wtorek, 8 lipca 2014

Chapter 17






Rozkładałam po kolei papiery na biurku, nie chcąc dalej tkwić w tym burdelu jakie przez ostatnie dni mi się nagromadził.
W porównaniu do poprzedniego dnia dziś słońce wpadało do pokoju rozświetlając smugami promieni cały pokój i rzucając cień krat, które znajdowały się za oknem.
Byłam we własnej małej celi. 
Nie miałam okazji przyjąć żadnego pacjenta ani zobaczyć się z Li, gdyż przyszłam nieco później i w momencie, kiedy przybyłam cała grupa znajdywała się na stołówce.

Gdzieś w dole mojego brzucha rodziła się ekscytacja i niedoczekanie, gdy w końcu zobaczę chłopaka.
Czas jaki mieliśmy był nadal zbyt krótki, by chociażby zaspokoić moje potrzeby.
Chciałam budzić się każdego ranka chwilę przed nim by widzieć jego spokojny i uśpiony wyraz twarzy.
Być pierwszą osobą jaką widzi, kiedy się budzi.
Móc zrobić swoje przeciętne naleśniki na śniadanie i podziwiać jak jego malinowe usta dotykają miękkiego ciasta naleśników za każdym kęsem.
Zobaczyć jak jedna z konfitur pozostaje na jego wardze i  kciukiem zebrać ją, by móc chociażby poczuć delikatną skórę bruneta.

Siedzieć i po prostu patrzeć jak jest wolny. 
Bez tej całej obłączki rygoru i bezpieczeństwa na każdym kroku.
Bez kajdanek, krat.
Bez zobowiązań. 
Tylko ja i on. 

I chyba byłam żałosna układając sobie w głowie rzeczy jakie moglibyśmy robić, ale była to jedna z niewielu czynności jaka trzymała mnie na wodzy i nie pozwalała zatapiać się w smutku. 

Bo Liam był wciąż więźniem i siedział zamknięty w tym budynku. 

Ale przecież kiedyś odsiedzi swój wyrok prawda? 

Tak kiedy się już zestarzejesz.. - Podpowiadał cichutki głosik w mojej głowie, którego wcale wolałam nie słyszeć. 

To nie było tak, że ślepo patrzyłam w przyszłość. 
Ja wiedziałam, iż kiedyś nastąpi ten moment, kiedy on będzie wolny i w tedy wszelkie bariery znikną. 
Pozostawało pytanie kiedy? 

Drzwi gwałtownie się otworzyły, zaraz potem z trzaskiem uderzając o futrynę, przez co podskoczyłam wystraszona, zadzierając głowę znad sterty papierów. 
Sztywna postawa Liama podtrzymującego się ściany i ciężko dyszącego sprawiła, że rzuciłam się z krzesła by znaleźć się blisko niego. 
Klatka piersiowa chłopaka unosiła się i opadała ciężko, a jego usta szeroko otwarte nabierały wielkie pokłady powietrza zaraz głośno je wypuszczając. Jego ręce opierały się na ścianie przez co głowa opadała w dół, co również sprawiało że nie mogłam ujrzeć całej jego twarzy. 
Zdezorientowana położyłam dłoń na łopatce Payna i potarłam ją przez materiał, chcąc zwrócić na siebie uwagę. 

- Liam co się stało? - Przechyliłam się nieco 

Milczał. 

- Liam? - Powtórzyłam podchodząc bliżej, tak że niemal stykałam się swoim ciałem z jego nogami.

- Nienawidzę go! - Krzyknął, waląc w ścianę jednocześnie się prostując. 

Minęło dużo czasu od kąt widziałam go złego.
Stop.
On był wściekły.
Mogłam zobaczyć jak kąciki jego oczu zwężały  się, a sam ich kolor przybrał bardziej brunatny kolor. Wargi zaciskały się mocno niemal, pękając pod siłą jakie na nie wywierał. Włosy jak nigdy opadały mu lekko na czoło i były w totalnym nieładzie, co podkreślała linia potu na jego czole do której przyklejały się pojedyncze kosmyki włosów. 
Stał nade mną widocznie przewyższając mnie wzrostem i posturą, sprawiając że w jednej chwili poczułam się całkowicie bezbronna i niepewna osoby jaka stała tuż naprzeciw mnie, patrząc wściekłym wzorkiem. 
To był Liam. 
Mój Liam. 
Trochę zły.. 
Ale Liam. 
Przywołałam na myśl jego cwaniacki uśmiech podczas sesji i chichot jakim zaszczycał mnie, kiedy niespodziewanie całowałam go w policzek. 
Liam - Powtarzałam jak mantrę w głowie. 
Czego ja się bałam? 

