"Sprawiłbym iż słońce stawałoby,
za każdym przymknięciem twych powiek.
Usunąłbym każdą przeszkodę,
która skaleczyłaby twą duszę.
Wszystko dla ciebie.."
Zniecierpliwienie opanowywało moje ciało doszczętnie.
Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś mógł zrobić jej krzywdę. Jak mogła dać się uderzyć.
Przecież to Rue. Rue to ta rozsądna osoba. To ja byłem tym, który pakował się w problemy. Nie ona.
Oddychała głęboko, wypuszczając kłęby ciepłego powietrza, wprost w moją klatkę, przyprawiając mnie o dreszcze. To chore, iż potrafiła sprawiać, że czułem przy niej tak wiele sprzecznych emocji.
Robiła coś, czego sam się bałem.
Była blisko. Zbyt blisko.
Bałem się, jednocześnie pragnąc jej bliskości.
Nie wiedziałem czy to odpowiedni czas i pora. Co najważniejsze miejsce.
Kto normalny ma romans z więźniem aresztu.
Rue Lewis.
Tylko że ona nie jest ani trochę normalna.
Niesamowita.
- Liam - Ledwo dosłyszalnie odezwała się swym zachrypniętym, od płaczu głosem, wyciągając mnie z moich rozmyśleń.
Odchyliła się powoli, ukazując zaczerwienione oczy.
Zabije.
Odgarnąłem z jej czoła zlepione włosy i otarłem łzę, spływającą samotnie po lewym policzku.
- Tak kochanie? - Zapytałem delikatnie, nie chcąc burzyć atmosfery, jaka między nami zapanowała.
- Ja.. Ja powinnam wstać - Rzekła niepewnie, odsuwając się
ode mnie.
Fala odrzucenia przebiegła przez moje ciało, jednak
przypomniałem sobie, że to nie to było w tej chwili najważniejsze.
- Nie musisz - Westchnąłem, mocniej przyciskając ją do
siebie.
- Muszę - Ścisnęła moje ramię. - Mam papiery do wypełnienia,
zresztą jestem w pracy. Jest ok puść mnie. - Uśmiechnęła się usilnie, jednakże
nadal wyglądała okropnie, próbując powstrzymać kolejny potok łez, kłujący jej
oczy.
- Przestań do cholery udawać pieprzony głaz - Szepnąłem
całując ją za uchem delikatnie, przez moment zesztywniała, a ja zdałem sobie
sprawę z tego, iż powinienem się wstrzymać z czułościami.
- Liam puść mnie - Jęknęła żałośnie, wciąż trzymając się
kurczowo materiału kombinezonu, tym samym zaprzeczając samej siebie.
Może i nie potrafiłem czytać w ludzkich myślach i
przewidywać uczuć, ale nie zostawiłbym jej w tamtej chwili samej. Nigdy.
- Nie puszczę cię. Nie ma mowy. - Oparłem się o ścianę i
poprawiłem dziewczynę na moich kolanach, tak że siedziała w rozkroku wtulona w
moją klatkę piersiową.
Odganiałem dwuznaczne myśli, kłębiące się gdzieś na tyle
mojej głowy.
Nie teraz kurwa.
Nie teraz.
Deszcz stukał leniwie o parapet, powodując że sytuacja
stawała się coraz bardziej dramatyczna, a cisza rozpływała się między nami,
otaczając niewidzialną powłoką. Zerkałem co rusz na jej zmartwioną twarz,
patrzącą na ścianę o bok.
Co bym dał by zlikwidować tą zmarszczkę na jej czole i
wziąć, choć część tego co właśnie ją martwiło na siebie.
Nasłuchiwałem kroków z korytarza, nie chcąc przegapić
zbliżającego się niebezpieczeństwa. Brakowałoby jeszcze tego, by jeszcze ktoś
nas przyłapał. Byłem dość długo w gabinecie i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby
Tomlinson zawitał tu z wizytą. Wolałem by nie widział Rue, w tym stanie,
zresztą ona na pewno też tego nie chciała.
Wciąż niepewnie jeździłem dłońmi wzdłuż jej pleców.
To było zbyt silne. Musiałem jej dotknąć. Zbyt paląca
potrzeba bliskości, nie dawała mi spokoju.
Koniuszkami palców
przejechałem, po fioletowych śladach na nadgarstku. Wzdrygnęła się, ale nie
przerywała mi.
Gdybym mógł sprawić, że za jednym dotknięciem by zniknęły.
Frustracja i złość ponownie zostały wstrzyknięte w moje
żyły.
- Chcę żebyś powiedziała co się stało - Powiedziałem twardo
Poruszyła się niewygodnie.
- Rue..
- Nie chcę o tym rozmawiać Liam - Zaskomlała prawie
- Nie zostawię tego - Ostrzegłem
- I co wyjdziesz zza krat i go znajdziesz? - Krzyknęła
zirytowana na skraju łez, pośpiesznie wstając.
