Przewracałam kartki, jakiegoś magazynu, starając się zabić czas. Liam spał, co chwila, wydając jakieś pomruki przez sen. Uśmiechałam się pod nosem, widząc jego spokój. Lekarz, zajmujący się chłopakiem, powiedział, że nic już nie zagraża jego zdrowiu. Potrzeba było mu tylko odpoczynku.
Niepokój kłębił się, gdzieś w moim podbrzuszu, nie pozwalając opuścić tego miejsca. Może jednak ślepo to tłumaczyłam.. Może po prostu chciałam być bliżej niego i sama dopilnować, czy aby na pewno jest tu bezpieczny.
Jeździłam po linijkach kolejnego artykułu, bardziej odbębniając to czytanie, niż z zainteresowaniem zbierać informacje.
Poranne powietrze wpadało przez okno do pokoju, zapach jaśminu przeplatany z paloną gumą drażnił moje nozdrza. Wstałam, odkładając gazetę i podeszłam do otwartego okna. Słońce leniwie, wychylało się zza drzew, jakby chcąc się ukryć przed kolejnym dniem, jaki miał nastać. Kropelki rosy spływały, po szybie drążąc małe korytka i spływając, w dół. Jedna drugą prześcigała, łącząc się z innymi kroplami, jednocześnie przyśpieszając swój spływ oraz ostatecznie wygrywając. Nie mogłam oderwać oczu, od kolejnych strumieni. Relaksowałam się tak niewinnym zjawiskiem, odrywając od rzeczywistości.
- Serio nadal tu siedzisz? - Odezwał się ochrypły głos.
Automatycznie odwróciłam się, do rozmówcy, zapominając o poprzednim zajęciu.
Wróciłam na swoje miejsce, przy łóżku.
- Przeszkadzam? - Spytałam, składając usta w dzióbek, po jednej stronie.
Liam podniósł się odrobinę, tak że znajdował się, w pozycji półleżącej.
- Nie, ale siedzisz tu już prawie dwa dni. Nie jesz. Nie chodzisz do pracy. Nie wiem kiedy ostatnio brałaś kąpiel.. - Wyliczał.
- Po pierwsze siedzę, bo chcę. Po drugie jem. Po trzecie mam wolne... No i czy ty właśnie stwierdziłeś, że śmierdzę? - Przekrzywiłam głowę niezadowolona.
- Poniekąd.. - Rzekł, uśmiechając się głupkowato.
Coś rozlało się, we mnie widząc, po tym wszystkim ten uśmiech.
Chwyciłam rąbek koszulki do spania, zanurzając nos pod materiał.
- Przesadzasz, przecież nie śmierdzę - Prychnęłam.
Chichot chłopaka, rozniósł się po sali. Moje serce chyba się stopiło, ale starałam się ominąć ten fakt, dalej udając naburmuszoną.
- Cóż.... ładna piżama swoją drogą - Starał się zachował spokój, jednak widziałam ten błysk w jego oczach.
Wydawał się inny..
- Dzięki. - Burknęłam, przypominając sobie komentarz Lou.
- Nie serio jest... - Zaciął się.
Zmarszczyłam czoło, czekając na jego dalszą wypowiedź.
- Słodka - Skrzywił się, wypowiadając to słowo, jakby brzydząc się jego znaczenia.
- Słodka? - Powtórzyłam onieśmielona, doborem słownictwa.
- Taa. Słodka. - Zażenowany odwrócił głowę.
Oparłam brodę na dłoni, przyglądając mu się, z ciekawością.
- Więc skoro słodka to dziękuje. - Zakończyłam temat. - Jak się czujesz? - Zagadnęłam
Odwrócił się ponownie, do mnie.
- Dobrze - Odpowiedział obojętnie.
- A tak serio? - Widziałam, iż kłamie. Kąciki oczu bruneta zwęziły się przy mówieniu, a usta mocno zaciskały, przy zamykaniu. Same te drobne znaki, pozwalały mi określić prawdomówność chłopaka.
- Czuję się, jakbym się nie czuł. - Ziewnął
- No to na prawdę wiele wyjaśnia.. - Stęknęłam, pocierając oczy.
- Powinnaś iść do domu. - Stwierdził.
- I chyba tak zrobię - Przeciągnęłam się na fotelu.
Zapięłam szczelniej bluzę, wstając. Podeszłam do drzwi ostatni raz odwracając się, w stronę Payna.
- Przynieś ci coś jutro?
- Nie dzięki, idź już. - Zaśmiał się.
- Okej! - Wyszłam.
Ciężkim krokiem, niemal wyczołgałam się ze szpitala, marząc tylko o ciepłym kąciku, drzemce i kawie. Och tak, tego mi trzeba było.
