niedziela, 15 czerwca 2014

Chapter 13




                                     "Sprawiłbym iż słońce stawałoby, 
                                                     za każdym przymknięciem twych powiek. 
                                      Usunąłbym każdą przeszkodę, 
                                                     która skaleczyłaby twą duszę. 
                                     Wszystko dla ciebie.."



Zniecierpliwienie opanowywało moje ciało doszczętnie. 
Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś mógł zrobić jej krzywdę. Jak mogła dać się uderzyć. 
Przecież to Rue.  Rue to ta rozsądna osoba. To ja byłem tym, który pakował się w problemy. Nie ona. 
Oddychała głęboko, wypuszczając kłęby ciepłego powietrza, wprost w moją klatkę, przyprawiając mnie o dreszcze. To chore, iż potrafiła sprawiać, że czułem przy niej tak wiele sprzecznych emocji. 
Robiła coś, czego sam się bałem. 
Była blisko. Zbyt blisko. 
Bałem się, jednocześnie pragnąc jej bliskości. 
Nie wiedziałem czy to odpowiedni czas i pora. Co najważniejsze miejsce. 
Kto normalny ma romans z więźniem aresztu. 
Rue Lewis. 
Tylko że ona nie jest ani trochę normalna. 
Niesamowita. 

- Liam - Ledwo dosłyszalnie odezwała się swym zachrypniętym, od płaczu głosem, wyciągając mnie z moich rozmyśleń. 

Odchyliła się powoli, ukazując zaczerwienione oczy. 
Zabije. 
Odgarnąłem z jej czoła zlepione włosy i otarłem łzę, spływającą samotnie po lewym policzku. 

- Tak kochanie? - Zapytałem delikatnie, nie chcąc burzyć atmosfery, jaka między nami zapanowała.

- Ja.. Ja powinnam wstać - Rzekła niepewnie, odsuwając się ode mnie.

Fala odrzucenia przebiegła przez moje ciało, jednak przypomniałem sobie, że to nie to było w tej chwili najważniejsze.

- Nie musisz - Westchnąłem, mocniej przyciskając ją do siebie.

- Muszę - Ścisnęła moje ramię. - Mam papiery do wypełnienia, zresztą jestem w pracy. Jest ok puść mnie. - Uśmiechnęła się usilnie, jednakże nadal wyglądała okropnie, próbując powstrzymać kolejny potok łez, kłujący jej oczy.

- Przestań do cholery udawać pieprzony głaz - Szepnąłem całując ją za uchem delikatnie, przez moment zesztywniała, a ja zdałem sobie sprawę z tego, iż powinienem się wstrzymać z czułościami.

- Liam puść mnie - Jęknęła żałośnie, wciąż trzymając się kurczowo materiału kombinezonu, tym samym zaprzeczając samej siebie.

Może i nie potrafiłem czytać w ludzkich myślach i przewidywać uczuć, ale nie zostawiłbym jej w tamtej chwili samej. Nigdy.

- Nie puszczę cię. Nie ma mowy. - Oparłem się o ścianę i poprawiłem dziewczynę na moich kolanach, tak że siedziała w rozkroku wtulona w moją klatkę piersiową.

Odganiałem dwuznaczne myśli, kłębiące się gdzieś na tyle mojej głowy.
Nie teraz kurwa.
Nie teraz.

Deszcz stukał leniwie o parapet, powodując że sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, a cisza rozpływała się między nami, otaczając niewidzialną powłoką. Zerkałem co rusz na jej zmartwioną twarz, patrzącą na ścianę o bok.
Co bym dał by zlikwidować tą zmarszczkę na jej czole i wziąć, choć część tego co właśnie ją martwiło na siebie.
Nasłuchiwałem kroków z korytarza, nie chcąc przegapić zbliżającego się niebezpieczeństwa. Brakowałoby jeszcze tego, by jeszcze ktoś nas przyłapał. Byłem dość długo w gabinecie i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby Tomlinson zawitał tu z wizytą. Wolałem by nie widział Rue, w tym stanie, zresztą ona na pewno też tego nie chciała.
Wciąż niepewnie jeździłem dłońmi wzdłuż jej pleców.
To było zbyt silne. Musiałem jej dotknąć. Zbyt paląca potrzeba bliskości, nie dawała mi spokoju.
 Koniuszkami palców przejechałem, po fioletowych śladach na nadgarstku. Wzdrygnęła się, ale nie przerywała mi.
Gdybym mógł sprawić, że za jednym dotknięciem by zniknęły.
Frustracja i złość ponownie zostały wstrzyknięte w moje żyły.