- Go? - Powtórzyłem, analizując nową informację.
Zamilkła odwracając się tyłem, po czym podeszła do okna.
Wiedziałem że znowu płacze.
Kurwa wiedziałem.
Byłem za ostry?
Ja musiałem wiedzieć.
Podszedłem od tyłu oplatając ją powoli ramionami, tak bardzo
nie chciałem jej przerażać.
Poczułem jak dziewczyna zatrzęsła się zduszając szloch.
Gdy tylko się dowiedziałbym kto to, znalazłbym go powiesił
na sznurze i zaczął karmić jego własnymi oczami.
- Proszę cię nie płacz. Nie lubię patrzeć jak jesteś smutna.
Zrozum, że trzymając to w sobie wcale nie będzie lepiej. Chcę wiedzieć. Chcę
wiedzieć kto zrobił krzywdę osobie na której mi zależy. - Błagałem
Westchnęła głośno nabierając powietrze.
- Powiem - Powiedziała niepewnie, próbując przekonać samą
siebie do prawdziwości słowa, które właśnie wypłynęły z jej ust.
Stała chwilę nieruchomo, myśląc uważnie nad tym od czego
zacząć.
Podeszła do swojej torby i wyciągnęła małe czarne
urządzenie. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem wcisnęła guziczek i usiadła
na parapecie.
- Ufam ci Liam - Ściszyła głos, nawet nie próbując nawiązać
ze mną kontaktu wzrokowego, tylko szukając z uporem maniaka czegoś za powłoką
szyby.
Ufała mi..
No i się zaczęło.
Na początku słyszałem tylko stukot obcasów i ruch uliczny. Nagle ktoś przemieścił się prawdopodobnie do jakiegoś budynku, bo hałas ucichł, a w tyle było słychać radio.
- Dzień dobry Panno Lewis - odezwał się tajemniczy głos
Co to do cholery było ?
- Na dworze stoi dwóch moich ochroniarzy...Jeden siedzi tam przy oknie.. Wiem kim jesteś i gdzie pracujesz, a teraz mów czego szukasz...
Usiadłem niespokojnie na fotelu, wpatrując się z nienawiścią w urządzonko
- Nawet nie staraj się uciekać, uwierz mi to zbędne
Chciała uciec?
- Nawet o tym nie myśl - Warknął na nią, za co miałem ochotę jeszcze bardziej zmiażdżyć mu mordę
- Odezwiesz się czy mam cię zmusić do gadania?
Jak cię znajdę chuju nie będziesz musiał się odzywać.
Jak cię znajdę chuju nie będziesz musiał się odzywać.
- Niall Horan - Rzuciła opanowana, jednak wiedziałem że była wystraszona
Co ma do tego Niall?
- Nie wiem o kim mówisz - Westchnął obojętnie.
Chciał uniknąć tematu.
Tu chodziło o Horana, ale czemu była w to zamieszana Rue?
- Och doprawdy? - Poczuła się chyba lepiej, wyczuwając jego słabość.
Co ty kurwa robisz dziewczyno.
Co ty kurwa robisz dziewczyno.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś kochana.
Wypluj to słowo albo nie pomogę ci je wypluć.
Wypluj to słowo albo nie pomogę ci je wypluć.
- Jak się miewa pańska matka?
- Moja matka nie żyję panno Lewis
Będziecie omawiać sprawy dotyczące pogrzebu czy jak ?
Zgubiłem się.
Będziecie omawiać sprawy dotyczące pogrzebu czy jak ?
Zgubiłem się.
- Niall mówił, że była na prawdę wspaniała kobietą. Traktowała go jak własnego syna, który wolał ją zostawić, mimo tego że niejednokrotnie ratowała mu dupę.
Huk upadającego przedmiotu.
- Horan cię przysłał prawda? - Syknął - Mam nadzieję, że dobrze miewa się w więzieniu. Był taki naiwny - Zaśmiał się.
Jego głos zdawał się być o wiele bliżej niż przedtem.
Co ta Irlandzka blondi ma wspólnego z tą sprawą?
Jego głos zdawał się być o wiele bliżej niż przedtem.
Co ta Irlandzka blondi ma wspólnego z tą sprawą?
- Troska, a naiwność to dwie różne sprawy panie Connors
Przestań grać Rue! - Krzyczały moje myśli choć wiedziałem że jest za późno.
Przestań grać Rue! - Krzyczały moje myśli choć wiedziałem że jest za późno.
- I co chcesz go niby uratować?
- Nie tylko
- Cóż jeszcze pani psycholog?
Przełknąłem ciężko ślinę.
- Zniszczę cię
Ja pierdole.
Ja pierdole.
Nastała długa cisza, nim zabrał głos.
- Jak niby zamierzasz to zrobić? - Mówił szeptem - Nie masz dowodów. Nic na mnie nie masz kochanie, nawet jak byś do usranej śmierci szukała jakichkolwiek nie znajdziesz. Wszystko zniszczyłem. A jej nie wsksześisz.