Nie czekając dłużej przyciągnęłam do siebie pacjenta, otulając ramionami. Jego barki opadły, jakby w udręce, a głowa opadła tuż przy mojej szyi ciasno się w nią wtulając. 
Przeczesałam włosy chłopaka zatrzymując dłoń na karku.

- Kochanie co się stało ? - Drążyłam mówiąc szeptem, niczym matka do wystraszonego dziecka.

Wtulił się mocniej w moją szyję, wypuszczając powoli ciepłe powietrze tuż pod moim uchem, na co wzdrygnęłam się z powodu przechodzącego dreszczu w dół mojego kręgosłupa.
Dłonie zaplótł mocniej na dole moich pleców, sprawiając że nie było między nami ani cala przerwy.
Nerwowo zerknęłam na niezabezpieczone drzwi.
Nie mogłam go teraz odepchnąć, tylko po to by zastawić je krzesłem.
Na pewno każdy widział, że tu wszedł, więc nie było problemu żeby ktoś nas tu zastał.
Bynajmniej taką miałam nadzieję.

- Liam.. - Powiedziałam trochę ostrzej, podtrzymując go za boki i powoli odsuwając.

Kiedy już mogłam zobaczyć jego minę i zakłopotanie w oczach, zrobiło mi się automatycznie przykro, choć wcale nie była to moja wina to wciąż odczuwałam poczucie winy.

- Co jest? - Popatrzyłam na niego łagodnie

- Nienawidzę go - Wysyczał momentalnie z zagubionego, przemieniając się ponownie we wściekłego.

- Ej ej je spójrz na mnie - Przyciągnęłam jego twarz jednocześnie stawając na palcach, by móc chociaż odrobinę dorównać jego wzrostowi. - Kogo nienawidzisz? - Potarłam kciukiem linię jego szczeki.

- Tego nowego - Skrzywił się, jednak zachowując spokój.

- Nowy? - Zapytałam z zainteresowaniem - Nie wiedziałam, że przyjedzie już dziś

- Ta, cóż jesteś wielką szczęściarą - Powiedział ponuro - On jest.. - Plątanina obelg niczym z karabinu maszynowego opuszczała usta chłopaka, tak że sama zaczęłam się gubić w tym co mówił, ale podsumowując doszłam do wniosku, iż kimkolwiek był ten koleś, Liam zbytnio za nim nie przepadał.

Zwracając uwagę na to jak zachowuję się Payn, doszłam do wniosku że mimo iż nie znałam nowego więźnia już darzyłam go pewnego sposobu nienawiścią, co raczej wydawało się dość paradoksalne i niesprawiedliwe, bo wciąż go nie znałam.

- Powiesz mi czym cię tak wkurzył czy wolisz żebym sama to z niego wyciągnęła - Uśmiechnęłam się mimowolnie, chcąc poprawić humor pacjentowi.

Przełknął ciężko ślinę, wcale nie wydając się być rozbawiony moim żartem.

- Możesz mi o wszystkim mówić pamiętasz? - Przypomniałam mu z powagą nadal trwając z nim już w nieco luźniejszym uścisku.

Zażenowany opuścił głowę, przenosząc zainteresowanie na buty.

- On.. On zauważył moje rany - Wydukał zwięźle.

Cholera.
To rzecz, której najbardziej się obawiałam odkąd wrócił ze szpitala. Byłam gotowa, że stanie się to prędzej czy później i że pozostali mieszkańcy zakładu wyciągną tą sprawę na wierzch, jednak gdy to się nie stało byłam przekonana, iż cała sprawa ucichnie, a Liam na dobre będzie mógł o tym zapomnieć.
Jak bardzo się myliłam.
Gościu musiał mieć niezły tupet, by wyskakiwać z tym takim do człowieka, który miał widoczny problem.
To było jak śmianie się z osób otyłych, czy też chorych.
Co jest z tymi ludźmi nie tak?
Mimo że nie wciągnął mnie w ogóle w szczegóły tego, co się stało byłam niemal pewna, iż koleś upokorzył go.
Ale to były tylko moje przypuszczenia.
W każdym razie mężczyzna uraził go i byłam cholernie zła, bo nie potrafiłam mu z tym pomóc.

- Cokolwiek ci powiedział mówił pod wpływem złości i na pewno było to nieszczere. Nie przejmuj się nim.

- Łatwo ci mówić - Prychnął

- Przecież nie musicie sobie wchodzić w drogę

- Jest mały problem - Zawahał się, kołysząc na stopach. - Dzielę z nim cele - Mówił nad wyraz opanowanie, ale rysy jego twarzy jak najbardziej go zdradzały, napinając się choć na myśl o nowym.

- To niemożliwe. - Zszokowana opuściłam ramiona chłopaka i ruszyłam do drzwi zastawiając je w razie bezpieczeństwa, nie mogąc dłużej wytrzymać presji, gdy były one po prostu niemalże otwarte na wszytsko co tu się działo.