- Chcę żebyś powiedziała co się stało - Powiedziałem twardo

Poruszyła się niewygodnie.

- Rue..

- Nie chcę o tym rozmawiać Liam - Zaskomlała prawie

- Nie zostawię tego - Ostrzegłem

- I co wyjdziesz zza krat i go znajdziesz? - Krzyknęła zirytowana na skraju łez, pośpiesznie wstając.

- Go? - Powtórzyłem, analizując nową informację.

Zamilkła odwracając się tyłem, po czym podeszła do okna.
Wiedziałem że znowu płacze.
Kurwa wiedziałem.
Byłem za ostry?
Ja musiałem wiedzieć.
Podszedłem od tyłu oplatając ją powoli ramionami, tak bardzo nie chciałem jej przerażać.
Poczułem jak dziewczyna zatrzęsła się zduszając szloch.
Gdy tylko się dowiedziałbym kto to, znalazłbym go powiesił na sznurze i zaczął karmić jego własnymi oczami.

- Proszę cię nie płacz. Nie lubię patrzeć jak jesteś smutna. Zrozum, że trzymając to w sobie wcale nie będzie lepiej. Chcę wiedzieć. Chcę wiedzieć kto zrobił krzywdę osobie na której mi zależy. - Błagałem

Westchnęła głośno nabierając powietrze.

- Powiem - Powiedziała niepewnie, próbując przekonać samą siebie do prawdziwości słowa, które właśnie wypłynęły z jej ust.

Stała chwilę nieruchomo, myśląc uważnie nad tym od czego zacząć.
Podeszła do swojej torby i wyciągnęła małe czarne urządzenie. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem wcisnęła guziczek i usiadła na parapecie.

- Ufam ci Liam - Ściszyła głos, nawet nie próbując nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego, tylko szukając z uporem maniaka czegoś za powłoką szyby.

Ufała mi..




No i się zaczęło.


Na początku słyszałem tylko stukot obcasów i ruch uliczny. Nagle ktoś przemieścił się prawdopodobnie do jakiegoś budynku, bo hałas ucichł, a w tyle było słychać radio. 



- Dzień dobry Panno Lewis - odezwał się tajemniczy głos

- Dzień dobry - Jej opanowany głos

Co to do cholery było ?

- Na dworze stoi dwóch moich ochroniarzy...Jeden siedzi tam przy oknie.. Wiem kim jesteś i gdzie pracujesz, a teraz mów czego szukasz...

Usiadłem niespokojnie na fotelu, wpatrując się z nienawiścią w urządzonko

- Nawet nie staraj się uciekać, uwierz mi to zbędne 

Chciała uciec?

- Nawet o tym nie myśl - Warknął na nią, za co miałem ochotę jeszcze bardziej zmiażdżyć mu mordę 

- Odezwiesz się czy mam cię zmusić do gadania?

Jak cię znajdę chuju nie będziesz musiał się odzywać. 

- Niall Horan - Rzuciła opanowana, jednak wiedziałem że była wystraszona 

Co ma do tego Niall? 

- Nie wiem o kim mówisz - Westchnął obojętnie.

Chciał uniknąć tematu.
Tu chodziło o Horana, ale czemu była w to zamieszana Rue? 


- Och doprawdy? - Poczuła się chyba lepiej, wyczuwając jego słabość.

Co ty kurwa robisz dziewczyno.

- Chyba mnie z kimś pomyliłaś kochana.

Wypluj to słowo albo nie pomogę ci je wypluć.

- Jak się miewa pańska matka? 


- Moja matka nie żyję panno Lewis 

Będziecie omawiać sprawy dotyczące pogrzebu czy jak ?
Zgubiłem się.

- Niall mówił, że była na prawdę wspaniała kobietą. Traktowała go jak własnego syna, który wolał ją zostawić, mimo tego że niejednokrotnie ratowała mu dupę.

Huk upadającego przedmiotu. 

- Horan cię przysłał prawda? - Syknął - Mam nadzieję, że dobrze miewa się w więzieniu. Był taki naiwny - Zaśmiał się.

Jego głos zdawał się być o wiele bliżej niż przedtem.
Co ta Irlandzka blondi ma wspólnego z tą sprawą? 

- Troska, a naiwność to dwie różne sprawy panie Connors 

Przestań grać Rue! - Krzyczały moje myśli choć wiedziałem że jest za późno. 