Pisk odsuwanego krzesła.
- Ja nie skończyłem - Upomniał ją
- A ja owszem do widzenia.
Ponownie stukot obcasów rozległ się po przestrzeni. Otwieranie drzwi.
Potem było już słychać tylko silnik samochodu, z którym wydawało się być coś nie tak ponieważ wydawał z siebie dziwny warkot.
To koniec?
Zerknąłem ukradkiem na dziewczynę, ale ona jeszcze bardziej się skuliła widocznie czekając na dalszą część nagrania.
Cholera to nie koniec...
Minęło trochę czasu nim udało się usłyszeć nową sytuację.
Pisk opon i przyśpieszony oddech dziewczyny od razu dobiegł do moich uszu.
Ponownie stukot obcasów rozległ się po przestrzeni. Otwieranie drzwi.
Potem było już słychać tylko silnik samochodu, z którym wydawało się być coś nie tak ponieważ wydawał z siebie dziwny warkot.
To koniec?
Zerknąłem ukradkiem na dziewczynę, ale ona jeszcze bardziej się skuliła widocznie czekając na dalszą część nagrania.
Cholera to nie koniec...
Minęło trochę czasu nim udało się usłyszeć nową sytuację.
Pisk opon i przyśpieszony oddech dziewczyny od razu dobiegł do moich uszu.
KurwaKurwaKurwaKurwa.
Zacisnąłem dłonie w pięści.
Zacisnąłem dłonie w pięści.
- Nigdzie nie idę - Prychnęła
- Bardzo niemądre posunięcie. Frank? Pomóż Rue opuścić jej puszkę. - Nakazał
Jeżeli tylko...
Jeżeli tylko...
- A teraz grzecznie mów, gdzie masz podsłuch.
Głosy stały się bardziej odległe, ale wciąż wyraźnie słyszałem rozmowę.
- N-Nie mam - Zająknęła się
- Przeszukaj ją - Rozkazał mężczyzna, którego słyszałem już w wcześniej.
Co? Nie!
- Puszczaj! - Krzyknęła
Uderzyłem o poręcz siedziska.
Uderzyłem o poręcz siedziska.
- Nie tak szybko - Zamruczał
Jeżeli zrobiłeś to blisko jej twarzy.. To kurwa cię uduszę zabiję, wykastruję i powieszę na London Eye.
Odgłos mężczyzny spowodowany bólem.
Nie błagam nie mów że go uderzyłaś?
Jeżeli zrobiłeś to blisko jej twarzy.. To kurwa cię uduszę zabiję, wykastruję i powieszę na London Eye.
Odgłos mężczyzny spowodowany bólem.
Nie błagam nie mów że go uderzyłaś?
- Nie ładnie, nie ładnie
Choleraaa
Choleraaa
- I co ja mam z tobą zrobić? - Zacmokał - Znajdźcie ten pierdolony podsłuch! - Wrzasnął widocznie do swoich pracowników.
- Myślałem że stać cię na coś lepszego
- Zostawcie mnie - Stawiła się
Czemu mnie tam nie było
Czemu mnie tam nie było
Czy... czy to był jęk bólu?!
Wstałem gwałtownie, kątem oka obserwując jej dłoń powstrzymującą płacz.
Nie.Nie.Nie.
Wstałem gwałtownie, kątem oka obserwując jej dłoń powstrzymującą płacz.
Nie.Nie.Nie.
- Teraz sprawdzę czy jesteś taka święta za jaką się uważasz
Jeżeli on...
- Przestań!
Pisk.
Warknąłem pod nosem.
Warknąłem pod nosem.
- Uznajmy to jako terapię psychologiczną hmm?... Gdzie. To. Jest. ?
- J-Ja nic nie mam - Bełkotała
Czy on kurwa ją właśnie dotykał?!
Czy on kurwa ją właśnie dotykał?!
- Na pewno?
- Mówię prawdę. Błagam zostaw mnie. - Prosiła
Przygryzłem wargę, opierając się o biurko.
- Jesteś czysta - Zaśmiał się
- Jest pani taka mokra panno Lewis. Taka..
Sięgnąłem po kubek i cisnąłem nim o ścianę, przez co rozbił się na kawałeczki.
Dotykał moją Rue.
Tej jebany kutasiarz dotykał moją Rue.
Moją!
Sięgnąłem po kubek i cisnąłem nim o ścianę, przez co rozbił się na kawałeczki.
Dotykał moją Rue.
Tej jebany kutasiarz dotykał moją Rue.
Moją!
- Chcę już odjechać
- Szefie! - Zawołał jeden z towarzyszy faceta. - Nic tu nie ma!
Kląłem na głos pod nosem.
- Masz być cicho rozumiesz?.. Jeżeli ktokolwiek się dowie załatwimy tą sprawę inaczej, a twój Irlandczyk nie wyjdzie z paki przez najbliższe dwadzieścia lat. Rozumiesz? Jak będziesz grzeczna, może i zostawię cię w spokoju.