#Niall
Stos podręczników na biurku, oczekiwał mojej uwagi. Semestr dopiero się
zaczął, a było tak wiele do zrobienia. W tamtej chwili plułem sobie w twarz, za
pójście na tą uczelnie. Z moją kocętracją
bywało różnie, nauka nie była moim konikiem, przynajmniej jej część.
Rodzice oczekiwali więcej, niż byłem w stanie im zaoferować, ale byłem
posłuszny. Dałem im władzę kierowania mną. W końcu byłem po części na ich
utrzymaniu, nie miałem prawa im się przeciwstawiać. Może gdybym umiał sam się
utrzymać i miał odpowiednią, stałą pracę rzucił bym to wszystko. Szkołę, to
całe posłuszeństwo. Byłbym wolny. Ale byłem chyba głupi.
Zamiast szukania powodów do lenistwa powinienem, wkuwać kolejne regułki
zarządzania.
Jęknąłem żałośnie, sięgając po gruby zeszyt, z twardą okładką. Otworzyłem
pierwsze strony, starając się, pochłonąć, jak najwięcej informacji, potrzebnych
mi do napisania kolejnego testu, jednak nie potrafiłem. Zerkałem co rusz, na
białą kopertę wystającą z mojej kurtki, zapomniałem zupełnie o niej.
Ciekawość nie pozwalała mi dalej skupić się na nauce. Zerwałem się
rozdrażniony i wziąłem kopertę, od razu otwierając ją oraz wyjmując list.
Co do licha?
"Wiem, że po tym co tu przeczytasz Niall, będziesz miał mieszane
uczucia. Jednak najpierw chcę, żebyś mnie zrozumiał. Byłeś.. jesteś mi
najbliższą osobą. Zawsze mogłam oczekiwać twojej pomocy, towarzystwa. Wiesz jak
to bywa w moim wieku. To skleroza, to bóle stawów...
Nie starzej się chłopcze!! Nigdy..
Wiem, że pewnie się teraz uśmiechasz. Znam cię Niall. Gdyby, było
więcej ludzi takich jak ty. Ehh.. Pamiętam, jak jako dziecko podkradałeś mi
jabłka, myśląc iż nic nie widzę. To było urocze, widząc twoje kasztanowe włosy
- bo, jako dziecko miałeś takie pęknę włoski. Czemu ty je farbujesz. Ta wasza
moda.. - wyślizgujące się spod krzaków i
ukradkiem idziesz, po drabinę. To kiedy mnie przepraszałeś za, popsucie roweru.
Jako rekompensatę kupiłeś mi porcelanowego słoika. Nadal leży, nad kominkiem
wiesz? Cudowne wspomnienia. Od najmłodszych lat, nasze drogi krzyżowały się.
Potem już sam pamiętasz jak było..
Niall czuję, że to jest blisko. Nie jestem już tą, pełną wigoru
kobietką. Jestem stara. Niespodzianka bum i jestem. Pewnie, gdybyś był teraz
obok mnie, powtarzałbyś to co zwykle.. -Pani to mi nadal wygląda na
nastolatkę.. to gdzie te ciasteczka? Och Niall.
Na drugiej stronie kartki znajdziesz swój nowy początek kochany. Tobie
to się należy. Ja tego nie wykorzystam. Ty masz całe życie, przed sobą, mi już
go brak. Ciesz się. Wykorzystaj to dobrze. Pamiętaj, przyjmij to dla mnie. Nie
widzę innej osoby, której mogłabym to przekazać. Jesteś tylko ty. Spraw mi
przysługę i tę przyjemność. Dziękuje ci."
Zszokowany obróciłem papier i zobaczyłem rządek cyferek. Nie. Co ona
robi.
Chwilę, potem biegłem jak opętany, przez ciemne uliczki, wprost do
znanego mi domku na przedmieściach. Wiatr podwiewał moją kurtkę do góry,
jednocześnie jakby starając się zatrzymać mnie w miejscu. Musiałem to wyjaśnić.
Wiedziałem, że czasu było mało.
Z dala zobaczyłem ambulans, stojący na chodniku. Przyśpieszyłem, o ile
się dało i wpadłem do budynku, mijając
tłum sąsiadów lub po prostu zwykłych gapiów. Bałem się.
- Co było potem? - Poruszyła się zaciekawiona Rue.
- Starałem się pomóc lekarzom, ale już było po wszystkim.
Jedna z sąsiadek znalazła ją, leżącą na podłodze. - Pociągnąłem nosem, starając
się odgonić niechciane łzy smutku. Te wspomnienia dawały mi zawsze w kość.