- I co chcesz go niby uratować? 

- Nie tylko 

- Cóż jeszcze pani psycholog? 

Przełknąłem ciężko ślinę.

- Zniszczę cię 

Ja pierdole.

Nastała długa cisza, nim zabrał głos.

- Jak niby zamierzasz to zrobić? - Mówił szeptem - Nie masz dowodów. Nic na mnie nie masz kochanie, nawet jak byś do usranej śmierci szukała jakichkolwiek nie znajdziesz. Wszystko zniszczyłem. A jej nie wsksześisz. 

Pisk odsuwanego krzesła.

- Ja nie skończyłem - Upomniał ją 

- A ja owszem do widzenia.

Ponownie stukot obcasów rozległ się po przestrzeni. Otwieranie drzwi.
Potem było już słychać tylko silnik samochodu, z którym wydawało się być coś nie tak ponieważ wydawał z siebie dziwny warkot.

To koniec?

Zerknąłem ukradkiem na dziewczynę, ale ona jeszcze bardziej się skuliła widocznie czekając na dalszą część nagrania.

Cholera to nie koniec...

Minęło trochę czasu nim udało się usłyszeć nową sytuację.

Pisk opon i przyśpieszony oddech dziewczyny od razu dobiegł do moich uszu.


 - Dobry wieczór panno Lewis... Miło się znowu z panią zobaczyć...  Mam pomóc wyjść ?

KurwaKurwaKurwaKurwa.
Zacisnąłem dłonie w pięści. 

- Nigdzie nie idę - Prychnęła


- Bardzo niemądre posunięcie. Frank? Pomóż Rue opuścić jej puszkę. - Nakazał

Jeżeli tylko...


- A teraz grzecznie mów, gdzie masz podsłuch.

Głosy stały się bardziej odległe, ale wciąż wyraźnie słyszałem rozmowę. 

- N-Nie mam - Zająknęła się 


- Przeszukaj ją - Rozkazał mężczyzna, którego słyszałem już w wcześniej.

Co? Nie!


- Puszczaj! - Krzyknęła

Uderzyłem o poręcz siedziska. 

- Nie tak szybko - Zamruczał

Jeżeli zrobiłeś to blisko jej twarzy.. To kurwa cię uduszę zabiję, wykastruję i powieszę na London Eye.

Odgłos mężczyzny spowodowany bólem.
Nie błagam nie mów że go uderzyłaś? 

- Nie ładnie, nie ładnie 

Choleraaa


- I co ja mam z tobą zrobić? - Zacmokał - Znajdźcie ten pierdolony podsłuch! - Wrzasnął widocznie do swoich pracowników.


- Myślałem że stać cię na coś lepszego 

- Zostawcie mnie - Stawiła się

Czemu mnie tam nie było

Czy... czy to był jęk bólu?!

Wstałem gwałtownie, kątem oka obserwując jej dłoń powstrzymującą płacz.
Nie.Nie.Nie.

- Teraz sprawdzę czy jesteś taka święta za jaką się uważasz

Jeżeli on...

- Przestań! 

Pisk.

Warknąłem pod nosem.

- Uznajmy to jako terapię psychologiczną hmm?... Gdzie. To. Jest. ?

- J-Ja nic nie mam - Bełkotała

Czy on kurwa ją właśnie dotykał?!

- Na pewno?

- Mówię prawdę. Błagam zostaw mnie. - Prosiła

Przygryzłem wargę, opierając się o biurko. 

- Jesteś czysta - Zaśmiał się 

- Jest pani taka mokra panno Lewis. Taka.. 

Sięgnąłem po kubek i cisnąłem nim o ścianę, przez co rozbił się na kawałeczki.
Dotykał moją Rue.
Tej jebany kutasiarz dotykał moją Rue.
Moją!

- Chcę już odjechać 


- Szefie! - Zawołał jeden z towarzyszy faceta. - Nic tu nie ma! 

Kląłem na głos pod nosem.

- Masz być cicho rozumiesz?.. Jeżeli ktokolwiek się dowie załatwimy tą sprawę inaczej, a twój Irlandczyk nie wyjdzie z paki przez najbliższe dwadzieścia lat. Rozumiesz? Jak będziesz grzeczna, może i zostawię cię w spokoju.


- Do zobaczenia Rue






Wyłączyłem zamaszyście urządzenie i podszedłem do psycholog.

- Coś ty kurwa zrobiła?! - Wrzasnąłem - Co to kurwa było?!