- Do zobaczenia Rue
Wyłączyłem zamaszyście urządzenie i podszedłem do psycholog.
- Coś ty kurwa zrobiła?! - Wrzasnąłem - Co to kurwa było?!
Skurczyła się przerażona.
Przeze mnie.
Byłem tak zły.
Tak kurwa zły.
- Rozumiesz że naraziłaś się temu kolesiowi?! On... On cię dotykał! Ja pierdole - Przeczesywałem włosy, chodząc w kółko. - Co ma wspólnego z tym Niall?! - Wydzierałem się
- Ja...Ja chcę go uniewinnić - Wybełkotała
- I dlatego spotkałaś się z tym facetem?! Boże on mógł cię zgwałcić! On mógł wszystko! A ty tak po prostu poszłaś się z nim spotkać! Jesteś idiotką czy jak? Co z tobą nie tak?! I to wszytsko dla tego Nialla. Kim jest ten chuj dla ciebie, że tak się starasz? Uwolnij go proszę bardzo! Zabiją cię może, ale leć mu pomóc!
Jej szloch rozniósł się po gabinecie.
Tak strasznie pragnąłem ją przytulić.
Ale nie.
- Nie wiem co z tobą nie tak. Może ty po prostu nie jesteś kimś, kim chciałabyś być.. - Syknąłem ciężko dysząc ze złości.
Złości?
Ja byłem kurewsko wściekły.
Ostatni raz ujrzałem jej zaczerwienione oczy.
Zawiedzione oczy?
Smutek.
Nie zrobiłem nic.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem, trzaskając drzwiami.
Wyłączyłem zamaszyście urządzenie i podszedłem do psycholog.
- Coś ty kurwa zrobiła?! - Wrzasnąłem - Co to kurwa było?!
Skurczyła się przerażona.
Przeze mnie.
Byłem tak zły.
Tak kurwa zły.
- Rozumiesz że naraziłaś się temu kolesiowi?! On... On cię dotykał! Ja pierdole - Przeczesywałem włosy, chodząc w kółko. - Co ma wspólnego z tym Niall?! - Wydzierałem się
- Ja...Ja chcę go uniewinnić - Wybełkotała
- I dlatego spotkałaś się z tym facetem?! Boże on mógł cię zgwałcić! On mógł wszystko! A ty tak po prostu poszłaś się z nim spotkać! Jesteś idiotką czy jak? Co z tobą nie tak?! I to wszytsko dla tego Nialla. Kim jest ten chuj dla ciebie, że tak się starasz? Uwolnij go proszę bardzo! Zabiją cię może, ale leć mu pomóc!
Jej szloch rozniósł się po gabinecie.
Tak strasznie pragnąłem ją przytulić.
Ale nie.
- Nie wiem co z tobą nie tak. Może ty po prostu nie jesteś kimś, kim chciałabyś być.. - Syknąłem ciężko dysząc ze złości.
Złości?
Ja byłem kurewsko wściekły.
Ostatni raz ujrzałem jej zaczerwienione oczy.
Zawiedzione oczy?
Smutek.
Nie zrobiłem nic.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem, trzaskając drzwiami.
Ranię, jak każdy
I wiem, że daleka
droga przed nami
Wiem, że jestem tak daleko
Jednak chcę być kiedyś
blisko
Otwórz się przede mną,
to jedyne co musisz zrobić
Daj mi całe twoje
serce, zamień moje ze swoim
Wejdź do mojego świata
Ja dałem mój świat
Tobie
Oddaj mi choć cząstkę
twojego
#Rue
Uciekałam pustą ulicą, chcąc by obraz aresztu znikł już z
mojego pola widzenia.
Najlepiej żeby
wszystko znikło.
Stukot butów obijał się echem po pustej przestrzeni, a torba
natrętnie obijała o moje pośladki przy każdym kolejnym ruchu.
Kiedy biegłam przez dłuższy czas, moje nogi stopniowo
odmawiały posłuszeństwa. Zatrzymałam się.
Było ciemno i późno.
Drogi całkowicie opustoszałe, bez ani jednego pojazdu nie
mówiąc już o przechodniach.
Świeże powietrze uderzyło we mnie jak bicz. Ale powietrze
wydawało się zatkane i ciężkie, nie mogłam oddychać.
Pochyliłam się przy ceglanej ścianie jednego z budynków,
opierając ramionami nad głową, próbując złapać oddech. Płakałam za bardzo i
byłam pozbawiona tchu, by móc się uspokoić.
Zajęło mi kilka minut, by spowolnić puls i przestać kasłać i
sapać.
Oparłam się o zimną powłokę ściany. Oczy bolały od płaczu, a
serce bolało wściekle.
Sama nie wiedziałam czy był to żal do Liama, czy może był to
odłożony ból. Cokolwiek to było rozsadzało mnie od środka.
