#Rue
- O kurwa - Wyszeptał zszokowany blondyn, opierając się
zdesperowanie o zamknięte drzwi.
Wyglądał co najmniej jakby zobaczył ducha. Jego szeroko
otwarte oczy przesuwały się po nas obojgu z przerażeniem, jakby szukając cienia
żartu.
Oddaliłam się od Payna, schodząc z biurka, dość niechlujnie
poprawiając sukienkę i włosy opadające na twarz.
- Niall.. - Zaczęłam spokojnie
- O kurwa - Zakrył usta dłonią
- Niall spokojnie - Podchodziłam powoli, starając się nie
wystraszyć - o ile się jeszcze bardziej dało - chłopaka.
Zerknęłam na Liama równie zaskoczonego co ja zaistniałą
sytuacją, choć wydawał się grać z kamienną twarzą, jednak widziałam jego usta
zaciśnięte w linię. Zawsze to robił, kiedy był zły lub wyprowadzony z
równowagi.
- Ty... - Wskazał na mnie - I ty - Pokazał na bruneta - Wy..
- Zaczął wydawać z siebie bliżej
nieokreślone dźwięki i raczej ani trochę przypominające ludzką mowę.
- Oddychaj
Byłam już o krok od niego.
- Ja pierdole! - Wykrzyknął machając rękoma
- Shhh - Położyłam dłoń na jego ramieniu lekko pocierając
- Ja pierdole - Powiedział już nieco normalniej
- Wiem Niall, spokojnie - Spojrzałam mu wprost w oczy,
starając się zwrócić go na ziemię, a przynajmniej spróbować odzyskać jego mózg,
który przed chwila prawdopodobnie eksplodował na widok jaki zastał w
gabinecie.
- Jakie spokojnie, Jakie spokojnie? - Piszczał jak mała
dziewczynka, kręcąc głową jak opętany.
- Starczy, weź głęboki wdech - Nakazałam, wykonując z nim
polecenie jakie mu nadałam, powoli wciągając powietrze i zaraz potem ze świstem je wypuszczając.
Wydmuchał powietrze niemal się dusząc.
- Lepiej?
- Znakomicie! Jak nigdy dotąd! - Świergotał,
szczerząc się.
Pokręciłam zrezygnowana głową.
- Rue? Co mu jest? - Zapytał Liam, patrząc sceptycznie na
niebieskookiego.
- Ma mały szok - Oznajmiłam, prowadząc Horana na fotel.
- Mały? - Zmrużył oczy
- Taa.. Podaj mi wodę
Opanowanie.
Opanowanie.
Przecież jest ok.
Jest ok.
Odebrałam butelkę od ciemnookiego, podając Irlandczykowi.
- Napij się
Wypił ciurkiem, przy tym głośno przełykając, co raz to
kolejne łyki.
Stałam cierpliwie przystając z nogi na nogę.
Było źle.
Cholernie źle.
- Ja pierdole
Odstawił wodę.
- Mogę go uciszyć? - Przybliżył się Liam, czym go przeraził,
bo wbił się w fotel.
- Przestań. Zaraz mu przejdzie. - Odepchnęłam delikatnie
Payna.
W każdym razie miałam taką nadzieję. Wcale nie podobała mi
się ta sytuacja.
Tak to miało
wyglądać? Dopiero co sobie wszystko wyjaśniliśmy i już to ot tak miało się to
skończyć. Przecież to Niall udałoby się nam z nim dogadać prawda? Prawda?
Przerastał mnie fakt, że właśnie taką głupią wpadką mogliśmy zniszczyć to co do tej pory zbudowaliśmy. Przez głupią nieuwagę.
Powinnam zanotować sobie na czole "Zamykaj drzwi".
- Rue? - Wymruczał dalej, będąc w transie. - To był dobry żart nie? - Zapytał z nadzieją
- Nie
- Taki kiepski żart?
- Nie
- Taki cholernie głupi żart?
- Nie Niall to nie był żart. - Przewróciłam oczami.
- To część terapii tak?
- Nie, to nie część terapii
- A może..
- Przestańcie grać w tą głupią grę - Wyrzucił zirytowany,
przerywając nam chłopak stojący w tym czasie przy parapecie.
Zapanowała chwila cisza, która wydawała się trwać wiecznie.
- Wow - Wydusił w końcu z siebie
Oparłam się o biurko na przeciw pacjenta, by móc patrzeć mu prosto
w oczy.
- Posłuchaj mnie teraz. Nie możesz nikomu powiedzieć o tym
co tu zobaczyłeś.
Zero reakcji.
Cholera.
- Proszę to dla nas ważne.
- Nie mogę uwierzyć, że prosisz mnie o taką rzecz.
- Niall.. - Chciałam już błagać.
Byłam gotowa zrobić wszystko.
To tak nazywa się desperacja?
- Pod warunkiem.. - Zagryzł wargę podekscytowany.
- No chyba żartujesz - Wyrzucił Liam
- Po pierwsze! Podwieczorki na każdej terapii - Oznajmił
uroczyście - Po drugie! Trzymaj ode mnie z daleka swojego wściekłego chłopaka -
Wskazał palcem z miną naburmuszonego dziecka.
W moim podbrzuszu rozlało się ciepło na słowa "twój
chłopak".
Mój chłopak?
Mój.
Uśmiechnęłam się pod nosem, zauważając również poruszenie Payna słowami jakie wypowiedział Irlandczyk.
- Umowa stoi - Klasnęłam w dłonie.
Ulga jaka ogarnęła moje ciało była niedopisania i była totalnym przeciwieństwem tego co działo się ze mną kilka minut temu.
Z jednej strony przerażał mnie fakt, iż ktoś więcej poza naszą dwójką wiedział o tym co między sobą toczyliśmy, ale znowuż z drugiej strony może i Niall był osobą, z którą powinnam się w tamtej sytuacji dogadać.
Owszem był gadatliwy i to bardzo, a także istniała możliwość, że podczas swoich dyskusji i roztargnienia mógł uchylić rąbek naszej tajemnicy, jednakże miałam nadzieję że wziął sobie do serca moją prośbę, no i zważając na nagrodę jaką sobie zażyczył jakoś szybko nie powinien wygadać niczego. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Kto wie co by się stało.
Na pewno bym straciła posadę. Jakoś dałabym sobie radę, ale co stało by się z Liamem?
To była rzecz, która najbardziej nie dawała mi spokoju.
Nie chciałam żeby zostawał tu dłużej ani żeby miał jakiekolwiek problemy.
Wolałam wziąć wszystko na siebie.
- Umowa stoi - Klasnęłam w dłonie.
Ulga jaka ogarnęła moje ciało była niedopisania i była totalnym przeciwieństwem tego co działo się ze mną kilka minut temu.
Z jednej strony przerażał mnie fakt, iż ktoś więcej poza naszą dwójką wiedział o tym co między sobą toczyliśmy, ale znowuż z drugiej strony może i Niall był osobą, z którą powinnam się w tamtej sytuacji dogadać.