- A jednak - Usiadł ciężko na fotelu, przez co nóżki pisnęły na zbyt gwałtowne spotkanie z podłogą.

- Pogadam z Louisem i Paulem może da się coś zrobić - Oparłam się o biurko.

Nie to było niemożliwe, żebym pozwoliła na wspólne przebywanie tego drania w odległości mniejszej niż dziesięć metrów z Li.
Chwila stop ja go jeszcze nie znałam...
Ale i tak nie dam za wygraną.

- Gadałem już z nim - Westchnął, pocierając skronie.

- Czekaj co? Gadałeś z Tomlinsonem? - Domagałam się odpowiedzi zbita z tropu.

- Tak gadałem z nim - Powtórzył zirytowany

- I co on na to? - Przechyliłam głowę na bok, by móc przyjrzeć się dokładniej oskarżonemu.

- To nie hotel to więzienie nie ma już wolnych miejsc przykro mi - Zacytował piskliwym głosikiem, który prawdopodobnie miał przypominać głos Lou.

Stłumiłam chichot, zakrywając się aktami leżącymi na stoliku.
Pomimo, że sytuacja była dość napięta to sposób w jaki brązowooki naśladował strażnika był powalający.

- Nie wiem co robić Rue - Przyznał zrezygnowany  - Mam ochotę zrobić mu krzywdę, ale wiem czym się to może skończyć. Ja.. ja nie wiem czy wytrzymam.

Bolał mnie widok tak przybitego Liama.
Pragnęłam wziąć ponownie z jego barków ten ciężar i wrzucić go na siebie.

- Po prostu go zignoruj okej? - Usiadłam mu na kolanach nie prosząc o pozwolenie i musnęłam delikatnie jego wargi.

- Nie lituj się nade mną to wkurwiające - Jęknął, odsuwając mnie.

- Nie lituję się. Miałam ochotę cię pocałować ale skoro... - Podniosłam się urażona, jednak przytrzymał mnie wpił się mocno w moje usta, przygryzając mocno zębami skórę.

Zawsze był subtelny, ale w tedy wydawało się jakby przelał całą złość właśnie w ten pocałunek.
Nie przeszkadzał mi, wręcz przeciwnie.
Czasami uczucia są tak silne, że przelewamy je nawet w fizycznej sile.
Umiejscowiłam palce za jego uchem smyrając skórę tuż na linii włosów. Mruknął zadowolony, co też poczułam przez zadrżenie mojej wargi.
Nie potrzeba było nam słów.
Sam subtelny dotyk.
Każde muśnięcie, każdy ruch mówił niemym głosem, który stał się naszym prawdziwym słownikiem.

- Przepraszam - Szepnął stykając nasze nosy i czoła ze sobą

- Dasz radę - Rzekłam szczerze, mając dalej zamknięte oczy.

- Dam bo ty tak mówisz - Zaszczycił mnie pierwszy raz swoim chichotem, który wydawał się już tak odległy.

- Ej księżniczko wstydzisz się mnie czy jestem tak okropny, że na mnie nie patrzysz - Potarł swoim nosem o mój

- Księżniczko? - Otworzyłam rozbawiona powieki, napotykając głębie jego tęczówek wpatrujących się w prost w moje.

- Coś nie tak?

- Nie nic podoba mi się. Książę. - Zaakcentowałam wyraźnie łapiąc go na zawstydzonym rumieńcu, który zaraz potem oblał jego twarz. - To słodkie - Wychyliłam się nieco za fotel by przyjrzeć się dokładnie jego rumianej twarzy.

- Przestań - Zrobił młynka oczami

- Jesteś słodki - Stwierdziłam wtykając mu palec w policzek.

W tamtej chwili wyglądał już jak dorodny pomidor. Coraz bardziej podobał mi się ten stan, kiedy nie wie jak wybrnąć z sytuacji i stoi pod ścianą zmuszony na moją łaskę.

- Mogę być co najwyżej seksowny, ale nie słodki - Wydął usta jednocześnie unosząc swe brwi ku górze.



- Muszę cię zmartwić, ale bardziej przypominasz mi pluszowego misia niż seksownego grizli - Prychnęłam opadając na jego ramię. 

- Ja jestem seksownym grizli 

- Poczekaj.. - Podniosłam się z powagą wyszukując czegoś w jego twarzy - Nie.. Nadal przypominasz pluszowego misia - Przyznałam z udawanym skupieniem, skrobiąc brodę. 

- Przestań! - Krzyknął w kapitulacji. 