Skurczyła się przerażona.
Przeze mnie.
Byłem tak zły.
Tak kurwa zły.

- Rozumiesz że naraziłaś się temu kolesiowi?! On... On cię dotykał! Ja pierdole - Przeczesywałem włosy, chodząc w kółko. - Co ma wspólnego z tym Niall?! - Wydzierałem się

- Ja...Ja chcę go uniewinnić - Wybełkotała

- I dlatego spotkałaś się z tym facetem?! Boże on mógł cię zgwałcić! On mógł wszystko! A ty tak po prostu poszłaś się z nim spotkać! Jesteś idiotką czy jak? Co z tobą nie tak?! I to wszytsko dla tego Nialla. Kim jest ten chuj dla ciebie, że tak się starasz? Uwolnij go proszę bardzo! Zabiją cię może, ale leć mu pomóc!

Jej szloch rozniósł się po gabinecie.
Tak strasznie pragnąłem ją przytulić.
Ale nie.

- Nie wiem co z tobą nie tak. Może ty po prostu nie jesteś kimś, kim chciałabyś być.. - Syknąłem ciężko dysząc ze złości.

Złości?
Ja byłem kurewsko wściekły.

Ostatni raz ujrzałem jej zaczerwienione oczy.
Zawiedzione oczy?
Smutek.
Nie zrobiłem nic.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem, trzaskając drzwiami.




 Ranię, jak każdy
I wiem, że daleka droga przed nami
Wiem, że jestem tak daleko
Jednak chcę być kiedyś blisko

Otwórz się przede mną, to jedyne co musisz zrobić
Daj mi całe twoje serce, zamień moje ze swoim
Wejdź do mojego świata
Ja dałem mój świat Tobie
Oddaj mi choć cząstkę twojego




                                               #Rue


Uciekałam pustą ulicą, chcąc by obraz aresztu znikł już z mojego pola widzenia.
 Najlepiej żeby wszystko znikło.
Stukot butów obijał się echem po pustej przestrzeni, a torba natrętnie obijała o moje pośladki przy każdym kolejnym ruchu.
Kiedy biegłam przez dłuższy czas, moje nogi stopniowo odmawiały posłuszeństwa. Zatrzymałam się.
Było ciemno i późno.
Drogi całkowicie opustoszałe, bez ani jednego pojazdu nie mówiąc już o przechodniach.
Świeże powietrze uderzyło we mnie jak bicz. Ale powietrze wydawało się zatkane i ciężkie, nie mogłam oddychać.
Pochyliłam się przy ceglanej ścianie jednego z budynków, opierając ramionami nad głową, próbując złapać oddech. Płakałam za bardzo i byłam pozbawiona tchu, by móc się uspokoić.
Zajęło mi kilka minut, by spowolnić puls i przestać kasłać i sapać.
Oparłam się o zimną powłokę ściany. Oczy bolały od płaczu, a serce bolało wściekle.
Sama nie wiedziałam czy był to żal do Liama, czy może był to odłożony ból. Cokolwiek to było rozsadzało mnie od środka.
Byłam zagubiona.
Czułam się jak dojrzewająca nastolatka. Pomieszana w dwóch różnych odczuciach i szukająca właściwej drogi, mijając przy tym tak wiele fałszywych wskazówek.
Mieszałam się sama w sobie. Chciałam by było lepiej, lecz dostałam porządnego kopa.
Nienawidziłam swoich załamań.

Chciałam się zapaść pod ziemię i po prostu zapomnieć.
 Zapomnieć o przeszłości.
 Zapomnieć o przystojnym pacjencie, zaprzątającym w kółko moje myśli.
 Zapomnieć o uczuciu obcości.
 Zapomnieć o głupim nagraniu i wydarzeniu sprzed paru dni.
 Zapomnieć.
 Żyć tu i teraz.
Moje oczy spoczęły na grupie ludzi, idących pijacko w dół ulicy. Szli do klubu.
To powinnam zrobić.
Zaczęłam iść ku głośnej muzyce, a sądząc po głosach, miejsce było zatłoczone. Nie miałam nic przeciwko. Łatwiej byłoby mi się tylko wtopić. Szłam tam by się choć na chwile zatracić.
Zostałam wpuszczona do środka z podejrzliwym spojrzeniem od mężczyzny, przy wejściu.
Wcale mu się nie dziwiłam. Miałam na sobie dresy, a zapewne cały mój wygląd pozostawiał wiele do życzenia, nie dbałam o to. Ludzie raczej inaczej dobierali ciuchy, idąc do klubu. Ale kto powiedział, że ja idę świętować.