Owszem był gadatliwy i to bardzo, a także istniała możliwość, że podczas swoich dyskusji i roztargnienia mógł uchylić rąbek naszej tajemnicy, jednakże miałam nadzieję że wziął sobie do serca moją prośbę, no i zważając na nagrodę jaką sobie zażyczył jakoś szybko nie powinien wygadać niczego. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Kto wie co by się stało.
Na pewno bym straciła posadę. Jakoś dałabym sobie radę, ale co stało by się z Liamem?
To była rzecz, która najbardziej nie dawała mi spokoju.
Nie chciałam żeby zostawał tu dłużej ani żeby miał jakiekolwiek problemy.
Wolałam wziąć wszystko na siebie.
To ja tu byłam winna.
Gdybym się tylko przeciwstawiła cała ta sytuacja nie miałabym w ogóle miejsca.
Tylko że ona mi nie przeszkadzała...
Nim się obejrzeliśmy blondyn wyparował z gabinetu, uprzedzając przed to że będzie milczał jak grób, na co Liam spojrzał na niego z pod byka, próbując zapewne ukazać swoje zirytowanie przedłużającym się pobytem chłopaka w pomieszczeniu. Ale on przewrócił oczami i pokazał język brunetowi, zanim zamknął drzwi.
Wydawało mi się, że powietrze nagle stało się lżejsze, a nawet całe to napięcie między Horanem, a Paynem umknęło, a zastąpiła je tylko delikatna obłoczka irytacji.
Westchnęłam głośno, ocierając rękoma twarz.
Kiedy rozpoczynałam pracę w areszcie, nie miałam pojęcia, że takie coś może mieć miejsce.
Nawet w dobrych książkach ani filmach nie spotyka się takich historii.
Gdybym potrafiła tylko dobrze wyrażać się na papierze, stwarzać świat literacki pięknym obrazem, tworzyć idealną więź słów..
Może i w tedy spisałabym naszą historię..
- O czym myślisz? - Poczułam dłonie na swojej tali, a delikatny szept otulił moje ucho.
- O nas - Odparłam równie cicho, tak jakby cała rzeczywistość na chwilę zatrzymała się, a my staraliśmy się jej nie zbudzić.
- O nas? To mi się podoba kontynuuj - Przygryzł płatek płatek mojego ucha.
Dreszcze mimowolnie obiegały cała moje ciało, tak że czułam niemal jak krew w zawrotnym tempie przepływa przez moje żyły pojedynczo, rozlewając ciepło, które i tak ogarniało mnie od samego dotyku brązowookiego. Opuszkami palców przejechał po moim karku, tym samym odgarniając włosy na bok. Złożył subtelny pocałunek tuż nad linią włosów, zostawiając mokry ślad, przez który czułam wyraźniej zimne powietrze, otulające moją skórę.
- Nie uważasz, że dziś już starczy? - Zagadnęłam odwracając się do niego przodem.
- Myślałem że może Louis wpadnie z wizytą - Złożył usta w dzióbek po jednej stronie, jego oczy zabłyszczały w rozbawieniu.
Doszłam do wniosku, że bardziej się cieszył niż martwił z powodu małego rozgłoszenia naszego sekretu.
- To nie jest śmieszne. Powiedziałeś że nikt nas nie złapię. - Przypomniałam mu
- Niall to nie jest tak straszny świadek - Zachichotał, marszcząc nos.
Mogłam przyrzec, że mój żołądek właśnie skręcił się w supeł i opadł na dno mojego podbrzusza, by zostawić więcej miejsca na szalone motyle fruwające w moim brzuchu.
- Owszem jest
- Przynajmniej on już wie, że jesteś moja - Poprawił kosmyk opadający mi na oczy.
- Twoja? - Podniosłam brew, robiąc krok do tyłu
- Moja - Stwierdził pewnie, nie pozwalając mi się oddalać i podążając za mną.
- Jesteś... jesteś idiotą - Skitowałam idąc do biurka, tym samym się odwracając.
Wiedziałam że pewnie uśmiecha się złośliwie w moją stronę dobrze wiedząc, iż właśnie mnie zawstydził.
Chwyciłam papiery i z udawanym zainteresowaniem nawet nie zdając sobie sprawy z ich treści, szukałam jakiś informacji, które mogłyby przykuć moją uwagę.
- Czas się skończył jakieś pięć minut temu. - Rzuciłam formalnie.
Nie ruszył się nawet.
Dokładnie skanował moją sylwetkę, zaczepnie zbyt często mrugając.
- Chyba nie puścisz mnie z niczym.
- Hmm? - Odstawiłam dokumenty, podnosząc głowę.
- Chcę się pożegnać
Ruszył do mnie, chwilę później stykając się ze mną, jednak nic innego nie robiąc, jak intensywnie się we mnie wpatrując. Przechylił się nieco, a kiedy już byłam gotowa na to, że mnie pocałuje on po prostu objął mnie ciasno swymi ramionami i docisnął do swojej klatki piersiowej. Słyszałam nadpobudliwe kołatanie jego serca.
To ja sprawiałam, iż tak reagował.
Ja.
Potarłam policzkiem o szorstki materiał, jego uniformu, który mimo braku profesjonalnego sprzętu do czystości w postaci pralek czy też drogich proszków do prania, nadal posiadał ten specjalny zapach. Zapach Liama.
Lekki orzeźwiający jakby przewiany przez poranny wiatr i zmieszany z tanim mydłem, posiadający nutkę czegoś czego nie potrafiłam zidentyfikować. Bo to on.
Oparłam ręce na jego bokach i wsłuchiwałam się w równomierny oddech.
- Sprawiasz, że na prawdę jestem szczęśliwy - Mruknął w moje czoło, składając potem na nich całusa.
Nogi uginały się pode mną. Co on ze mną robił.
Przez moment stałam oszołomiona, jednakże zaraz zadarłam się do góry i odnalazłam jego oczy.
Nie mówiłam nic. To było w tedy tak trudne. Uśmiechałam się tylko szeroko, starając się powstrzymać łzy jakie zaczęły się kumulować. To te pozytywne.
- Muszę iść - Odsunął mnie od siebie i powoli, chcąc jak najdłużej przedłużyć tą chwilę kroczył do drzwi.
Złapał za klamkę, wciąż walcząc z samym sobą.
Wolałam żeby został.
Dobrze zdając sobie sprawę z tego, że to niedorzeczne.
Jesteśmy oddzieleni wysokim murem, zabezpieczonym drutem kolczastym i masą ludzi broniących go.
Jak ptaki w klatce.
Czasami dadzą nam polatać, ale zaraz potem ciągną za sznur, przywiązany do naszych kostek i ciągną w dół. Pętelka zwęża się i boleśnie uciska na skórze, zmuszeni chcąc uniknąć bólu zniżamy się do ich poziomu jednocześnie się od siebie oddalając. Wchodzimy do zamknięcia, wyliczając czas kiedy znowu się zobaczymy i tak w kółko i w kółko. Tylko po to, by choć przez chwilę sprawić, że poczujemy się jak nigdy. Tylko jedna chwila, na tysiące innych spraw nie mających znaczenia i tak strasznie oblegających nasze życie.
Jeden moment.