Nim się obejrzeliśmy czas jaki mieliśmy do wykorzystania minął i musiałam zgramolić się z ciała Liama, a zimno jakie otuliło mnie niemal od razu, sprawiało że miałam ochotę wrócić w jego ramiona i zostać jeszcze dłużej. 
Podniósł się niezręcznie stąpając ku drzwiom, żegnając się tylko cichym westchnięciem. 
Nastrój w jakim do mnie przyszedł widocznie zawitał do niego również przy wyjściu. 
Spuścił głowę, a gdy tylko chwycił za klamkę szybko opuścił pomieszczenie nawet nie zaszczycając mnie ostatnim spojrzeniem, które wydało mi się tak potrzebne. 

Oparłam głowę o zagłówek fotela, odwracając od siebie ciemne scenariusze ponownego spotkania mojego chłopaka z nowym gościem naszego aresztu. 
Co jeśli zrobią sobie krzywdę? 
Co jeśli ktoś posunie się za daleko? 
Co jeśli znowu.. 
Nie..
Obiecał że nigdy już nie zrobi sobie krzywdy. 
Obiecał. 

Cała euforia jaka przepływała w moich żyłach, prawie buchając w powietrze wyparowała jak za pstryknięciem palca, gdy tylko On wykroczył poza gabinet, zostawiając mnie samą. 

Ciekawość budowała się we mnie.
Z jednej strony chęć poznania nowego. 
Z drugiej jak najdłuższe unikanie osobnika, który przysparzał już problem zanim go zobaczyłam. 

A gdy już myślałam, że gorzej być nie może kolejny pacjent usadowił się wygodnie po drugiej stronię mojego biurka, wyczekując na kolejną sesję. 

- Hej - Odezwał się dość smutno głos Irlandczyka. 

Nie zaszczyciłam go nawet swoją uwagą, tylko dalej segregowałam akta co rusz składając na nich podpis w wyznaczonych dla mnie miejscach. 

- Ej nie gniewaj się. To był żart, przecież nikt się nawet nie domyślił o czym mówiłem. - Tłumaczył 

Milczę na wieki. 

- Oh no Ruuuuue - Przeciągnął - Masz dla mnie co nie co? - Rozchmurzył się nieco 

- Nie - Odpowiedziałam szybko 

- Jak to nie masz? - Oburzył się, masując po brzuchu. 

- Po prostu nie wzięłam okej? Przestań jęczeć jest wiele innych ważniejszych spraw Niall - Skarciłam go suro, jednak gdy mina blondyna posmutniała, wymierzyłam sobie policzek za takie zachowanie względem pacjenta - Wybacz.. 

Uniósł kącki ust pocieszająco. 

- Myślę że jestem w stanie ci wybaczyć - Odparł dumnie - Także widzę że miałaś czelność poznać naszego nowego współlokatora, bo wyglądasz na nieźle wkurzoną. 

- Nie właśnie nie i chyba mnie to martwi - Rzekłam przygryzając skuwkę długopisu 

- Nie masz się czym martwić im dłużej go nie widzisz tym lepiej dla ciebie. Takiego dupka jeszcze nie widziałem. 

- Sądząc po tym co powiedziałeś jesteście już dobrymi przyjaciółmi co? - Drażniłam go 

- Mam nadzieję, że ktoś walnie! - Eksplodował 

- Ty w ogóle z nim rozmawiałeś czy jego twarz jest tak kusząca, aby ją walnąć? 

- Jeżeli o to chodzi to tak ma taką twarz. Ale jest tak bardziej dlatego, że prawie staranował mnie na schodach drąc się że jestem pretensjonalnym dupkiem. Nawet nic mu nie zrobiłem! - Wyrzucił dłonie w buncie. 

- Sympatyczny - skitowałam - Jak wiele jest jeszcze poszkodowanych oprócz was dwoje? 

- Dwoje? 

- Tak Liam u mnie był... - Wyjaśniłam

- Ohh.. Na prawdę mi go szkoda. Ma go na wyciągnięcie ręki i widać, że zbytnio się nie lubią. - Przyznał równie zaniepokojony co ja. 

Zamilkliśmy na moment. 

- A odpowiadając na twoje pytanie. To uwierz mi sporo. Prawie każdy chcę go zabić. 

- Boże błagam Niall nie tak drastycznie - Zainterweniowałam. 

- Tylko mówię 

- Jakoś nie odliczam minut do poznania go. Z tego, co mówisz, wydaje się być całkowicie czarujący, ale nie chciałabym zacząć mojego jutrzejszego poranka będąc obrażaną. Jesteś pewien, że nie żartował i nie zrozumieliście tego źle? - Podciągnęłam kolana pod klatkę piersiową. 

- Wątpię że on wie co to jest żart - Skrzywił się z obrzydzeniem. 

No pięknie, a miałam nadzieję iż to bawienie się w przedszkolankę tych dużych dzieci znajdzie swój kres.
Wracamy do punktu wyjścia. 