Byłam zagubiona.
Czułam się jak dojrzewająca nastolatka. Pomieszana w dwóch
różnych odczuciach i szukająca właściwej drogi, mijając przy tym tak wiele
fałszywych wskazówek.
Mieszałam się sama w sobie. Chciałam by było lepiej, lecz
dostałam porządnego kopa.
Nienawidziłam swoich załamań.
Chciałam się zapaść pod ziemię i po prostu zapomnieć.
Zapomnieć o
przeszłości.
Zapomnieć o
przystojnym pacjencie, zaprzątającym w kółko moje myśli.
Zapomnieć o uczuciu
obcości.
Zapomnieć o głupim
nagraniu i wydarzeniu sprzed paru dni.
Zapomnieć.
Żyć tu i teraz.
Moje oczy spoczęły na grupie ludzi, idących pijacko w dół
ulicy. Szli do klubu.
To powinnam zrobić.
Zaczęłam iść ku głośnej muzyce, a sądząc po głosach, miejsce
było zatłoczone. Nie miałam nic przeciwko. Łatwiej byłoby mi się tylko wtopić.
Szłam tam by się choć na chwile zatracić.
Zostałam wpuszczona do środka z podejrzliwym spojrzeniem od
mężczyzny, przy wejściu.
Wcale mu się nie dziwiłam. Miałam na sobie dresy, a zapewne
cały mój wygląd pozostawiał wiele do życzenia, nie dbałam o to. Ludzie raczej
inaczej dobierali ciuchy, idąc do klubu. Ale kto powiedział, że ja idę
świętować.
Szybko znalazłam bar i zapłaciłam za drinki.
To takie żałosne.
Wypiłam trzy kolejki pod rząd, ciesząc się pieczeniem w
gardle i słabym wirowaniem w głowie.
Tak to żałosne.
Zamówiłam następną kolejkę, przypominając sobie wydarzenia
sprzed kilku godzin.
Chwyciłam kieliszek i wlałam w siebie kolejną dawkę
procentów.
Żałosna.
Wydawałam się zapominać, ale kłujący ból w klatce piersiowej
nigdy nie zmalał, ból był tam całą noc.
Ściągnęłam przy dużą bluzę i rzuciłam na stołek o bok, nie
zważając na to czy ktoś chciałby tam usiąść. Biała bokserka w świetle
reflektorów na pewno pokazywała zbyt wiele, jednak kogo to obchodziło.
Wystukiwałam palcami o blat, czekając na kolejny drink.
- Fajny dres - Krzyknął ktoś obok, próbując zostać
usłyszanym przez gwar muzyki.
Odwróciłam głowę obserwując wysokiego blondyna o karmelowej
cerze.
- Zatańczysz?
Ruszyłam z miejsca, choć tak na prawdę nie miałam na to
ochoty. Nogi miałam jak z waty, a światło błyskające z lamp sprawiało że
dostawałam coraz to większych zawrotów głowy.
Obce dłonie oplotły mnie w tali, kołysząc na boki. On po
prostu był. Ocierał się o mnie, próbując zmniejszyć odległość między naszymi
ciałami. Nie dbałam o to. Byłam tam.
Tańczyłam i słuchałam łomoczących basów wydobywających się z
głośników. Spocona i ciepła. To było dobre. Chłopak zakręcił mnie, niby
przypadkiem przejeżdżając dłonią po mojej szyi. Jego ciało było na przeciw
mojego, nic mi nie robiąc. Po prostu tam był.
Nie miał głębokich oczu. Jego dłonie były szorstkie. Nie
pachniał wanilią ani nie miał kilkudniowego zarostu. Był zbyt niski. Był za
chudy.
Nie był Liamem..
Chłopak pochylił się do pocałunku, a ja automatycznie
oderwałam swoje ciało od niego. Patrzył zmieszany, a ja się odwróciłam.
Przecisnęłam się przez zatłoczony parkiet, muzyka i spocone ciała nagle
wydawały się klaustrofobiczne.
Dotarłam do rogu przy barze i wyciągnęłam telefon z
kieszeni. Znalazłam masę przegapionych połączeń od taty i Louisa.
Louisa?
Komórka zawibrowała do mnie wraz nadchodzącym połączeniem.
- Halo? Rue?
- Louis? - Odezwałam się chrapliwym głosem
- Tak, Rue? Wszystko w porządku? - Głos Tomlinsona był zmartwiony
- Czy.. czy ty płaczesz?
Nie zdawałam sobie sprawy, że łzy znów zaczęły spływać
potokiem.
- Ja..
- Piłaś?
- Tak?
- Gdzie jesteś?
Co on taki ciekawy.
- W klubie
- Gdzie? - Sapnął widocznie zrezygnowany
Zdałam sobie sprawę, że nawet nie zerknęłam na szyld budynku
w którym byłam.