Nasz moment.
Ostatni raz zaszczycił mnie swoim uśmiechem, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Chłopak?
Gorąco rozlało się po moich policzkach.
Pokiwał znacząco głową i wyszedł.
Już go nie było.
I jak za jednym mrugnięciem bez jego obecności, każda rzecz stała się inna.
Poczekam..
***
W ciągu dwóch tygodni wszystko zaczęło odnajdywać swój rzekomy sens.
Nieme rozmowy stały się naszą specjalnością, szczególnie Liama, który pozyskiwał z tego niemałą frajdę, kiedy to podczas dyżurów na stołówce przechadzałam się między stołami, pilnując więźniów, a on z drugiego końca mową warg mówił mi jak seksownie wyglądam w tych spodniach, które podobnież tak bardzo podkreślały mój tyłek. Oczywiście zawstydzona za każdym razem, szukałam innego punktu mojego zainteresowania, jednakże i tak zwykle lądowałam na pełnych ustach Payna, konsumującego właśnie obiad.
Innymi razy puszczał do mnie oczka lub wydawał z siebie ciche pomruki, kiedy to szłam do swojego gabinetu, mijając jego celę.
Nasze flirty nie miały końca, zaczęły coraz bardziej wychodzić poza obręb mojego gabinetu.
Wzięłam dodatkowe godziny pracy i dyżury podczas niektórych zmian, tylko po to być choć na chwilę móc podejść do któreś z celi, a już na pewno do tej na której najbardziej mi zależały, by zamienić kilka słów.
Niall wydawał się poczciwie trwać w swoim przyrzeczeniu i milczał czasami wypytując mnie, a nawet dogryzając naszym związkiem.
Tak związkiem.
Mimo że dalej nie byliśmy pewni czy to miłość czy też nie, wiedzieliśmy iż to uczucie jest zbyt wielkie, by dłużej trzymać je na niewiadomym poziomie.
Kochanie miało zbyt wysokie znaczenie. Do kochania trzeba było również pola do popisu, którego my nie posiadaliśmy, dlatego trwaliśmy tym co mieliśmy.
Na razie cieszyliśmy się tym.
Zdarzało mi się karcić Liama za zbyt wyraźne gesty, jakie kierował do mnie. Wciąż musieliśmy być ostrożni. Ostatnie moje półgodzinne kazanie skończyło się i tak kolejną grą w przekomarzanie.
Nie zaprzeczałam, że poczucie niepewności i adrenaliny również opanowywało mnie doszczętnie.
Wszystko zdawało się biec pomyślnie i nikt nawet nie podejrzewał nas o coś podobnego.
Jednakże nadal było nam mało.
Zbyt krótkie sesję, do których udało nam się zastosować pewien patent. Dzięki majstrowaniu przy zegarze, mieliśmy więcej czasu, a widok niespokojnego Tomlinsona chadzającego po korytarzu i twierdzącego, że jego zegarek źle działa rozbawiał nas do łez. Od wydarzenia z przyłapaniem, uważnie blokowaliśmy klamkę krzesłem, nie chcąc zostać przyłapani ponownie.
Można powiedzieć, iż żyliśmy tylko dla tych kilkunastu godzin w ciągu tygodnia.
Piętnastominutowe telefony w weekedny, przysługujące więźniom na rozmowy z rodziną wykorzystywaliśmy na własne pogaduszki, a Liam za podstępem stęsknionej ciotki prosił strażnika o dodatkowe kilka minut rozmowy, jakie były dla nas czystym wybawieniem.
Czasami zostawałam po godzinach tylko po to, by móc zobaczyć spokojnie uśpionego Liama na łóżku zawiniętego po uszy cienką narzutą. Jego twarz w tedy wydawała się tak niewinna i krucha. Światło księżyca otulało nieogoloną doszczętnie szczękę i długie rzęsy, spadające wachlarzem na poliki.
Uzależniałam się swojego pacjenta z każdą następną minutą, z każdą następną godziną... dniem..tygodniem. Nawet śniłam o nim. Chociaż tam byliśmy wolni cały czas.
Wciąż mało.
Pragnęłam czegoś o wiele więcej.
Zaczynałam myśleć co będzie gdy odsiedzi swój wyrok. No właśnie..
Z marzycielskim wyrazem twarzy ociągałam się po więzieniu, a pytający wzrok odbijał się o mnie, bo byłam tylko ja i moje myśli. Gdy pytali czy wszystko w porządku, odpowiadałam prosto że mam się dobrze jak nigdy.
I tak też było.
Kto by się spodziewał, że aż taki poziom szczęścia opanuje cały dotychczasowy mętlik jaki sobie stworzyłam.
Nawet ojciec zdawał się weselszy. Ostatnią niedzielę spędziliśmy na oglądaniu starej dobrej komedii. I wtedy poczułam, że coś wraca. Jakaś namiastka. Choć tyle.
Podpisałam na dobre umowę z Paulem. Byłam całkowicie pewna. To to co chcę robić. Małymi okrężnymi ruchami, jednak wciąż to co chcę.
Byłam niesprawiedliwa względem szefa, robiąc za plecami całego aresztu romans, ale to miało i swoje plusy.
Pogodziłam się z tym, a przynajmniej to starałam się sobie wmówić.
Chciałam tak bardzo Payna jak i zawodu. Jego nawet bardziej.
Taki sposób to idealne pogodzenie tych dwóch.
Nocami wracała do mnie pamiętna noc. Równie szybko jak przychodziła, także odchodziła.
Za każdym razem narastającej paniki przypominałam sobie o głosie mojego chłopaka, uspakajającego moje roztargane emocje.
Pomagało.
Sam Connors wydawał się nie wychylać w naszej sprawie. Miałam nadzieję, że i na długo tak zostanie, choć wciąż niepewnie przemierzałam uliczki Ironbridge i nawet zdarzało mi się poprosić Louisa o podwózkę czy też dzwonić z prośbą do taty.
Strach gdzieś w głębi siedział.
Nie przełamałam się, by coś powiedzieć Horanowi.
Czekałam, aż będę gotowa.
To nie było takie proste.
Wolałam również zbyt bardzo nie przytłaczać Nialla.
Wystarczyło mi, że i tak cała ta sprawa z zauroczeniem była dla niego dość stresująca.
Liam wydawał się mniej narzekać na farbowanego blondyna, czasami tylko rzucając kąśliwe uwagi na temat jego niewyparzonej gęby.
Stanęłam przy obskurnej ścianie, czekając na kolejne akta. Tak ten koleś za biurkiem w sekretariacie serio mnie irytował.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, sprawdzając godzinę. Został kwadrans do mojego pierwszego dyżuru na korytarzu przed rozpoczęciem sesji.
- Hej Rue! - Krzyknął mój przyjaciel, niosąc niemrawo stos pączków.
- Hej Louis! - Odpowiedziałam równie wesoło.
- Poczęstuj się - Wskazał na pudełko z łakociami.
Chwyciłam jednego z nich, myśląc o podwieczorku dla głodomora z którym przyjdzie mi mieć potem spotkanie.