- Więc jak nazywa się nasz miły kolega? Louis przyniósł mi parę teczek i jestem pewna, że coś tu jest. 

Chyba wolałam sama poznać go przez czytanie druku niż zapoznać się z nim osobiście. 
Horan zaproponował parę sugestii jak mógłby nazywać się facet, nasuwając mi coraz to bardziej dziwaczne imiona, które wydawały mi się niemal skrajnymi przypadkami nazwania kota, a nie człowieka, ale grzecznie czekałam jak niebieskooki skończy swoje poezje i poda właściwe. 

- Joe coś ta.. Nie słyszałem jego nazwiska.

- Hmmm… -  Kartkowałam stertę papierów, które Lou mi sprezentował, szukając imienia. - Ach! No to mamy, to wygląda obiecująco.Joe Danielson.

Niall wyciągnął swoją szyję z nadzieją.

 - No dalej, obrzućmy go błotem. Co zrobił? Walnął emeryta? Potrącił psa? Okradł bank?

Zaśmiałam się słysząc propozycję Nialla.

- Jesteś wciąż w dobrym nastroju.

Wzruszył ramionami.

- Po prostu chcę, żeby zgnił w tym miejscu

Zatrzymując się w połowie przewracania strony, wróciłam do chłopaka

 - Też tu utknąłeś, wiesz. Na serio chcesz żyć w tym samym budynku, co ten koleś przez następne dziesięć lat?

Niall wykrzywił się.

 - Ugh, dobra uwaga. Okej, mam nadzieję, że zostaje tylko na noc. Może przejście na żółtym świetle? Palenie w autobusie?

- Nie ma tego dobrego. Diler i to pierwszej klasy. Jazda po pijanemu. Spowodowanie wypadku pod wpływem i ucieczka z miejsca zdarzenia. - Wymieniałam cmokając z dezaprobatą -  To jest interesujące!

- Co? - Podskoczył na fotelu

- Tu jest napisane, że jest tu też za ciężkie uszkodzenie ciała. Zaatakował grajka na rynku. Cóż, to jest po prostu czarujące, dokładnie takie.

- Och, Boże. Jaki idiota bije grajka! Nawet nie chcę wiedzieć na czym grał i czym został zaatakowany - Wzdrygnął się - Miejmy nadzieję, że to były cymbałki.

- Miło widzieć, że jesteś zatroskany o tego biednego pana  - powiedziałam łagodnie  - Tutaj pisze, że po tym, jak z nim skończył, musiał mieć operację rekonstrukcji twarz.

- To były twarde cymbałki.. - Mruknął ze wstrętem.

Chwyciłam w dłonie małe kwadratowe zdjęcie mojego przyszłego pacjenta.
Pierwsze co o nim bym powiedziała to to, że był idealnym wzorem złoczyńcy i więźniów jakich początkowo zamierzałam tu spotkać - co okazało się nie trafne. Jego głowa niemal błyszczała przez brak owłosienia, a kozia czarna bródka jaką sobie wyhodował wydawała się chyba niestety najbardziej miłą rzeczą na obrazku. O ile kłębek krzaczastego czegoś można nazwać miłym. Lazurowe wąskie oczy przysłonięte do połowy gęstymi brwiami i wachlarzem rzęs irytująco wpatrujące się w aparat. Nawet nie chciałam wyrażać tego jak bardzo współczułam fotografowi. Wzdłuż lewego policzka ciągnęła się głęboka rysa, a całą prawą stronę szyi, aż do obojczyka ozdabiał tatuaż niezbyt widoczny na zdjęciu, przez jego słabą jakość. Mały garbaty nos wydawał się kontrastować z wielkimi napuchniętymi ustami ani trochę nie wykrzywiającymi się w przyjaznym uśmiechu. Cała jego twarz zdawała się przypominać jedno wielkie wyrośnięte jajo z dodatkami.
Jednym słowem byłam przerażona.

- Jest taki odrażający na jakiego wygląda? - zapytałam, ostrożnie mierząc wzrokiem zdjęcie.

- Jest gorszy - obiecał

- Dzięki - Odparłam sarkastycznie

- Czas na mnie - Wstał - Życzę miłej współpracy - Pomachał z bananem na twarzy.

Powtórzył pożegnalny gest,  rzucając notatkom dotyczącym Joe kolejne pobieżne spojrzenie, zauważając słowa
“AGRESYWNY.ZACHOWYWAĆ OSTROŻNOŚĆ” napisane grubymi czarnymi literami widniały na pieczątce na górze drugiej strony.

Tak to początek niezapomnianej terapii.
Obym dożyła jej końca.