- Nie wiem? - Odpowiedziałam pytaniem
- Boże Rue nie wierzę - Jęknął - Chyba się domyślam gdzie
jesteś zaraz przyjadę.
- Chcę do domu - Ziewnęłam skołowana do słuchawki
- Zaraz będę nie ruszaj się nigdzie - Rozkazał - Jak dużo
wypiłaś?
- Wyluzuj. Lou wypiłam tylko.. - Próbowałam policzyć w
głowie. Problem: Nie pamiętałam.
- Bądź ostrożna.
Rozłączył się.
Wcale nie byłam pijana.
Przecież sama stałam tak?
Ściana miała w tym współudział, ale stałam tak?
Poważna dziewczyna z poważnym zawodem, tak.
Chciałam wrócić do domu. Chciałam swoje własne łóżko i
możliwość przytulenia się do poduszki.
Ponownie przecisnęłam się przez tłum, wycierając resztki łez
z policzków i idąc w stronę wyjścia. Zapach dymu papierosów osadzał się na
moich płucach, a zniesmaczenie rosło wraz z kolejnymi krokami w stronę wyjścia.
To nadchodziło.
Wszystko.
Ruszyłam tak szybko, jak mogłam, starając się nie upaść, gdy
się śpieszyłam. Kiedy byłam na zewnątrz, odwróciłam się do najbliższej alejki i
zwymiotowałam. Żołądek wywracał się na lewą stronę i resztki wychodziły przez
gardło. Krztuszenie się i kaszlenie zajęło mi kilka minut nim skończyłam.
Stałam pod ścianą, nawet nie pamiętając gdzie tak właściwie
jestem.
Jedyne o czym mogłam myśleć to Liam, Liam, Liam,
zastraszenie, biedny Niall, Liam, Connors..
- Rue? - Wysiadł z samochodu zakapturzony mężczyzna.
Podniosłam głowę.
- Orlando Bloom?
- Tak - Zrzucił kaptur Tomlinson.
- Mogę autograf? - Wstałam chwiejnie
- Chodź zabiorę cię do domu. - Chwycił mnie w tali,
prowadząc do auta.
- Domek. Łóżko. Yey. Chodźmy. - Szczerzyłam się w stronę
bruneta, na co przewrócił oczami rozbawiony.
Chciałam spać. Ruszyłam wzdłuż ulicy, niemal się wywracając.
Louis złapał mnie i przytrzymał.
- Ej - Zawołałam - Pieprzony asfalt.
Krótka droga do domu odbyła się bez wydarzeń, z wyjątkiem
mojej dyskusji na temat sygnalizacji świetlnej na jednym z krzyżowań i próby
nakłonienia jej do zmiany koloru na zieleń, co skończyło się niekontrolowanym
wybuchem śmiechu ze strony przyjaciela i moją kilkuminutową obrazę.
Dotarliśmy pod drzwi domu. Było ciemno. Czyli na szczęście
byłam sama.
- Gdzie masz kluczę? - Zagadnął
- Pod czarodziejską doniczką - Wskazałam palcem na parapet
obstawiony kwiatami.
Kiedy Louis wprowadził mnie po schodach na piętro, opierałam
się na nim mamrocząc o tym, jak wygodne poduszki posiadam na łóżku.
Przeprowadził mnie ślepo przez korytarz o otworzył jedne z drzwi.
- To mój pokój? - Ziewnęłam
Jak głupie wydawało się w tedy to pytanie?
- Sądząc po tym stosie damskich ubrań na fotelu? Tak -
Prychnął - Teraz do łóżka
Uśmiechnęłam się śpiąco i wskoczyłam pod kołdrę w trampkach.
- Rue buty - Potarł kciukiem nos , próbując zachować ostatek
powagi.
- Dobranoc Orlando zamknij drzwi i zostaw autograf na
biurku. - Wymruczałam w poduszkę.
Ostatnie co poczułam to zsuwanie obuwia ze stóp i skrzyp
drzwi. Nastała ciemność.
***
Kiedy obudziłam się w południe z Saharą w ustach i
niemiłosiernym bólem głowy, jedyne na co miałam ochotę to rzucenie się z dywanu
na podłogę, i udanie, że to co wczoraj miało miejsce wcale się nie stało.
Małe przebłyski obrazu wieczoru, jak za mgłą odtwarzały się
w mojej głowię.
Jaka ja byłam głupia.
Wydałam z siebie bliżej nieokreślony odgłos zrezygnowania,
gdy mój zegar wystukał szesnastą. Bogu dzięki, że Tomlinson zostawił mi kartkę
z zapewnieniem, iż załatwi mi dzień wolny.
Nie wiedziałam jak bardzo będę musiała się wysilić, by
wynagrodzić mu to co dla mnie zrobił, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że samo
spojrzenie mu w oczy, po tym całym przedstawieniu będzie nie lada wyzwaniem.
Gdyby nie on zapewne obudziłabym na jakimś moście albo
nieznajomym.
Boże.