- Dziękuje - Skinęłam, zamiarując odebrać ostatnią kartkę wychodzącą z drukarki, którą obsługiwał sekretarz swoim bardzo, ale to bardzo żywym tempem..
Tomlinson zaczekał na mnie w korytarzu, tak byśmy mogli razem wrócić. Nie chciałam być nie miła, lecz wolałam sama się tędy przechadzać. Cóż powodem mogło być to, iż wolałam zostać nie przyłapana na dwuznacznym uśmiechaniu się do mieszkańca jednej z "klatek".
- Jak idzie ci z Liamem? - Zagadnął
Przełknęłam ciężko ślinę.
- Dobrze. Myślę że bardzo dobrze.
- Wydaję się być z nim na prawdę dobrze. Mam nadzieję że tak zostanie. Serio mu pomogłaś Rue. - Uniósł kąciki swoich ust.
- Cieszę się - Zakończyłam rozmowę szybko oddalając się od Lou, by zając swoje miejsce podczas dyżuru przy jednej z kolumn ustawionych po brzegach korytarzy, szukając wzorkiem jednych paru oczu.
Tak rzeczywiście było z nim lepiej.
Oby tak dalej...
Dokładnie godzinę później siedziałam w swoim lokum, tocząc bitwę spojrzeń z Li.
Ze znudzeniem przygryzałam skuwkę długopisu, wgapiając się w mężczyznę.
Nie dawał za wygraną, ja także. Kąciki jego oczu zwężały się, próbując mnie wyprowadzić z równowagi, jednak dalej udawałam znudzoną.
Właśnie tak wyglądały nasze spotkania. Siedzieliśmy rozmawiając o każdej możliwej rzeczy, wygadując swoje najskrytsze sekrety, czy też rozmawiając o ulubionych filmach albo tak jak i w tamtej chwili, tocząc bezsensowną grę psychiczną.
Skończyło się na tym, że poddałam się nie mogąc patrzeć dłużej na chłopaka skubiącego swoją wargę. Głupi gest doprowadził mnie do kapitulacji, więc grzecznie musiałam dać mu buziaka w policzek, by wynagrodzić go należytą wygraną.
Błądziłam wzrokiem po całej twarzy pacjenta, jakby szukając choć najdrobniejszego detalu, jakiego nadal nie odkryłam.
Był mój. Tak Liam Payne był mój.
Od nieokrytej przez materiał szyi, na której znajdywała się mała plamka w postaci pieprzyka, aż przez linię szczęki, mijając krzaczaste brwi i głębokie oczy uważnie z zapytaniem kierowane wprost na mnie, pozostawając na malinowych pełnych ustach.
Ideał.
- Gapisz się
- Huh? - Wybudziłam się z transu
- Mam coś na twarzy?
- Nie
- To dlaczego się gapisz? - Przeniósł swój ciężar na łokcie, opierając je na kolanach
- Podziwiam - Przyznałam z dumą
Zarechotał pod nosem i poprawił się na fotelu.
- Chodź tu - Wyciągnął do mnie na pół leżąc.
W sumie zadziwiał mnie fakt, że to siedzisko było aż tak pojemne.
Nie to że chłopak był gruby czy coś, po prostu to jakie figury i pozycje na nim przybierał były zadziwiające.
Podeszłam do niego stając tuż na przeciw. Lukałam na niego z góry nadal stojąc. Chwilę potem otoczył moje uda od tyłu ramieniem i przyciągnął do siebie, przez co upadłam na niego z piskiem.
Usadowił mnie na swoim torsie tak, że leżałam wciśnięta do połowy między oparciem a jego ciałem, trzymając głowę w zagłębieniu szyi, nasze nogi zwisały z łokietników splatane ze sobą.
Położyłam swoje dłonie na jego piersi i kreśliłam pętelki wokół jego sutka, co niezmiernie go bawiło, bo co rusz chichotał mi słodko do ucha, tym samym łaskocząc swoim nosem mój policzek.
Dawno przestałam ignorować już mrowienie w podbrzuszu, były one niemal na porządku dziennym, kiedy tylko widziałam Payna.
I choć wciąż uczucie ich było niesamowite to stało się ono dla mnie normalne.
- Rue - Mruknął sennie - Myślisz, że chciałabyś się ze mną spotkać potem?
Jego ciało się minimalnie spięło.
- Potem?
- To znaczy.. Kiedy mnie stąd wypuszczą
- Czemu miałabym nie chcieć - Podniosłam się, by spojrzeć na pacjenta.
Lekko zaróżowione plamki pojawiały się na jego twarzy.
Czy on się zarumienił?
- Ja.. Ja.. Wiesz może nie chciałabyś już żebym ingerował w twoje życie.. Ja - Jąkał się unikając mojego wzorku.
Złapałam go za brodę, chcąc by skupił swoją uwagę.
- Nie wyobrażam sobie zrywać z tobą kontaktu. Zrobię to tylko w tedy, kiedy ty będziesz tego chciał. - Mówiłam poważnie.
- A co jeśli ja nie będę chciał go nigdy zrywać? - Uniósł brew, a niepewność i nieśmiałość prawie opuściły jego rysy.
- Nie muszę na to odpowiadać, bo sam dobrze znasz odpowiedź - Zrobiłam wymuszonego młynka oczami.
- To mi to pokaż
Nachyliłam się nad nim. Moje usta niemal stykały się z jego, lecz gdy tylko przymknął oczy i rozchylił wargi przeniosłam się wyżej i ucałowałam go długo w skroń.
Wzdrygnął się zaskoczony moim działaniem i przytrzymał mnie w tali. Gdy wróciłam do poprzedniej pozycji, on tylko prychnął pod nosem.
- Jesteś tak cholernie uparta..
"Jesteś nieugięta.. Lecz pamiętaj, że musisz nauczyć się wyginać, by się nie złamać.."
ZARAZ SIĘ SFAJCZE
NO I JAK MACIE JAKIEŚ POMYSŁY JAK TO UCZCIĆ??????
LUBIĘ CZYTAĆ CO MACIE DO POWIEDZENIA SOOOOOOO
CZEKAM
TAK OGÓŁEM TO ŻYCZĘ MIŁYCH WAKACJI MAM NADZIEJE, ŻE SPĘDZICIE JE JAK GRZECZNI OBYWATELE I SIĘ NIE SCHLEJECIE W ŻADNYM ROWIE CZY COŚ W TYM RODZAJU.
EGHEM
TAKŻE ŻEGNAM SIĘ Z WAMI.
DO ZOBACZENIA NIEDŁUGO.
POZDRAWIAM MADŻONEZ/ @LOLOUNIA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Gdybym się tylko przeciwstawiła cała ta sytuacja nie miałabym w ogóle miejsca.
Tylko że ona mi nie przeszkadzała...
Nim się obejrzeliśmy blondyn wyparował z gabinetu, uprzedzając przed to że będzie milczał jak grób, na co Liam spojrzał na niego z pod byka, próbując zapewne ukazać swoje zirytowanie przedłużającym się pobytem chłopaka w pomieszczeniu. Ale on przewrócił oczami i pokazał język brunetowi, zanim zamknął drzwi.