***

Cudem udało mi się uniknąć spotkania z Joe, aż do do następnego popołudnia kiedy to przeprowadzałam z Lou dyżur na stołówce.
Stałam przy wejściu uważnie szukając jednego z więźniów, kiedy go zobaczyłam serce opadło mi na dno żołądka, a płuca wydały się wstrzymać swą pracę.
Zmartwienie opanowało całe moje ciało, a chęć pobiegnięcia do przemęczonego Liama, który na pewno nie spał tej nocy, co było widoczne po ciemnych kręgach pod oczami i brakiem przytomności podczas spożywania posiłku. Unosił jedynie co parę minut swoją łyżkę i z obrzydzeniem przyciągał ją do ust. Następnie ciężko przełykał pokarm, wyglądając jakby zaraz miał zwymiotować i tak w kółko. 
Nialler złapał mnie wzorkiem i przeniósł go na obiekt, który wybrałam sobie do obserwowania. Pokręcił głową i odezwał się do Zayna siedzącego tuż na przeciw jego i zmienił swoje miejsce do sąsiedniego stolika w którym siedział samotny Payne. 
Farbowany blondyn rozpoczął rozmowę, jednak jego towarzysz ani nie śmiał się odezwać jedynie kiwając w zrozumieniu i od czasu do czasu, zaszczycając kontaktem wzrokowym.
Już chciałam iść bliżej w ich kierunku, z nadzieją że mogłabym podsłuchać o czym rozmawiają, lecz czyjaś dłoń przytrzymała mnie w miejscu, zmuszając do odwrócenia. 

- Najwyższy czas poznać nowego - Zawołał wesoło Lou 

O nie. 

- Boże muszę? 

- Jesteś jego terapeutką to nieuniknione wiesz? - Złożył w usta w dzióbek po jednej stronie, zdziwiony moja reakcją.  

- Wolałabym to odkładać w nieskończoność..

- Wiem Joe.. Jest trochę złośliwy.. 

- Trochę? - Zachłysnęłam się

- Skąd te podejrzenia?

- Czepiał się o blizny Liama - Wyznałam nieco ciszej 

- Oh... - Podrapał się po karku

- Chciałabym cię również prosić o przeniesienie go do innej kwatery 

- Chciałbym pomóc, ale to jest niemożliwe na chwilę obecną - Oznajmił z grymasem

- Dopiero co udało mi się go wyciągnąć na prostą, nie chcę żeby teraz wszystko miało się posypać..

- Pogadam z Paulem, ale wątpię czy to przejdzie

- Dzięki. 

- Okej skoro sobie to wyjaśniliśmy... HEJ JOE! - Wrzasnął ciągnąc mnie za sobą

- Louis! - syknęłam

Nim zdołałam wyrwać się stałam już na przeciw potężnego mężczyzny, siedzącego na ławce i z obojętnym wyrazem śledzącą moją sylwetkę. Jego pięści zacisnęły się, a ławka skrzypnęła, gdy z niej wstał górując znacząco nade mną i nie tylko, bo Tomlinson również wydawał się być okruszkiem przy mężczyźnie. 

- Joe to jest Rue twój psychiatra - Przedstawił mnie Lou z przeczepionym uśmiechem.

- Nie jestem psychiczny -Odburknął  

Głos jaki usłyszałam należał do dźwięków, jakie wolałbym unikać. Niska tonacja i chrypa nadawały mu mroczności, a ruch jego nad wyraz wielkich warg wydawał się zbyt dużym natłokiem myśli w mojej głowie. 

- Nikt tu nie jest obłąkany. Jestem tu od rozmów i pomocy w odnalezieniu siebie, a nie po to żeby stwierdzić obłąkany. - Odezwałam się pewnie.

Jesteś obłąkany tak czy inaczej..

- Nie muszę z tobą gadać - Rzucił - Jest tu mnóstwo wariatów o na przykład tamten - Wskazał ręką, a ja podążyłam za jego palce pokazującym Payna.

Przełknęłam ciężko ślinę i starałam się odkaszlnąć suchość, w gardle jaka się  jednym momencie tam nagromadziła.

- Jest jakimś samobójcą i przez całą noc nie zamykał oczu skanując mnie na wskorś i wysyłając przy tym najgorsze spojrzenie jakie widziałem.

Oh.

- Cóż.. sesję są nadal obowiązkowe - Wtrącił Louis

- Nie jestem szalony! - Wykrzyknął

- Skoro jesteś zdrowy to na pewno chętnie udowodnisz mi to podczas naszego spotkania prawda? Pa Lou - Zakończyłam odchodząc nim ktokolwiek zdążył mnie zatrzymać.

Wychodząc ze stołówki wróciłam wzorkiem do poprzedniego miejsca, lecz miejsce zajęte przez chłopaka o czekoladowych oczach było puste...