Szybko znalazłam bar i zapłaciłam za drinki.
To takie żałosne.
Wypiłam trzy kolejki pod rząd, ciesząc się pieczeniem w gardle i słabym wirowaniem w głowie.
Tak to żałosne.
Zamówiłam następną kolejkę, przypominając sobie wydarzenia sprzed kilku godzin.
Chwyciłam kieliszek i wlałam w siebie kolejną dawkę procentów.
Żałosna.
Wydawałam się zapominać, ale kłujący ból w klatce piersiowej nigdy nie zmalał, ból był tam całą noc.
Ściągnęłam przy dużą bluzę i rzuciłam na stołek o bok, nie zważając na to czy ktoś chciałby tam usiąść. Biała bokserka w świetle reflektorów na pewno pokazywała zbyt wiele, jednak kogo to obchodziło.
Wystukiwałam palcami o blat, czekając na kolejny drink.

- Fajny dres - Krzyknął ktoś obok, próbując zostać usłyszanym przez gwar muzyki.

Odwróciłam głowę obserwując wysokiego blondyna o karmelowej cerze.

- Zatańczysz?

Ruszyłam z miejsca, choć tak na prawdę nie miałam na to ochoty. Nogi miałam jak z waty, a światło błyskające z lamp sprawiało że dostawałam coraz to większych zawrotów głowy.
Obce dłonie oplotły mnie w tali, kołysząc na boki. On po prostu był. Ocierał się o mnie, próbując zmniejszyć odległość między naszymi ciałami. Nie dbałam o to. Byłam tam.
Tańczyłam i słuchałam łomoczących basów wydobywających się z głośników. Spocona i ciepła. To było dobre. Chłopak zakręcił mnie, niby przypadkiem przejeżdżając dłonią po mojej szyi. Jego ciało było na przeciw mojego, nic mi nie robiąc. Po prostu tam był.
Nie miał głębokich oczu. Jego dłonie były szorstkie. Nie pachniał wanilią ani nie miał kilkudniowego zarostu. Był zbyt niski. Był za chudy.
Nie był Liamem..

Chłopak pochylił się do pocałunku, a ja automatycznie oderwałam swoje ciało od niego. Patrzył zmieszany, a ja się odwróciłam. Przecisnęłam się przez zatłoczony parkiet, muzyka i spocone ciała nagle wydawały się klaustrofobiczne.
Dotarłam do rogu przy barze i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Znalazłam masę przegapionych połączeń od taty i Louisa.
Louisa?
Komórka zawibrowała do mnie wraz nadchodzącym połączeniem.

- Halo? Rue?

- Louis? - Odezwałam się chrapliwym głosem

- Tak, Rue? Wszystko w porządku? - Głos Tomlinsona był zmartwiony - Czy.. czy ty płaczesz?

Nie zdawałam sobie sprawy, że łzy znów zaczęły spływać potokiem.

- Ja..

- Piłaś?

- Tak?

- Gdzie jesteś?

Co on taki ciekawy.

- W klubie

- Gdzie? - Sapnął widocznie zrezygnowany

Zdałam sobie sprawę, że nawet nie zerknęłam na szyld budynku w którym byłam.

- Nie wiem? - Odpowiedziałam pytaniem

- Boże Rue nie wierzę - Jęknął - Chyba się domyślam gdzie jesteś zaraz przyjadę.

- Chcę do domu - Ziewnęłam skołowana do słuchawki

- Zaraz będę nie ruszaj się nigdzie - Rozkazał - Jak dużo wypiłaś?

- Wyluzuj. Lou wypiłam tylko.. - Próbowałam policzyć w głowie. Problem: Nie pamiętałam.

- Bądź ostrożna.

Rozłączył się.

Wcale nie byłam pijana.
Przecież sama stałam tak?
Ściana miała w tym współudział, ale stałam tak?
Poważna dziewczyna z poważnym zawodem, tak.

Chciałam wrócić do domu. Chciałam swoje własne łóżko i możliwość przytulenia się do poduszki.