Wydawało mi się, że powietrze nagle stało się lżejsze, a nawet całe to napięcie między Horanem, a Paynem umknęło, a zastąpiła je tylko delikatna obłoczka irytacji.
Westchnęłam głośno, ocierając rękoma twarz.
Kiedy rozpoczynałam pracę w areszcie, nie miałam pojęcia, że takie coś może mieć miejsce.
Nawet w dobrych książkach ani filmach nie spotyka się takich historii.
Gdybym potrafiła tylko dobrze wyrażać się na papierze, stwarzać świat literacki pięknym obrazem, tworzyć idealną więź słów..
Może i w tedy spisałabym naszą historię..
- O czym myślisz? - Poczułam dłonie na swojej tali, a delikatny szept otulił moje ucho.
- O nas - Odparłam równie cicho, tak jakby cała rzeczywistość na chwilę zatrzymała się, a my staraliśmy się jej nie zbudzić.
- O nas? To mi się podoba kontynuuj - Przygryzł płatek płatek mojego ucha.
Dreszcze mimowolnie obiegały cała moje ciało, tak że czułam niemal jak krew w zawrotnym tempie przepływa przez moje żyły pojedynczo, rozlewając ciepło, które i tak ogarniało mnie od samego dotyku brązowookiego. Opuszkami palców przejechał po moim karku, tym samym odgarniając włosy na bok. Złożył subtelny pocałunek tuż nad linią włosów, zostawiając mokry ślad, przez który czułam wyraźniej zimne powietrze, otulające moją skórę.
- Nie uważasz, że dziś już starczy? - Zagadnęłam odwracając się do niego przodem.
- Myślałem że może Louis wpadnie z wizytą - Złożył usta w dzióbek po jednej stronie, jego oczy zabłyszczały w rozbawieniu.
Doszłam do wniosku, że bardziej się cieszył niż martwił z powodu małego rozgłoszenia naszego sekretu.
- To nie jest śmieszne. Powiedziałeś że nikt nas nie złapię. - Przypomniałam mu
- Niall to nie jest tak straszny świadek - Zachichotał, marszcząc nos.
Mogłam przyrzec, że mój żołądek właśnie skręcił się w supeł i opadł na dno mojego podbrzusza, by zostawić więcej miejsca na szalone motyle fruwające w moim brzuchu.
- Owszem jest
- Przynajmniej on już wie, że jesteś moja - Poprawił kosmyk opadający mi na oczy.
- Twoja? - Podniosłam brew, robiąc krok do tyłu
- Moja - Stwierdził pewnie, nie pozwalając mi się oddalać i podążając za mną.
- Jesteś... jesteś idiotą - Skitowałam idąc do biurka, tym samym się odwracając.
Wiedziałam że pewnie uśmiecha się złośliwie w moją stronę dobrze wiedząc, iż właśnie mnie zawstydził.
Chwyciłam papiery i z udawanym zainteresowaniem nawet nie zdając sobie sprawy z ich treści, szukałam jakiś informacji, które mogłyby przykuć moją uwagę.
- Czas się skończył jakieś pięć minut temu. - Rzuciłam formalnie.
Nie ruszył się nawet.
Dokładnie skanował moją sylwetkę, zaczepnie zbyt często mrugając.
- Chyba nie puścisz mnie z niczym.
- Hmm? - Odstawiłam dokumenty, podnosząc głowę.
- Chcę się pożegnać
Ruszył do mnie, chwilę później stykając się ze mną, jednak nic innego nie robiąc, jak intensywnie się we mnie wpatrując. Przechylił się nieco, a kiedy już byłam gotowa na to, że mnie pocałuje on po prostu objął mnie ciasno swymi ramionami i docisnął do swojej klatki piersiowej. Słyszałam nadpobudliwe kołatanie jego serca.
To ja sprawiałam, iż tak reagował.
Ja.
Potarłam policzkiem o szorstki materiał, jego uniformu, który mimo braku profesjonalnego sprzętu do czystości w postaci pralek czy też drogich proszków do prania, nadal posiadał ten specjalny zapach. Zapach Liama.
Lekki orzeźwiający jakby przewiany przez poranny wiatr i zmieszany z tanim mydłem, posiadający nutkę czegoś czego nie potrafiłam zidentyfikować. Bo to on.
Oparłam ręce na jego bokach i wsłuchiwałam się w równomierny oddech.
- Sprawiasz, że na prawdę jestem szczęśliwy - Mruknął w moje czoło, składając potem na nich całusa.
Nogi uginały się pode mną. Co on ze mną robił.
Przez moment stałam oszołomiona, jednakże zaraz zadarłam się do góry i odnalazłam jego oczy.
Nie mówiłam nic. To było w tedy tak trudne. Uśmiechałam się tylko szeroko, starając się powstrzymać łzy jakie zaczęły się kumulować. To te pozytywne.
- Muszę iść - Odsunął mnie od siebie i powoli, chcąc jak najdłużej przedłużyć tą chwilę kroczył do drzwi.
Złapał za klamkę, wciąż walcząc z samym sobą.
Wolałam żeby został.
Dobrze zdając sobie sprawę z tego, że to niedorzeczne.
Jesteśmy oddzieleni wysokim murem, zabezpieczonym drutem kolczastym i masą ludzi broniących go.
Jak ptaki w klatce.
Czasami dadzą nam polatać, ale zaraz potem ciągną za sznur, przywiązany do naszych kostek i ciągną w dół. Pętelka zwęża się i boleśnie uciska na skórze, zmuszeni chcąc uniknąć bólu zniżamy się do ich poziomu jednocześnie się od siebie oddalając. Wchodzimy do zamknięcia, wyliczając czas kiedy znowu się zobaczymy i tak w kółko i w kółko. Tylko po to, by choć przez chwilę sprawić, że poczujemy się jak nigdy. Tylko jedna chwila, na tysiące innych spraw nie mających znaczenia i tak strasznie oblegających nasze życie.
Jeden moment.
Nasz moment.
Ostatni raz zaszczycił mnie swoim uśmiechem, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Chłopak?
Gorąco rozlało się po moich policzkach.
Pokiwał znacząco głową i wyszedł.
Już go nie było.
I jak za jednym mrugnięciem bez jego obecności, każda rzecz stała się inna.
Poczekam..
***
W ciągu dwóch tygodni wszystko zaczęło odnajdywać swój rzekomy sens.
Nieme rozmowy stały się naszą specjalnością, szczególnie Liama, który pozyskiwał z tego niemałą frajdę, kiedy to podczas dyżurów na stołówce przechadzałam się między stołami, pilnując więźniów, a on z drugiego końca mową warg mówił mi jak seksownie wyglądam w tych spodniach, które podobnież tak bardzo podkreślały mój tyłek. Oczywiście zawstydzona za każdym razem, szukałam innego punktu mojego zainteresowania, jednakże i tak zwykle lądowałam na pełnych ustach Payna, konsumującego właśnie obiad.
Innymi razy puszczał do mnie oczka lub wydawał z siebie ciche pomruki, kiedy to szłam do swojego gabinetu, mijając jego celę.