DZIEŃ DOBRY??
TAK DZIEŃ DOBRY JEST 4 RANO A JA SKOŃCZYŁAM PISAĆ ROZDZIAŁ. 
YEEEEE.
ZARAZ USNĘ NA LAPTOPIE. 
POINFORMUJE JAK BĘDĘ W STANIE I SIE OBUDZĘ :) 
WYBACZCIE. 
ZARAZ UMRĘ, ALE MUSZĘ NAPISAĆ NOTKĘ NIE? 
TAKŻE ZACZNĘ OD POCZATKU.. 
BŁĘDY NAPRAWIE JUTRO, A RACZEJ DZIŚ XD
NASTĘPNY ROZDZIAŁ TO TAJEMNICA. 
JEŻELI CHODZI O ŚWIĘTOWANIE 15 TYŚ WCIĄŻ NIE MAM AMBITNEGO POMYSŁU, ALE MYŚLĘ ŻE PO PROSTU WYNAGRODZĘ TO JAKIMŚ BONUSEM W POSTACI ROZDZIAŁÓW NO I.... 
CZEGOŚ JESZCZE, ALE NA RAZIE DOTRWAJMY DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. 
HA HA HA HA WSZYSCY TERAZ MNIE PRZEKLINAJĄ, BO TO NIE HERI ROLNIK EROTOMAN.. 
CÓŻ JA W OGÓLE NIE MIAŁAM GO W PLANACH DAWAĆ JAKO WIĘŹNIA. 
UMIESZCZANIE TYCH 5 IDIOTÓW W JEDNYM BUDYNKU SKOŃCZYŁO BY SIE DRASTYCZNIE NIE OSZUKUJMY SIĘ :> 
ALE ABY ZASPOKOIĆ WASZE NERWY PRZYZNAM, ŻE HARRY KIEDYŚ ZNAJDZIE SWOJE MIEJSCE W CONVICTED :) 
MAM NADZIEJĘ, ŻE BARDZO SIĘ NIE ZAWIEDLIŚCIE. 
AAAAAAAAAAAAAAAAAA SPAAAĆ!
TAKŻE DOBRANOC IDĘ LULAĆ PRZEPRASZAM ŻE ZA TO NA GÓRZE.
IDZIEMY DALEEEEEEEEEEEJ.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

POZDRAWIAM MADŻONEZ/ @LOLOUNIA

26 komentarzy:

  1. Och, Boże. Jaki idiota bije grajka! Nawet nie chcę wiedzieć na czym grał i czym został zaatakowany. Miejmy nadzieję, że to były cymbałki.
    Niall mistrz!!!!!1!!!!! 11!!!

    Siedziałam wczoraj qtazie do północy, a tak straaaaasznie mi się chciało spać
    Teraz mam ból dupy uwaga
    "JAK NIE UMIESZ DORRZYMAC SŁOWA TO NIE PODAWAJ TERMINU!!!!!!1!!!! 11! 1! 1!"

    NIIIIIIIC

    JA TU JUŻ MIAŁAM WIZJĘ HERIEGO ROLNIKA ROMANSUJĄCEGO Z LOU
    ALBO HERIEGO BEDBOJA, KTÓRY ZARYWA DO RUE
    A TY TU Z JAKIMŚ JOE WYJEŻDŻASZ JA NIE WIEM XDXD

    TAK W OGÓLE TO JOE MA ODE MNIE WPIERDOL, BO LI JEST SMUTNY :V

    MAŁO LIJAMA I RUE :|||||||||

    IDĘ CHYBA LULAĆ JESZCZE
    PAPA :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY JEST OMOMMMMM *_* CHCĘ NEXT !!!! @pacia1802

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial to zajebioza :-) wciąż czekam na rolnika heriego, ktorego ciągle nie ma:( a tego calego Joe to sama osobiście cymbałkami zmasakruje za to ze Li przez niego jest w takim stanie :/ takze ten... eghem... czekam na nexta i ide po cymbałki błahahahaha:P
    @I_m_ninja___

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D boże ten Joe już mnie wkurwia ale nic no zobaczymy co bedzie dalej.
    Czekam na następny i cóż ceny życzę :)
    @paulaaa1997

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki zaciesz:
    BEDZIE HERI BEDZIE HERI BEDZIE HERI!
    Ohooo ....! Moze i bedzie ale nie teraz.
    W sumie to nie zawiodlam sie, ze to nie Hrry. Hahaahah masz racje ze to bylaby mieszanka wybuchowa xd

    Strasznie przykro mi z powodu Liama :/ Juz wszyscy zapomnieli o jego chwili slabosci, a ten *** Joe musial mu juz na poczatku znajomosci wytknac bledy! Niech sie wali!!!