Ponownie przecisnęłam się przez tłum, wycierając resztki łez z policzków i idąc w stronę wyjścia. Zapach dymu papierosów osadzał się na moich płucach, a zniesmaczenie rosło wraz z kolejnymi krokami w stronę wyjścia.
To nadchodziło.
Wszystko.
Ruszyłam tak szybko, jak mogłam, starając się nie upaść, gdy się śpieszyłam. Kiedy byłam na zewnątrz, odwróciłam się do najbliższej alejki i zwymiotowałam. Żołądek wywracał się na lewą stronę i resztki wychodziły przez gardło. Krztuszenie się i kaszlenie zajęło mi kilka minut nim skończyłam.
Stałam pod ścianą, nawet nie pamiętając gdzie tak właściwie jestem.
Jedyne o czym mogłam myśleć to Liam, Liam, Liam, zastraszenie, biedny Niall, Liam, Connors..

- Rue? - Wysiadł z samochodu zakapturzony mężczyzna.

Podniosłam głowę.

- Orlando Bloom? 

- Tak - Zrzucił kaptur Tomlinson.

- Mogę autograf? - Wstałam chwiejnie

- Chodź zabiorę cię do domu. - Chwycił mnie w tali, prowadząc do auta.

- Domek. Łóżko. Yey. Chodźmy. - Szczerzyłam się w stronę bruneta, na co przewrócił oczami rozbawiony.

Chciałam spać. Ruszyłam wzdłuż ulicy, niemal się wywracając. Louis złapał mnie i przytrzymał.

- Ej - Zawołałam - Pieprzony asfalt.


Krótka droga do domu odbyła się bez wydarzeń, z wyjątkiem mojej dyskusji na temat sygnalizacji świetlnej na jednym z krzyżowań i próby nakłonienia jej do zmiany koloru na zieleń, co skończyło się niekontrolowanym wybuchem śmiechu ze strony przyjaciela i moją kilkuminutową obrazę.
Dotarliśmy pod drzwi domu. Było ciemno. Czyli na szczęście byłam sama.

- Gdzie masz kluczę? - Zagadnął

- Pod czarodziejską doniczką - Wskazałam palcem na parapet obstawiony kwiatami.

Kiedy Louis wprowadził mnie po schodach na piętro, opierałam się na nim mamrocząc o tym, jak wygodne poduszki posiadam na łóżku. Przeprowadził mnie ślepo przez korytarz o otworzył jedne z drzwi.

- To mój pokój? - Ziewnęłam

Jak głupie wydawało się w tedy to pytanie?

- Sądząc po tym stosie damskich ubrań na fotelu? Tak - Prychnął - Teraz do łóżka

Uśmiechnęłam się śpiąco i wskoczyłam pod kołdrę w trampkach.

- Rue buty - Potarł kciukiem nos , próbując zachować ostatek powagi.

- Dobranoc Orlando zamknij drzwi i zostaw autograf na biurku. - Wymruczałam w poduszkę.

Ostatnie co poczułam to zsuwanie obuwia ze stóp i skrzyp drzwi. Nastała ciemność.


***

Kiedy obudziłam się w południe z Saharą w ustach i niemiłosiernym bólem głowy, jedyne na co miałam ochotę to rzucenie się z dywanu na podłogę, i udanie, że to co wczoraj miało miejsce wcale się nie stało. 
Małe przebłyski obrazu wieczoru, jak za mgłą odtwarzały się w mojej głowię.
Jaka ja byłam głupia.
Wydałam z siebie bliżej nieokreślony odgłos zrezygnowania, gdy mój zegar wystukał szesnastą. Bogu dzięki, że Tomlinson zostawił mi kartkę z zapewnieniem, iż załatwi mi dzień wolny.
Nie wiedziałam jak bardzo będę musiała się wysilić, by wynagrodzić mu to co dla mnie zrobił, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że samo spojrzenie mu w oczy, po tym całym przedstawieniu będzie nie lada wyzwaniem.
Gdyby nie on zapewne obudziłabym na jakimś moście albo nieznajomym.
Boże.
Przypomniał mi się chłopak o karmelowych włosach, ochoczo tańczący przy moim boku parę godzin temu.
Wstałam leniwie, potykając się o lampę.
Kawy.
Kawy błagam.
Albo nie prysznic.
Jeden plus?
Mogłam dołączyć do rodziny skunksów, nie będąc odrzucona.