Nasze flirty nie miały końca, zaczęły coraz bardziej wychodzić poza obręb mojego gabinetu.
Wzięłam dodatkowe godziny pracy i dyżury podczas niektórych zmian, tylko po to być choć na chwilę móc podejść do któreś z celi, a już na pewno do tej na której najbardziej mi zależały, by zamienić kilka słów.
Niall wydawał się poczciwie trwać w swoim przyrzeczeniu i milczał czasami wypytując mnie, a nawet dogryzając naszym związkiem.
Tak związkiem.
Mimo że dalej nie byliśmy pewni czy to miłość czy też nie, wiedzieliśmy iż to uczucie jest zbyt wielkie, by dłużej trzymać je na niewiadomym poziomie.
Kochanie miało zbyt wysokie znaczenie. Do kochania trzeba było również pola do popisu, którego my nie posiadaliśmy, dlatego trwaliśmy tym co mieliśmy.
Na razie cieszyliśmy się tym.
Zdarzało mi się karcić Liama za zbyt wyraźne gesty, jakie kierował do mnie. Wciąż musieliśmy być ostrożni. Ostatnie moje półgodzinne kazanie skończyło się i tak kolejną grą w przekomarzanie.
Nie zaprzeczałam, że poczucie niepewności i adrenaliny również opanowywało mnie doszczętnie.
Wszystko zdawało się biec pomyślnie i nikt nawet nie podejrzewał nas o coś podobnego.
Jednakże nadal było nam mało.
Zbyt krótkie sesję, do których udało nam się zastosować pewien patent. Dzięki majstrowaniu przy zegarze, mieliśmy więcej czasu, a widok niespokojnego Tomlinsona chadzającego po korytarzu i twierdzącego, że jego zegarek źle działa rozbawiał nas do łez. Od wydarzenia z przyłapaniem, uważnie blokowaliśmy klamkę krzesłem, nie chcąc zostać przyłapani ponownie.
Można powiedzieć, iż żyliśmy tylko dla tych kilkunastu godzin w ciągu tygodnia.
Piętnastominutowe telefony w weekedny, przysługujące więźniom na rozmowy z rodziną wykorzystywaliśmy na własne pogaduszki, a Liam za podstępem stęsknionej ciotki prosił strażnika o dodatkowe kilka minut rozmowy, jakie były dla nas czystym wybawieniem.
Czasami zostawałam po godzinach tylko po to, by móc zobaczyć spokojnie uśpionego Liama na łóżku zawiniętego po uszy cienką narzutą. Jego twarz w tedy wydawała się tak niewinna i krucha. Światło księżyca otulało nieogoloną doszczętnie szczękę i długie rzęsy, spadające wachlarzem na poliki.
Uzależniałam się swojego pacjenta z każdą następną minutą, z każdą następną godziną... dniem..tygodniem. Nawet śniłam o nim. Chociaż tam byliśmy wolni cały czas.
Wciąż mało.
Pragnęłam czegoś o wiele więcej.
Zaczynałam myśleć co będzie gdy odsiedzi swój wyrok. No właśnie..
Z marzycielskim wyrazem twarzy ociągałam się po więzieniu, a pytający wzrok odbijał się o mnie, bo byłam tylko ja i moje myśli. Gdy pytali czy wszystko w porządku, odpowiadałam prosto że mam się dobrze jak nigdy.
I tak też było.
Kto by się spodziewał, że aż taki poziom szczęścia opanuje cały dotychczasowy mętlik jaki sobie stworzyłam.
Nawet ojciec zdawał się weselszy. Ostatnią niedzielę spędziliśmy na oglądaniu starej dobrej komedii. I wtedy poczułam, że coś wraca. Jakaś namiastka. Choć tyle.
Podpisałam na dobre umowę z Paulem. Byłam całkowicie pewna. To to co chcę robić. Małymi okrężnymi ruchami, jednak wciąż to co chcę.
Byłam niesprawiedliwa względem szefa, robiąc za plecami całego aresztu romans, ale to miało i swoje plusy.
Pogodziłam się z tym, a przynajmniej to starałam się sobie wmówić.
Chciałam tak bardzo Payna jak i zawodu. Jego nawet bardziej.
Taki sposób to idealne pogodzenie tych dwóch.
Nocami wracała do mnie pamiętna noc. Równie szybko jak przychodziła, także odchodziła.
Za każdym razem narastającej paniki przypominałam sobie o głosie mojego chłopaka, uspakajającego moje roztargane emocje.
Pomagało.
Sam Connors wydawał się nie wychylać w naszej sprawie. Miałam nadzieję, że i na długo tak zostanie, choć wciąż niepewnie przemierzałam uliczki Ironbridge i nawet zdarzało mi się poprosić Louisa o podwózkę czy też dzwonić z prośbą do taty.
Strach gdzieś w głębi siedział.
Nie przełamałam się, by coś powiedzieć Horanowi.
Czekałam, aż będę gotowa.
To nie było takie proste.
Wolałam również zbyt bardzo nie przytłaczać Nialla.
Wystarczyło mi, że i tak cała ta sprawa z zauroczeniem była dla niego dość stresująca.
Liam wydawał się mniej narzekać na farbowanego blondyna, czasami tylko rzucając kąśliwe uwagi na temat jego niewyparzonej gęby.
Stanęłam przy obskurnej ścianie, czekając na kolejne akta. Tak ten koleś za biurkiem w sekretariacie serio mnie irytował.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, sprawdzając godzinę. Został kwadrans do mojego pierwszego dyżuru na korytarzu przed rozpoczęciem sesji.
- Hej Rue! - Krzyknął mój przyjaciel, niosąc niemrawo stos pączków.
- Hej Louis! - Odpowiedziałam równie wesoło.
- Poczęstuj się - Wskazał na pudełko z łakociami.
Chwyciłam jednego z nich, myśląc o podwieczorku dla głodomora z którym przyjdzie mi mieć potem spotkanie.
- Dziękuje - Skinęłam, zamiarując odebrać ostatnią kartkę wychodzącą z drukarki, którą obsługiwał sekretarz swoim bardzo, ale to bardzo żywym tempem..
Tomlinson zaczekał na mnie w korytarzu, tak byśmy mogli razem wrócić. Nie chciałam być nie miła, lecz wolałam sama się tędy przechadzać. Cóż powodem mogło być to, iż wolałam zostać nie przyłapana na dwuznacznym uśmiechaniu się do mieszkańca jednej z "klatek".
- Jak idzie ci z Liamem? - Zagadnął
Przełknęłam ciężko ślinę.
- Dobrze. Myślę że bardzo dobrze.
- Wydaję się być z nim na prawdę dobrze. Mam nadzieję że tak zostanie. Serio mu pomogłaś Rue. - Uniósł kąciki swoich ust.
- Cieszę się - Zakończyłam rozmowę szybko oddalając się od Lou, by zając swoje miejsce podczas dyżuru przy jednej z kolumn ustawionych po brzegach korytarzy, szukając wzorkiem jednych paru oczu.
Tak rzeczywiście było z nim lepiej.
Oby tak dalej...