    A wgl to jestem wrozbita xd Wiedzialam ze Niall nie dostanie deseru po akcji xd

    I czy kurcze nie moga przeniesc Nialla do Li, a tych dwoch dzwologow z ich cel wsadzic do jednej? Wszyscy byli by szczesliwi i wgl ...

    Pewnie tak mozna, ale robisz nam to na zlosc xd

    Mam nadzieje ze sie wyspalas ;D Ja poszlam spac po 2, ale w poprzedni wakacje zasypialam o 6 lolz

    Zycze weny(chcoc wedlug mnie zawsze masz jej nadmiar xd) i abys nie musiala zarywac nocek piszac rozdialy ;D

    Pozdrawiam,
    Zickyy Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiecie co? A ja myślałam, że nowym więźniem będzie Harry, ale nie pasował mi na takiego sukinsyna jak został opisany :p
    @Olciak2804

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu rozdział fgiuefgiauwegfaowigfo8wqgfwh supeeer, atego nowego już nie lubię xD / @RihayaRnavy

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahahahhahahaha chyba mówię to już po raz setny ale uwielbiam Niall'a haha xd za każdym razem rozjebuje mnie swoimi pomysłami XD omg tak mi szkoda Liam'a :c Głupi Joe
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :) ten nowy mnie przeraża. jak Rue mogła nie przynieść nic do jedzenia Niallowi no :) @Mrs_Hazza94

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pytanie do Rue: JAK MOGŁAŚ NIE PRZYNIEŚĆ NIALLOWI JEDZENIA?!
    NIesamowity jak zwykle i nie mogę się doczekać nexta ;)
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  11. super. Mam nadzieję, że Li nie zacznie się znowu ciąć ;c <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  12. kurwa cymbałki (chyba tak to się nazywa) były twarde xd nie no nejl to jest jedyny w swoim rodzaju ahahah
    boże ten moment z rue i z li omg idk czemu ale to kocham i ten rozdział kocham, ja wiem że henri kiedyś znajdzie tu swoje miejsce...czekam na 5 idiote ewh nasz rolnik. sorry jestem dziś niedojebana i piszę bez sensu, przepraszam, a miał być taki ładny komentarz :(
    mam nadzieję, że plejlista spokojnych piosenek pomogła
    lofki kiski czikita

    @sellciux

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział zarąbisty. Super mi się go czytało
    Czekam na kolejne
    i weny życze <3

    OdpowiedzUsuń
  14. JAK ZAWSZE SFBIOSFBOISBFIOSBSIOBFSIO *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej!;) Nominuje Cię do Liebster Award! Jeżeli chcesz uzyskać, więcej informacji zapraszam na mojego bloga:

    http://fucking-fame.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Świeeeeeetne <3 Kocham tego bloga! <3
    Dotychczas podpisywałam się jako ~D.
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/ --->Zapraszam do mnie! ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy nowy rozdział? :)
    Czekam z utęsknieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG
    Przeczytałam wszystko w jedną noc
    Siedziałam do 3 i czytałam
    Czekam na kolejny rozdział
    Życze weny kochanie <3

    OdpowiedzUsuń
  19. KIEDY NOWY ROZDZIAŁ?

    OdpowiedzUsuń
  20. KIEDY NOWY ROZDZIAŁ??!!

    OdpowiedzUsuń
  21. [spam]
    Na moim blogu piszę opowiadania o One Direction, każde ma 9-15 rozdziałów, każde jest i będzie inne. Dopiero zaczęłam pisać tego bloga i liczę na opinię.
    http://pokonac-grawitacje.blogspot.com
    Miłego dnia
    x


    + kiedy coś nowego, bo doczekać się nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Będzie nowy rozdział kiedyś czy to już koniec i nie będziesz więcej pisać?
    Uwielbiam twojego bloga proszę wróć :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy będzie kolejny rozdzial ? ; c proszę pisz , kocham to FF . Jest cudowne na poziomie room 317 czy najlepszych ff na świecie , nie no powaznie ... Cudooo 😍😍😍 proszę pisz , juz nie moge czekac ; cc

    OdpowiedzUsuń
  24. O kurwaaaaaaaaaaaaaa!!! To jest takie zajebiste ff. Jezuuuuuuuu!!! Kojarzy mi sie troche z filmem Skazany na smierc. XDDD
    Fuckkk. Ta tematyka jest Kurwa bardzo dobra !!!!!!!! Ol maj gaszzz. Madzonezz. Cos ty ze mna robisz?!!!!!! *.* XDDD
    @luvmyniallers

    Czekam na nx. Aaaaaa. I jak bys napisala juz nowy rozdzial to poinformujesz mnie na tt o nim?? :) dziekuje. XD

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham twoje ff! ^-^ Kiedy mogę spodziewać się kolejnego rozdziału?
    @damn_mystery

    OdpowiedzUsuń