Mijając stos prania w łazience weszłam do kabiny prysznicowej, przed to zrzucając z siebie przepocone ciuchy, przesiąknięte smrodem alkoholu i papierosów.
Wbrew sobie nastawiłam stopień wody na najniższy. Dygotałam z zimna, roznosząc pomarańczowy balsam po skórze.  Mokre włosy spięłam w kucyka. Na wciąż wilgotne ciało nałożyłam szlafrok i zeszłam do kuchni.
Kawa.
Wygrzebałam z apteczki leki przeciwbólowe i nastawiłam wody w czajniku.
Kiedy woda zaczęła bulgotać, a para unosiła się nad przedmiotem, zalałam kubek z brązową substancją.
Łapczywie złapałam pierwszy łyk, parząc sobie przez to przełyk.
Telefon zawibrował na blacie. Sięgnęłam po urządzenie, czytając nową wiadomość.


"Jak głowa?

P.S. Dam ci jutro ten autograf ;) Orlando Bloom. "


- Coo - Skrzywiłam się, widząc treść wiadomości

Odpisałam pośpiesznie i nie zwracając uwagi na kolejne wiadomości położyłam się na kanapie.
Wspomnienia z ubiegłego dnia ponownie wracały, a ja znów stawałam w martwym punkcie.

Nie wiem co z tobą nie tak. Może ty po prostu nie jesteś kimś kim chciałabyś być...

Samotna łza wytyczyła sobie ścieżkę.

- Nie jestem - Pociągnęłam nosem, przyciskając kolana do siebie.

Dzwonek połączenia zabrzmiał w całym pokoju, ale nie miałam ochoty odbierać.
Chciałam być sama.
Za trzecim razem poddałam się i chwyciłam zieloną słuchawkę, wzdychając wyprowadzona z równowagi.

- Halo

- Rue tak strasznie przepraszam nie rozłączaj się!

- Liam..?


                





DZIEŃ DOBEEŁEK CZIKITY! (TEN GIF POWYŻEJ SPRAWIA ŻE PŁYWAM WE WŁASNYCH MAJTKACH, A TITANIC MOŻE SIĘ SCHOWAĆ)
SIĘ ZNOWU SPÓŹNIŁAM NIE?
OCZYWIŚCIE WRÓCIŁAM Z WYCIECZKI I ZŁAPAŁAM WIRUSA :))))))))))
ALE KONIEC O MNIE
PISZĘ JUŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
MAM TYLE WENY ŻE MIAŁAM DZIŚ OCHOTĘ JUŻ ZACZĄĆ PISAĆ NASTĘPNĄ SERIĘ XD FUCK LOGICK
TAK TAK DOBRZE PRZECZYTALIŚCIE
ZGODNIE Z WASZYM ZDANIEM POWSTANIE KOLEJNA SERIA CONVICTED
JA SIĘ TAM JARAM... :PP
TAK SWOJĄ DROGĄ TO POZDRAWIAM ZE STERY CHUSTECZEK. CHYBA ZŁAMAŁAM SOBIE NOS PODCZAS KICHANIA, BO WALNĘŁAM W MONITOR.
EGHEM.
NO WIĘC CO DO ROZDZIAŁU TO NIE WIEM UJDZIE. NIE JESTEM JAKOŚ Z NIEGO DUMNA, ALE BYWA.
MIAŁAM MIESZANE HUMORY GO PISZĄC, CO PARU OSOBĄ NA PEWNO NIE UJDZIE UWADZE.
A I SORKI ALE LIAM TROSZKĘ NADUŻYŁ PRZEKLEŃSTW. SIĘ WCZUŁAM HAHAHAHAHA
OKEJ WIĘC CZEKAM NA KOMENTARZE :)
PRZEPRASZAM ŻE NIE BYŁO PERSPEKTYWY NIALLA, ALE JAK WIDZICIE ROZDZIAŁ I TAK WYSZEDŁ DŁUGI BEZ NIEGO. W NASTĘPNYM BĘDZIE.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DO CZWARTKU MAKS. PISZĘ JUŻ KOLEJNY AKTUALNIE, WIĘC :) 
CHCĘ JUŻ SZCZERZĘ IŚĆ DALEJ Z TYM OPOWIADANIEM. 

TAKŻE... DZIELCIE SIĘ OPINIAMI!

POPRAWIĘ BŁĘDY JUTRO! 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

@LOLOUNIA / MADŻONEZ


(JEZU OD 2 GODZIN PONAD OGLĄDAŁAM STARE NAGRANIE MOJEGO BRATA JAK MIAŁ 3 LATKA I ŚPIEWAŁ "KRAKOWIACZEK JEDEN" Z WIADREM NA GŁOWIE I JEBNĄŁ W LODÓWKĘ. TAK STRASZNIE RYCZĘ HAHAHAH) 

DO NASTĘPNEGO!