Przypomniał mi się chłopak o karmelowych włosach, ochoczo
tańczący przy moim boku parę godzin temu.
Wstałam leniwie, potykając się o lampę.
Kawy.
Kawy błagam.
Albo nie prysznic.
Jeden plus?
Mogłam dołączyć do rodziny skunksów, nie będąc odrzucona.
Mijając stos prania w łazience weszłam do kabiny
prysznicowej, przed to zrzucając z siebie przepocone ciuchy, przesiąknięte
smrodem alkoholu i papierosów.
Wbrew sobie nastawiłam stopień wody na najniższy. Dygotałam
z zimna, roznosząc pomarańczowy balsam po skórze. Mokre włosy spięłam w kucyka. Na wciąż
wilgotne ciało nałożyłam szlafrok i zeszłam do kuchni.
Kawa.
Wygrzebałam z apteczki leki przeciwbólowe i nastawiłam wody
w czajniku.
Kiedy woda zaczęła bulgotać, a para unosiła się nad
przedmiotem, zalałam kubek z brązową substancją.
Łapczywie złapałam pierwszy łyk, parząc sobie przez to
przełyk.
Telefon zawibrował na blacie. Sięgnęłam po urządzenie,
czytając nową wiadomość.
"Jak głowa?
P.S. Dam ci jutro ten autograf ;) Orlando Bloom. "
- Coo - Skrzywiłam się, widząc treść wiadomości
Odpisałam pośpiesznie i nie zwracając uwagi na kolejne wiadomości
położyłam się na kanapie.
Wspomnienia z ubiegłego dnia ponownie wracały, a ja znów
stawałam w martwym punkcie.
Nie wiem co z tobą nie
tak. Może ty po prostu nie jesteś kimś kim chciałabyś być...
Samotna łza wytyczyła sobie ścieżkę.
- Nie jestem - Pociągnęłam nosem, przyciskając kolana do
siebie.
Dzwonek połączenia zabrzmiał w całym pokoju, ale nie miałam
ochoty odbierać.
Chciałam być sama.
Za trzecim razem poddałam się i chwyciłam zieloną słuchawkę,
wzdychając wyprowadzona z równowagi.
- Halo
- Rue tak strasznie przepraszam nie rozłączaj się!
- Liam..?
DZIEŃ DOBEEŁEK
CZIKITY! (TEN GIF POWYŻEJ SPRAWIA ŻE PŁYWAM WE WŁASNYCH MAJTKACH, A TITANIC MOŻE SIĘ SCHOWAĆ)
SIĘ ZNOWU SPÓŹNIŁAM
NIE?
OCZYWIŚCIE WRÓCIŁAM Z
WYCIECZKI I ZŁAPAŁAM WIRUSA :))))))))))
ALE KONIEC O MNIE
PISZĘ JUŻ NASTĘPNY
ROZDZIAŁ.
MAM TYLE WENY ŻE
MIAŁAM DZIŚ OCHOTĘ JUŻ ZACZĄĆ PISAĆ NASTĘPNĄ SERIĘ XD FUCK LOGICK
TAK TAK DOBRZE
PRZECZYTALIŚCIE
ZGODNIE Z WASZYM
ZDANIEM POWSTANIE KOLEJNA SERIA CONVICTED
JA SIĘ TAM JARAM...
:PP
TAK SWOJĄ DROGĄ TO
POZDRAWIAM ZE STERY CHUSTECZEK. CHYBA ZŁAMAŁAM SOBIE NOS PODCZAS KICHANIA, BO
WALNĘŁAM W MONITOR.
EGHEM.
NO WIĘC CO DO
ROZDZIAŁU TO NIE WIEM UJDZIE. NIE JESTEM JAKOŚ Z NIEGO DUMNA, ALE BYWA.
MIAŁAM MIESZANE
HUMORY GO PISZĄC, CO PARU OSOBĄ NA PEWNO NIE UJDZIE UWADZE.
A I SORKI ALE LIAM TROSZKĘ NADUŻYŁ PRZEKLEŃSTW. SIĘ WCZUŁAM HAHAHAHAHA
OKEJ WIĘC CZEKAM NA KOMENTARZE :)
PRZEPRASZAM ŻE NIE BYŁO PERSPEKTYWY NIALLA, ALE JAK WIDZICIE ROZDZIAŁ I TAK WYSZEDŁ DŁUGI BEZ NIEGO. W NASTĘPNYM BĘDZIE.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DO CZWARTKU MAKS. PISZĘ JUŻ KOLEJNY AKTUALNIE, WIĘC :)
CHCĘ JUŻ SZCZERZĘ IŚĆ DALEJ Z TYM OPOWIADANIEM.
TAKŻE... DZIELCIE SIĘ OPINIAMI!