Dokładnie godzinę później siedziałam w swoim lokum, tocząc bitwę spojrzeń z Li.
Ze znudzeniem przygryzałam skuwkę długopisu, wgapiając się w mężczyznę.
Nie dawał za wygraną, ja także. Kąciki jego oczu zwężały się, próbując mnie wyprowadzić z równowagi, jednak dalej udawałam znudzoną.
Właśnie tak wyglądały nasze spotkania. Siedzieliśmy rozmawiając o każdej możliwej rzeczy, wygadując swoje najskrytsze sekrety, czy też rozmawiając o ulubionych filmach albo tak jak i w tamtej chwili, tocząc bezsensowną grę psychiczną.
Skończyło się na tym, że poddałam się nie mogąc patrzeć dłużej na chłopaka skubiącego swoją wargę. Głupi gest doprowadził mnie do kapitulacji, więc grzecznie musiałam dać mu buziaka w policzek, by wynagrodzić go należytą wygraną.
Błądziłam wzrokiem po całej twarzy pacjenta, jakby szukając choć najdrobniejszego detalu, jakiego nadal nie odkryłam.
Był mój. Tak Liam Payne był mój.
Od nieokrytej przez materiał szyi, na której znajdywała się mała plamka w postaci pieprzyka, aż przez linię szczęki, mijając krzaczaste brwi i głębokie oczy uważnie z zapytaniem kierowane wprost na mnie, pozostawając na malinowych pełnych ustach.
Ideał.
- Gapisz się
- Huh? - Wybudziłam się z transu
- Mam coś na twarzy?
- Nie
- To dlaczego się gapisz? - Przeniósł swój ciężar na łokcie, opierając je na kolanach
- Podziwiam - Przyznałam z dumą
Zarechotał pod nosem i poprawił się na fotelu.
- Chodź tu - Wyciągnął do mnie na pół leżąc.
W sumie zadziwiał mnie fakt, że to siedzisko było aż tak pojemne.
Nie to że chłopak był gruby czy coś, po prostu to jakie figury i pozycje na nim przybierał były zadziwiające.
Podeszłam do niego stając tuż na przeciw. Lukałam na niego z góry nadal stojąc. Chwilę potem otoczył moje uda od tyłu ramieniem i przyciągnął do siebie, przez co upadłam na niego z piskiem.
Usadowił mnie na swoim torsie tak, że leżałam wciśnięta do połowy między oparciem a jego ciałem, trzymając głowę w zagłębieniu szyi, nasze nogi zwisały z łokietników splatane ze sobą.
Położyłam swoje dłonie na jego piersi i kreśliłam pętelki wokół jego sutka, co niezmiernie go bawiło, bo co rusz chichotał mi słodko do ucha, tym samym łaskocząc swoim nosem mój policzek.
Dawno przestałam ignorować już mrowienie w podbrzuszu, były one niemal na porządku dziennym, kiedy tylko widziałam Payna.
I choć wciąż uczucie ich było niesamowite to stało się ono dla mnie normalne.
- Rue - Mruknął sennie - Myślisz, że chciałabyś się ze mną spotkać potem?
Jego ciało się minimalnie spięło.
- Potem?
- To znaczy.. Kiedy mnie stąd wypuszczą
- Czemu miałabym nie chcieć - Podniosłam się, by spojrzeć na pacjenta.
Lekko zaróżowione plamki pojawiały się na jego twarzy.
Czy on się zarumienił?
- Ja.. Ja.. Wiesz może nie chciałabyś już żebym ingerował w twoje życie.. Ja - Jąkał się unikając mojego wzorku.
Złapałam go za brodę, chcąc by skupił swoją uwagę.
- Nie wyobrażam sobie zrywać z tobą kontaktu. Zrobię to tylko w tedy, kiedy ty będziesz tego chciał. - Mówiłam poważnie.
- A co jeśli ja nie będę chciał go nigdy zrywać? - Uniósł brew, a niepewność i nieśmiałość prawie opuściły jego rysy.
- Nie muszę na to odpowiadać, bo sam dobrze znasz odpowiedź - Zrobiłam wymuszonego młynka oczami.
- To mi to pokaż
Nachyliłam się nad nim. Moje usta niemal stykały się z jego, lecz gdy tylko przymknął oczy i rozchylił wargi przeniosłam się wyżej i ucałowałam go długo w skroń.
Wzdrygnął się zaskoczony moim działaniem i przytrzymał mnie w tali. Gdy wróciłam do poprzedniej pozycji, on tylko prychnął pod nosem.
- Jesteś tak cholernie uparta..
"Jesteś nieugięta.. Lecz pamiętaj, że musisz nauczyć się wyginać, by się nie złamać.."
(UMIERAM TEN GIF. SPRZEDAM KISIEL.)
RZYGAM TĘCZĄ RZYGAM TĘCZĄ...........................................................
HEJO CZIKITKI!!
PRZYBYWAM Z ROZDZIAŁEM!
JEZU ALE TĘCZA
OKEJ WIĘC JAK WIDZICIE TROCHĘ POWYJAŚNIAŁAM I TROCHĘ RUSZYŁAM DO PRZODU Z CZASEM :)
OGÓLNIE TEN ROZDZIAŁ BYŁ STRASZNIE POTRZEBY, ŻEBY TROCHĘ OKIEŁZNAĆ TE WSZYSTKIE ZDARZENIA I W OGÓLE..
NIE WIEM MI TAM OK.
MYŚLĘ, ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE TYM DŁUGO OCZEKIWANYM PRZEZ WAS ROZDZIAŁEM EJNRFNENRFUJRENV
NIC.
MACIE JAKIEŚ PYTANIA?
JAK TAK TO ŚMIAŁO PYTAJCIE :)
CO DO PERSPEKTYW TO CHWILOWO JA NIMI ZARZĄDZĘ, BO DOTARŁAM DO PEWNEGO MOMENTU W OPOWIADANIU, KIEDY TO JA MUSZĘ PRZEJĄĆ MAŁĄ KONTROLĘ :)
PEWNIE COŚ SIĘ TAM DOMYŚLACIE CO MOŻE SIĘ STAĆ, ALE JA ZOSTAWIAM WAS W NIEPEWNOŚCI :)
TAK TAK JEST 3 W NOCY
TEN ROZDZIAŁ JEST NUDNY WIEM, ALE MUSIAŁAM TO JAKOŚ ZŁOŻYĆ DO KUPY.
POCHWALĘ SIĘ WAM, ŻE MNIE NOSI ŻEBY STWORZYĆ JUŻ DRUGI ZWIASTUN HAHAHAHA
JESTEM DZIWNA WIEM.
DOBILIŚMY 15 TYŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZARAZ SIĘ SFAJCZE
NO I JAK MACIE JAKIEŚ POMYSŁY JAK TO UCZCIĆ??????
LUBIĘ CZYTAĆ CO MACIE DO POWIEDZENIA SOOOOOOO
CZEKAM
TAK OGÓŁEM TO ŻYCZĘ MIŁYCH WAKACJI MAM NADZIEJE, ŻE SPĘDZICIE JE JAK GRZECZNI OBYWATELE I SIĘ NIE SCHLEJECIE W ŻADNYM ROWIE CZY COŚ W TYM RODZAJU.
EGHEM
TAKŻE ŻEGNAM SIĘ Z WAMI.
DO ZOBACZENIA NIEDŁUGO.
POZDRAWIAM MADŻONEZ/ @LOLOUNIA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PIEEEEERWSZA! !!
OdpowiedzUsuńGENIALNY ROZDZIAL.
BOZE LIAM I RUE AWWWW
NIALL JAKIE WYMAGANIA
ON JEST TAKI KOCHANY :(
CZEKAM NA NEXT X
@niallzhuug
Hahahahah
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial! I ten gif w notce ... Cudo xd hahahahah
Serio 15 tysiecy?! Wow! Jak na tyle rozdzialow, 15 tysiecy!
W sumie nie wiem jak mozna by to uczcic, wiec nie dam ci zadnego pomysla ... Sorry :(
Co do rozdzialu to genialny po prostu cudowny! Wyjasnilas wiele rzeczy, za co jestem wdzieczna! Fajnie wiedziec, ze Li mysli o Rue na powaznie. Yeeeey, moze pozniej cos tam ... xd
Ale pewnie nie ... :/
A Niall rozwalil mi mozg! Przekupiony za podwieczorek?! Btw przeciez Li i tak nic do niego nie mial. To byla chwila slabosci? W sumie spodziewalam sie ze jak to bedzie Niall przekupia go za slodkosci ;D
Idk czemu ale spodziewalam sie Louis'ego ... Ale nie, nie rozczarowalas mnie xd
Kurde, co moze byc w nastepnym rozdziale?
*mysli,mysli,mysli*
Hahahahah to wcale nie jest trudne do odgadniecia lolz
Dziekuje ze choc byla 3 w nocy dodalas rozdzial. ;D
Z niecierpliwoscia czekam na kolejny!
Zycze weny i ... tevo wszystkiego co jest potrzebne ... ;D
Zickyy Xx
@RealMeIsNotMe
Ja pierdoooooooooleeee!!!!
OdpowiedzUsuńJaki zajebisty rozdział!!! Jeden z najlepszych!! W momencie kiedy Niall był w gabinecie, śmiałam się jak debil...(czyli tak jak zawsze) XD
Czekam na nexta! :D
@BadGirl_xxlolxx
Rozdział zajebisty! Naprawdę nie mogę się już doczekać następnego. Rue i Liam są tacy słodcy awww
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj kolejny rozdział,bo tutaj nie wytrzymam
Życzę Ci duuużo weny! :)
Niall dekiel xD
OdpowiedzUsuńczyli to będzie ten 'nasz już omówiony rozdział' ?? osz Ty ale się zapędziłaś czikita, gdy tylko o dokładnie 3:38 rano moja dioda z telefonu zaczęła napierdalać jak szalona, wiedziałam, że to powiadomienie od Ciebie i że dotyczące tego kto powiedział "kurwa" w 14 rozdziale. ej wiesz, że kocham Twoją twórczość i Ciebie jeszcze bardziej czikita, lofki, kiski, dużo weny na 'ten' rozdział, papapapap kocham
OdpowiedzUsuń@sellciux
Jezu jaki słodki rozdział taki awww. Nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńTakże życzę ci udanych wakacji no i oczywiście weny :D
@paulaaa1997
Jezu jaki słodki rozdział taki awww. Nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńTakże życzę ci udanych wakacji no i oczywiście weny :D
@paulaaa1997
Jezu jaki słodki rozdział taki awww. Nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńTakże życzę ci udanych wakacji no i oczywiście weny :D
@paulaaa1997
super, rozdział. Czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńLudzie ktorzy znajdują się trochę wyżej rozpisali się w komentarzach więc co ja mogę jeszcze powiedzieć .... eghem... rozdział jest ZAJEBISTY normaline podziwiam i tak wgl to gafsbdjxgxbsjscs wkońcu ze swojej relacji Rue i Liam zrobili zwiazek :-) warunki Nailla wzamian za milczenie byly boskie ^^ tak wiec jak już wspomniałam lub nie wspomniałam czekam na kolejny rozdział :-P @I_m_ninja___
OdpowiedzUsuńPs. Również życze udanych wakacji hmmm....i oczywiscie weny
A co do uczczenia tych 15 tyś wyświetleń to nie mam pojecia co mogłabyś zrobic:( wiec zdaje się na twoją pomysłowość:>
Świetny ;* Następny !!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z resztą tak jak każdy;) czekam na następny:) @Mrs_Hazza94
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze niedługo pojawi się następny. :)
Cztery słowa: To.Jest.Kurwa.Zajebiste!!!!!!! Omogomgomgomg No i wiesz, mam taką samą aukcję na allegrojeśli chodzi o kisiel xD niech Liam już wyjdzie z tego więzienia, niech się pobiorą i niech mają małe Payniątka *o* (Tak, wiem. Poniosła mnie ta wyobraźnia a czo). No ale oni muszą być FOREFER TUGEFER i koniec. ;o topię się w tych tęczowych rzygach.
OdpowiedzUsuńWitaj haha na początku powiem niall wymiata >.<
OdpowiedzUsuńRue i Liam tacy cddeikjxi nie moge się doczekać kiedy Liam wyjdzie z wiezienia oj będzie się działo. A co do moich wakacji to jeszcze się nie schlalam :D tylko jedno piwko./@RihayaRnavy
O kurwa *o* O ja jebie *o* kocham to ♥♥♥ :D A Niall to normalnie rozjebał system :D "Ja pierdole" i tak cały czas hahaha jebłam :D kocham to opowiadanie i kocham cb ♥♥♥ :D
OdpowiedzUsuńLOL Tak myślałam że to będzie Niall xD
OdpowiedzUsuńTak kocham to ff że eckbkawugvkueabvisdebviub
Rozdział jest tak bardzo idealny *.* Nie mam słów c:
Czekam na następny rozdział xx
Zabijasz mnie tymi rozdziałami!
OdpowiedzUsuńOMG Liam chłopak Rue, Niall aka mała dziewczynka, i jeszcze to, że razem na zawsze. OMG! OMG! OMG!
Normalnie umieram!
Jak będzie wyglądał mój nagrobek: Zabita przez Lolounie, która użyła zabójczej gry słów i cholernie cudownych bohaterów, aby ją zabić.
Matko! Pal licho z humanistyką. Będę psychologiem więziennym! :)
-A.
Rozdział świetny efhjsdfjhsdfjsdchjsbdjscsjbcjsbcsgcsdgcsyfc tak fajnie się go czytało :3 Lubię szczęśliwych Rue i Liama ♥ Reakcja Niall'a na wiadomość o tym że są razem >>>>>>>>>>>>>>>>> hahahahahhahaha mój mistrz XD Już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów!!! Mogłabym czytać to ff 24/7 serio lol convicted aka moje życie
OdpowiedzUsuń@himyliam
wow...kocham :-D w ciągu2 dni przeczytalam wszystkie rozdziały od początka :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@patina007