23 komentarze:

  1. Niesamowity
    Hahahaha uwielbiam ją jak jest pijana hahaha
    Liam się głupio zachował ale cóż... hahah
    Nie mogę się doczekać nexta
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  2. Fuck yeah
    Jestem pierwsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosze ten rozdzial jest swietny aaaaaaa!! Nie wiem co napisac wogole to jestem 1!!!!! A jlkxxsskss.. ale jak moglas urwac w takim momencie! ! Nie moge doczekac sie nn


    Kocham @hungeeer

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu Pijana Rue i rycze że śmiechu haahahh Orlando bloom hsahahah okej
    rozdział zajebisty jak wszystkie inne!! :D /@RihayaRnavy

    OdpowiedzUsuń
  5. super. czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział boski (innych określeń brak ) tak więc sjdhsvjxbskshanlzgsnzjvdnskz i czekam na nastepny rozdział;-P @I_m_ninja___

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry rozdzial! ;) czekam na nastepny!
    Louis aka Orlando Bloom rycze ahahhah xd

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahah posikałam się Lou jako Bloom hahahhahah :D nie pomyślałabym nawet haha xd
    Oby nasza Rue się nie rozpiła przypadkiem, mam nadzieję, że to tylko tymczasowa odskocznia :P
    czekam, czekam i jeszcze raz czekam na następny rozdział !! :d
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg! Nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony Liama lol biedna Rue :c tak mi jej szkoda że musi przez to przechodzić. Mam nadzieję że wszystko się u niej ułoży :) czekam na następny x
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas

    OdpowiedzUsuń
  13. Siedziałam prawie 5 godz czytając od początku wszystkie rozdziały *-* Trafiłam na Twoje ff przypadkiem na tt i po prostu jsknefidgnioadngdiakgiakognadiogn *-* CHCĘ NEXT BŁAGAM !!!!! *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział haha i jak Rue do Louisa Orlando mówiła haha
    Pozdrawiam
    @malpunia

    OdpowiedzUsuń
  15. Krótko mówiąc genialna jesteś :D aż nie wiem co napisać xD pijana Rue jest świetna xD

    OdpowiedzUsuń
  16. zaczęłam czytać wczoraj od początku i tak się wciągnęłam, że nie mogłam przestać:) To jest boskie, a Ty jesteś świetna;) czekam na następne rozdziały @Mrs_Hazza94

    OdpowiedzUsuń
  17. Pijana Rue>>>>>>
    Dojebałaś '''''''Orlando Bloom'''''''''' leje do tej pory XD

    OdpowiedzUsuń
  18. o kurde ( zeby nie bylo, bo kazdy naduzyl juz przeklenstw ekhem ) jezu nowa seria CONVICTED hdhdjsjsjdjdj
    i wogole rozdzial, pijana rue, to moja nowa ulubiona rue hehe

    lofki, kiski i weny duzo mrrr x

    @sellciux

    OdpowiedzUsuń
  19. orlando bloom mnie rozwalil lolz
    super rozdzial
    ten ostatni gif >>>>>
    w ogole twoje gify sa jskfbdjksnd
    ale wracajac do rozdzialu to byl bardzo fajny i taki na poczatku kochany jejciu 💓
    a na koncu jak liam zadzwonil jezu dvhdgj
    chce kolejny rozdzial tak baardzo
    pozdrowienia i zycze weny
    @ilymypayne

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdzial swietny! Bardzo podoba mi ie twoj sposob pisania ;D
    Prosze zobacz moj komentarz pod 12 rozdzialem bo tamsie mega mega rozpisalam a tu po prostu nie mam czasu aby znowu sie rozpisywac. Wiem ze moglam to napisac tutaj ale akurat wypadlo tam :)
    Czekam na dalsze czesci tej oto cudownej historii :)
    Taki Li jest przecudny <3
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedyy neeeexttttt *-* błagam daj mi już to przeczytać nooo *-*
    *uzależniona* jdcnudonvoduivdiou

    OdpowiedzUsuń
  22. Awwww dwa ostatnoe rozdzialy c u d o
    Rue powinna zaniesc ten podsluch na policje!!
    Liam dzwoni wtf
    Idk czy oni tam moga dzwonic ale mozeee. Cxekam na nexcik ! ♡
    A i niestety mama zabrala mi tel a mialam w zakladkacg wszytkie ff i tak wlasnie wyszlo ze nie moglam przeczytac poprzefniego wiec przepraszam :( @niallzhuug

    OdpowiedzUsuń