Odetchnąłem i kontynuowałem - Nie była chora. Po prostu, tym razem wybiło na
nią. Przyszedł ten wiek. Było mi trudno, zapomnieć jej fioletowo-purpurowej
twarzy. Okropieństwo.
- Co zrobiłeś z tym pinem? - Drążyła dalej, dziewczyna niecierpliwie,
bujając się na krześle.
- Tydzień biłem się z myślami. Chyba zdajesz sobie sprawę z
tego, w jak trudnej sytuacji mnie postawiła. Przełamałem się. Poszedłem do
banku. Szok to było mało powiedziane. Skąd ta staruszka miała tyle forsy. Za
cholerę nie wiem. Byłem jeszcze bardziej przerażony. Dała mi calusieńki spadek.
Przecież byłem nikim. - Przetarłem czoło, zbierając kropelki potu, które
nagromadziły się, nad linią włosów.
- A co z jej rodziną?
- Mąż zmarł, zaraz przed narodzinami jej syna. Podziwiam ją.
Sama wychowywała tego kretyna, a potem kopnął ją w dupę i po prostu ułożył
sobie życie. Zapomniał o własnej matce. Popierdolone. - Prychnąłem.
- Rzeczywiście. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - Ale nadal
nie rozumiem, co tutaj robisz. Przecież nie ukradłeś jej tej kasy.
- To wiem ja i ona, ale nikt tego nie udowodni. Wprowadziłem
się, do tego domu. Zadbałem o niego. Ale pewnego dnia kochany synek,
przypomniał sobie o istnieniu mamusi. Nawet nie był na pogrzebie. - Walnąłem
pięścią o oparcie krzesła.
- Nie mów mi że.. - Otworzyła szeroko oczy.
- Ta. Podał mnie do sądu. Wyrzucił na zbity pysk. W żadnych
papierach nie było zapisane, że jestem prawnym właścicielem i spadkobiercą
majątku. A jeżeli nie zostanie to spisane, to wszystko przechodzi na konto
rodziny, w tym przypadku dziecka. Miał dobrego adwokata, który udupił mnie tu,
więc oto jestem.
- To jest chore. - Pokręciła głową. - Jesteś niewinny! -
Wyrzuciła dłonie w dezaprobacie.
- Bingo. Tylko, że nie mam świadków, a moje zdanie się nic
nie liczy.
- A ten list?
- Uznali go za mało wiarygodny dowód.
- Cholera. - Wbiła się w fotel, z miną małego naburmuszonego
dziecka.
Swoją drogą zabawnie wyglądała.
- Ej no spokojnie. Pogodziłem się z tym. Kiedyś mnie
wypuszczą. Może nawet za rok. Przeżyje. - Starałem się uspokoić jej nerwy, choć
może bardziej wolałem udobruchać siebie.
- Jakie spokojnie?! Niall siedzisz w tym gównie
bezpodstawnie! - Wstała energicznie.
- Rue opanuj się.
Fuknęła i z powrotem,
wróciła do poprzedniej pozycji.
- Co zrobiłeś z tą kasą?
- Oddałem rodzicom ich część, jako odpłatę za moje
wyżeranie, inne dałem na cele dobroczynne, trochę na remont domu. Większa
połowa została nienaruszona.
- Ja pierdole. - Zamknęła oczy i zaczęła odliczać do
dziesięciu.
- Jej ty umiesz przeklinać - Zaśmiałem się.
- Ta praca mnie niszczy - Potarła skronie. - I nie mów tego,
co chciałeś powiedzieć!
Zachichotałem donośnie. Zbyt dobrze mnie znała. Kto by
pomyślał. Kiedy już uspokoiłem, swój nadmiar euforii z organizmu - o ile się
dało go pozbyć - wypuściłem głośno powietrze, ocierając łzy rozbawienia. Widok
wyprowadzonej Rue z równowagi, to chyba mój ulubiony widok. To było w ogóle
możliwe?
- Zabiję chuja - Burknęła pod nosem, krzyżując ręce na
piersi.
Nie mogłem się dłużej powstrzymać i kolejny, raz wybuchłem
niekontrolowanym śmiechem, a już zaraz i dziewczyna dołączyła do mnie, dając
ulecieć nerwom na bok.
# Rue
Przekładałam kolejne sterty papierów, z segregatorów na ich
odpowiednie miejsce. Dzień przebiegł mi na prawdę dobrze. W końcu się wyspałam,
po zarwanych nocach przy Liamie. Czułam się nieco pewniej i nareszcie na
miejscu. Ostatecznie poinformowałam Paula, o odwołaniu wymówienia, co
niezmiernie go ucieszyło. