jak typowy gracz futbolu. Zaśmiał się z mojego gestu, po raz pierwszy zaszczycając mnie tym dźwiękiem.

Korzystając z okazji, że nie jest w stanie nic zobaczyć bez skrępowania zmierzyłam wzrokiem jego sylwetkę. Od gładkiej twarzy, po umięśnione ramiona.. Jednak moją uwagę przykuł podwinięty materiał kombinezonu, a raczej faktura skóry którą odkrywał. Długie rysy po wewnętrznych stronach rąk, wyglądały jednoznacznie. Warga zaczęła drżeć.

- Czemu? - Patrzyłam zmartwiona na rany.

Otworzył oczy i zrobił krok w tył, starając się ukryć zmieszanie. Tym razem to ja zmniejszyłam dystans.

- Nie rób tego więcej. - Mówiłam spokojnie.         

- Ja.. Ja musiałem. - Spuścił głowę. 

- Nie Liam nie musiałeś, z tym da się walczyć. - Potarłam jego ramię.   

- Nie mogłem wytrzymać tego napięcia.. Wysysało mnie od środka. Chciałem tylko...

- Shhh.. - Przerwałam mu, odczuwając nagłą potrzebę przytulenia go.    

Objęłam ramionami jego ciało, masując łopatki. Nie odepchnął mnie, wręcz przeciwnie przyciągnął jeszcze bliżej, powodując brak jakiejkolwiek przestrzeni między nami.     
Tu nie potrzeba było, tylko rozmów i nawracania na tą "lepszą drogę" czy jak to naukowcy są w zwyczaju nazywać, tu trzeba było odrobina czułości.. Lecz czy była aby ona odpowiednim rozwiązaniem?

- Obiecaj że tego już nigdy nie zrobisz.

Milczenie.

- Proszę..

Nadal milczał.

- Co mam zrobić? - Zapytałam błagalnie. 

Popatrzył na mnie z góry, jego oczy zaczęły błyszczeć małymi iskierkami. Zaciekawiona wyczekiwałam jego propozycji. Poddenerwowanie dawało mi coraz większe znaki, ręce pociły się, a stopy wystukiwały nieznany rytm.     

- Pocałuj mnie. - Powiedział nisko. 

- Nie mogę. Liam nie mogę. - Starałam się opanować kołatanie serca, które nie wydawało ani trochę współpracować z umysłem.  

- Pytałaś co masz zrobić. Oto mój warunek.

- Ale.. - Chciałam jakąś uciec od tego czego się tak bardzo bałam.          

- Obiecuję.

- Nie.

Przez jego oczy przemknął ból, jednak jak szybko się pojawił tak szybko znikł, a on sam ruszył krokiem do drzwi.     

Zawiodłam. Zawiodłam. Zawiodłam. Zawiodłam. 

Prowadziłam walkę wewnętrzną, która doprowadzała mnie do granic możliwości. Zgrzyt klamki...          

- Stój - Oznajmiłam stanowczo i chwilę potem znalazłam się tu przy nim.         

Chwyciłam nieśmiało jego poliki, zbliżając się bliżej jednocześnie stając na palcach by dorównać jego wzrostowi. Ostatni raz uchwyciłam czekoladowe oczy i zaraz potem musnęłam wargi chłopaka. Podtrzymał mnie w tali, a zaraz potem uniósł sadzając na swoich biodrach, w tym samym czasie przyciskając do powłoki drzwi. Przygryzł moją dolną wargę prosząc o więcej. Sama nie wiedziałam czemu wczepiłam palce we włosy Payna, pogłębiając pocałunek. To nie był całus typu "wpili się w swoje usta" to była magia.. Połączenie dwóch puzzli w całość, nadając jej urok. Stworzenie dwóch napięć elektrycznych oświetlających dwie samotne dusze. Miękkie pełne usta chłopaka drażniły moje.

 Czemu to mi się tak podobało? Powinno? I czemu nie mogłam przerwać..? Czyżby wiedział..?     

Bezpieczeństwo, które odczuwałam będąc przy nim, było niczym w porównaniu z pełną obstawą strażników. Czułam się jak w kokonie osłonięta szczelnie tylko przez NIEGO.

Pozostaje Ale jak można czuć się bezpiecznie przy mordercy?



                        "Zbyt blisko by nie spróbować.. Zbyt nieosiągalne by kochać..."


                


HEJ HEJ HEJ :*

TAK WIEM POŚLIZG JAK CHOLERA. TE PROBLEMY Z LAPTOPEM -.-
NO ALE JESTEM. I MAM DLA WAS PARĘ PROPOZYCJI ALE PO KOLEI!
CO DO ROZDZIAŁU TO CZEGOŚ MI W NIM BRAKUJE, WIĘC POSTARAM SIĘ TO DOPEŁNIĆ W NASTĘPNYM. 
OGÓLNIE MI TROCHĘ SMUTNO BO DIAMETRALNIE ZMNIEJSZYŁA SIĘ ILOŚĆ KOMENTARZY. PRZY 1 ROZDZIALE BYŁO PRAWIE 30 TERAZ LEDWO 12.
WIECIE TO NA PRAWDĘ PRZYKRE, BO KOMENTARZE ODGRYWAJĄ DOŚĆ WAŻNĄ ROLĘ DLA OSOBY, KTÓRA PISZĘ.
PROSZĘ ŻEBY KAŻDY KTO PRZECZYTA POSTA POZOSTAWIŁ PO SOBIE PAMIĄTKĘ NAPISZCIE CHOCIAŻ "JESTEM" CZY WSTAWCIE KROPKĘ OBOJETNIE MI JUŻ. NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚĆ SPRAWIAJĄ MI WASZE DŁUGIE OPINIE, ALE DAM RADĘ WIDZĄC TYLKO KROPECZKĘ, KTÓRA DA MI DOWÓD NA TO ŻE KTOŚ TO CZYTA. 

YHH TO CHYBA TYLE CO DO TEJ CZĘŚCI..

STWORZYŁAM ZAKŁADKĘ Z PYTANIAMI, ALE WIDZĘ ŻE NIE MACIE POTRZEBY Z NIEJ KORZYSTAĆ, WIĘC JĄ PO PROSTU ZA JAKIŚ CZAS WYKASUJE.
MACIE JAKIEŚ PROPOZYCJE CO DO ZAKŁADEK? 

WRACAJĄC JESZCZE DO KOMENTARZY MYŚLĘ, ŻE JESTEM W STANIE ZROBIĆ COŚ TAKIEGO JAK BONUS.. JAŚNIEJ? WIĘC JEŻELI UDAŁOBY SIĘ WAM ZDOBYĆ 20 KOMENTARZY POD TYM POSTEM JA AUTOMATYCZNIE ZABIERAM SIĘ ZA DODANIE NOWEGO ROZDZIAŁU. MYŚLĘ ŻE WIECIE O CO MI CHODZI :)

PRZYGOTUJCIE SIĘ NA MAŁE ZMIANY SHHHH

MADŻONEZ/ @LOLOUNIA 

JAK BYŚCIE MOGLI PODZIELIĆ SIĘ MOIM BLOGIEM BYŁABYM WDZIĘCZNA :)
ILY :*:*

27 komentarzy:

  1. KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA
    POCAŁOWALI SIĘ!
    LIAM POCAŁOWAŁ RUE...
    ...ALBO TO RUE POCAŁOWAŁA LIAMA...
    JA PIERDOLĘ...
    JAKIE EMOCJE.
    JAK TO CZYTAŁAM TO SIĘ MOJĄ HERBATĄ ZAKRZTUSIŁAM.
    Normalne kocham tą Twoją twórczość. Wszystko potrafisz tak szczegółowo i realistycznie opisać.
    Strasznie podobają mi się te metody terapii Rue. Są takie niekonwencjonalne i oryginalne. Ona sama jest taka ciepła i miła i w ogóle taka cudowna....No i była perspektywa Liam'a...myślałam, że oszaleję jak ją czytałam.
    Jezu normalnie ciągle mi się ręce trzęsą i nie jestem w stanie napisać nic sensownego.
    ONI SIĘ POCAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Dobra, sorry...
    I to jak Liam rysował tego motyla ...
    Ja ich kocham!
    Riam? Lue? No nieważne...w każdym razie shippuję ich razem
    Kończąc ten beznadziejny komentarz jeszcze raz wspomną, że bardzo, bardzo kocham to ff i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajajajajajajajaja *o*

    Wiedziałam, że dzisiaj jednak będzie coś dobrego i jest *.*

    Jak ja kocham to opowiadanie :')

    Ale... Rue przecież nie może.... to... co teraz? ;-;

    Żegnam
    //Juljaa
    @Liloo9391

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham , kocham , kocham ♥
    Rozdział boski ; 3
    To się tak dobrze czyta ; ]]
    Zawsze gdy zaczynam to czytać to narzekam że tego jest tak dużo , ale gdy czytam dalej nie chce żeby rozdział się skończył ; ))
    Mi też jest bardzo przykro z tego powodu, że jest tak mało komentarzy a opowiadanie jestboskie ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest boskie czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. piekny piekny i jeszcze raz piekny czekalam na ten rozdzial jak jakas opetana i wrescie jest. Boniu wrescie sie pocalowali koffciam no i czekam na harrego buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. oh jezu, jaki idealny rozdział!
    tylko twój mi się tak baaaaaardzo ale to baaaaardzo podoba :)
    ugh, wgl to Rue i Liam to niedługo miłość forever? cnie? :((
    rozdział mi się jak najbardziej podobał oraz czekam na kolejny
    @niallver xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz tak idealnie!
    Rue i Liam w końcu się pocałowali! Jaram się tym..
    Z niecierpliwością czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mało komentarzy? A rozdziały przecież są świetne. Z niecierpliwością czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  9. Bosz *-*
    To było takie stvjkmobzhjskirwjicbkj
    I hcgkvdjimxmjfukvki
    Shippuję ich razem
    Kocham ich
    I oni chyba też się kochają
    I za to ich kocham
    Że się chyba kochają
    Wiem że to nie ma sensu ale djkkdfkxdbdbk tego nie da się opisać słowami bosz *-*
    #zgon#

    OdpowiedzUsuń
  10. Huhuhuhuhu pocałowali się *o* Jak ja długo na to czekałam huehue :D ♥♥♥ boski ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest super po prostu jak zaczne czytac to skonczyc nie moge prosze dodaj szybko kolejny rozdział :-) naprawde masz talent zaciekawiłaśnie od samego poczatku :D jeszcze raz napisze Ci rozdział jest SUPER SUPER SUPER=> Masz ogromny talent nie zmarnuj go a najlepiej rozwin przez dodanie kolejnej części^^

    OdpowiedzUsuń
  12. .





    Nie no tylko żartowałam :)
    JEJKU... TO BYŁO CUDOWNE!!
    Zakochałam się w perspektywie Liama i sugeruję, że możesz ją pisać częściej, a nikt się nie obrazi ;)
    "Rue i ziemniaki" hahaha prawie się przez to posikałam jak to przeczytałam.
    A do tego dochodzi jeszcze ten słodki kiss na końcu...
    JESTEM W NIEBIE I NIE WAŻCIE SIĘ MNIE STĄD ZABIERAĆ, BO ZAMORDUJĘ :D
    @Olciak2804
    ps. Nie chciało mi się logować, więc walę z anonimka c:

    OdpowiedzUsuń
  13. O MOJ BOŻE TO BYLO TAKIE WSPANIAŁE KUWA!
    Kocham to ff i normalnie oszaleje zaraz! ONI SIE POCAŁOWALI! To było takie asdfghjkl
    Kocham ciebie, to jak piszesz, Jezu kocham wszystko!
    Potrafisz tak ciekawie opisywać uczucia, sytuacje i to uwielbiam, bo przy niektórych ff to zasypiam czasem haha A tu? Całkiem coś innego.
    Mam kurde niedosyt i chcę jak najszybciej nowy no asdfghjkl
    Także komentować!
    Zgadzam się z pierwszym komentarzem. Shippuje Liama i Rue Jezu oni są cudowni >>>>>>
    To jak Rue potrafi zmienić charakter Liama jest wspaniałe.

    Trzymaj się Madżonez i chciałabym, żebyś mnie ingormowala na TT. Moj user --> @ilymypayne

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG OMG OMG
    O
    M
    G
    Jezu pocałowali się !!!!! Boże nareszcie.... i ta akcja z tym malowaniem i "jesteś moja" hayzhusheuxkshdoxhsysbidudhdu ♥ rozdział cudo, że tak zacytuje Marka zaje-kurwa-bisty. No i było więcej perspektywy Liama na którą tak bardzo czekałam JEEEJ !!
    Życzę weny i już nie mogę się doczekać następnego XD
    @paulaaa1997

    OdpowiedzUsuń
  15. o jakie cudowne.. Masakra masz talent dziewczyno:)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie no czekałam na taką akcję długo i w końcu jest.. <3 czytając zastanawiałam się co dalej przeciez on siedzi w więzieniu a ona ona jest wolna.. zaraz mi czacha wybuchnie ;O

    OdpowiedzUsuń
  17. O Boże! Pocałowali się! A ta wyobraźnia Liaśka... i jego tekst przy malowaniu.
    Nie mogę uwierzyć, że ludzie mogą miec taki talent do pisania jak ty.
    Mam nadżieje, że szybko dodasz następny rozdział, bo już nie mogę ię doczekać, zwłaszcza po ich pocałunku!
    Prawie się przewróciłam jak przeczytałam:
    ''-Czemu tu jest pies? - Roześmiał się czarnowłosy.
    -To jest koń!'' albo ''-Cichoooo! Ekipa sprzątająca Rue i ziemniaki!''
    Po prost Twoje teksty mnie powalają! Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
    Życzę Ci duuużo weny, mnóstwo czytelników, a zarazem i komentarzy! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. jej podoba mi się.. doskonale to rozegrałaś.. ten motyw, tą magię między nimi.. to wszystko.. czytałam z zapartym tchem.

    OdpowiedzUsuń
  19. nie wiem czego ci brakuje w tym rozdziale
    jest zajebisty
    i AAAAAAAAA pocałowali się w końcu
    tyle na to czekałam
    kocham/ @i_love_poteto_

    OdpowiedzUsuń
  20. kdbjgfdksnfkvbiodsljv pocałowali się :D. Długo na to czekałam. Rozdział niesamowicie niesamowity :P Pisz więcej, częściej. Czyta się wspaniale. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział co ty piszesz; p hah to bylo takie awwwwwwwwww *.**.*.*.* nie moge sie doczekac nexa ;) BONUS:D!

    OdpowiedzUsuń
  22. asdfghjkhgfd *.*

    OdpowiedzUsuń
  23. *-* *-* Uwielbiam! Uwielbiam! Uwielbiam! *-* *-*
    Jesteś genialna. :)
    Rozdział zajebisty. :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Niesamowite! Doczekałam się pocałunku, to teraz czekam na coooooś innego! If you know what i mean... :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Zmordowana, chora i bez sił już miałam wrażenie, że umieram... Agrhhh.. I nagle postanowiłam coś przeczytać. Książki za daleko, telefon pod ręką, więc sprawdzam blogi. Nic, nic, nic, a nagle.... Ożywienie, bo widzę, że Madżonez dodała. Konstruktywnie myślę " ardbidshoncsrikbdrubdt " i zaczynam czytać... Czytam i czytam, coraz większy wyszczerz, już bolą mnie policzki, a tu nagle OMG CAŁUJĄ SIĘ... Aż czuję, jak drżą mi ręce, ale czytam dalej, no i co? Koniec. W takim momencie!
    Jednakże nie powiem, że mnie to nie uzdrowiło, tak chociaż trochę, bo to by było kłamstwo, a to brzydkie, prawda? :c
    A więc dziękuję, czuję się dzięki temu trochę lepiej, a oprócz tego jestem rozentuzjazmowana, podekscytowana no i stęskniona do następnego rozdziału...
    A, na koniec jeszcze dodam, że UWIELBIAM CIĘ. ♡.♡
    #TrueMadżonator

    OdpowiedzUsuń
  26. Jezu! JEZU! J E Z U! To jest takie genialne. #fangirling Bosz tak mi się nudziło tamtego dnia i nagle bum! Madżonez dodał rozdział. Haiisjhsjdydjhdjiajd NIE MAM WIĘCEJ DO POWIEDZENIA. Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  27. JEZU, FANGIRLING LEVEL HARD!
    Ekipa sprzątająca Rue i ziemniaki >>>>>>>>>>>>>>
    OMG, ONI SIĘ POCAŁOWALI BLEJGKSJRKEJTKD *-*
    Liaś, skarbie, opanuj hormony, Rue to psycholog i dla ciebie nikt więcej...da fak? Ta ja może..no...oni i tak będą się kochać hahaha
    Bye bye xx
    Red♡

    OdpowiedzUsuń