POPRAWIĘ BŁĘDY JUTRO!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
@LOLOUNIA / MADŻONEZ
(JEZU OD 2 GODZIN PONAD OGLĄDAŁAM STARE NAGRANIE MOJEGO BRATA JAK MIAŁ 3 LATKA I ŚPIEWAŁ "KRAKOWIACZEK JEDEN" Z WIADREM NA GŁOWIE I JEBNĄŁ W LODÓWKĘ. TAK STRASZNIE RYCZĘ HAHAHAH)
DO NASTĘPNEGO!
Niesamowity
OdpowiedzUsuńHahahaha uwielbiam ją jak jest pijana hahaha
Liam się głupio zachował ale cóż... hahah
Nie mogę się doczekać nexta
@megatightening
Fuck yeah
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza! :)
Bosze ten rozdzial jest swietny aaaaaaa!! Nie wiem co napisac wogole to jestem 1!!!!! A jlkxxsskss.. ale jak moglas urwac w takim momencie! ! Nie moge doczekac sie nn
OdpowiedzUsuńKocham @hungeeer
Jezu Pijana Rue i rycze że śmiechu haahahh Orlando bloom hsahahah okej
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty jak wszystkie inne!! :D /@RihayaRnavy
super. czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńRozdział boski (innych określeń brak ) tak więc sjdhsvjxbskshanlzgsnzjvdnskz i czekam na nastepny rozdział;-P @I_m_ninja___
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdzial! ;) czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńLouis aka Orlando Bloom rycze ahahhah xd
hahahahah posikałam się Lou jako Bloom hahahhahah :D nie pomyślałabym nawet haha xd
OdpowiedzUsuńOby nasza Rue się nie rozpiła przypadkiem, mam nadzieję, że to tylko tymczasowa odskocznia :P
czekam, czekam i jeszcze raz czekam na następny rozdział !! :d
Pozdrawiam :**
Omg! Nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony Liama lol biedna Rue :c tak mi jej szkoda że musi przez to przechodzić. Mam nadzieję że wszystko się u niej ułoży :) czekam na następny x
OdpowiedzUsuń@himyliam
Zajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas
OdpowiedzUsuńZajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas
OdpowiedzUsuńZajebiste :D tak bardzo lubię wkurwionego Lama, ale tym razem zachował się jak kutas
OdpowiedzUsuńSiedziałam prawie 5 godz czytając od początku wszystkie rozdziały *-* Trafiłam na Twoje ff przypadkiem na tt i po prostu jsknefidgnioadngdiakgiakognadiogn *-* CHCĘ NEXT BŁAGAM !!!!! *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział haha i jak Rue do Louisa Orlando mówiła haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@malpunia
Krótko mówiąc genialna jesteś :D aż nie wiem co napisać xD pijana Rue jest świetna xD
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać wczoraj od początku i tak się wciągnęłam, że nie mogłam przestać:) To jest boskie, a Ty jesteś świetna;) czekam na następne rozdziały @Mrs_Hazza94
OdpowiedzUsuńPijana Rue>>>>>>
OdpowiedzUsuńDojebałaś '''''''Orlando Bloom'''''''''' leje do tej pory XD
o kurde ( zeby nie bylo, bo kazdy naduzyl juz przeklenstw ekhem ) jezu nowa seria CONVICTED hdhdjsjsjdjdj
OdpowiedzUsuńi wogole rozdzial, pijana rue, to moja nowa ulubiona rue hehe
lofki, kiski i weny duzo mrrr x
@sellciux
orlando bloom mnie rozwalil lolz
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial
ten ostatni gif >>>>>
w ogole twoje gify sa jskfbdjksnd
ale wracajac do rozdzialu to byl bardzo fajny i taki na poczatku kochany jejciu 💓
a na koncu jak liam zadzwonil jezu dvhdgj
chce kolejny rozdzial tak baardzo
pozdrowienia i zycze weny
@ilymypayne
Rozdzial swietny! Bardzo podoba mi ie twoj sposob pisania ;D
OdpowiedzUsuńProsze zobacz moj komentarz pod 12 rozdzialem bo tamsie mega mega rozpisalam a tu po prostu nie mam czasu aby znowu sie rozpisywac. Wiem ze moglam to napisac tutaj ale akurat wypadlo tam :)
Czekam na dalsze czesci tej oto cudownej historii :)
Taki Li jest przecudny <3
Xx
Kiedyy neeeexttttt *-* błagam daj mi już to przeczytać nooo *-*
OdpowiedzUsuń*uzależniona* jdcnudonvoduivdiou
Cudo!!! Tylko tyle xd
OdpowiedzUsuńAwwww dwa ostatnoe rozdzialy c u d o
OdpowiedzUsuńRue powinna zaniesc ten podsluch na policje!!
Liam dzwoni wtf
Idk czy oni tam moga dzwonic ale mozeee. Cxekam na nexcik ! ♡
A i niestety mama zabrala mi tel a mialam w zakladkacg wszytkie ff i tak wlasnie wyszlo ze nie moglam przeczytac poprzefniego wiec przepraszam :( @niallzhuug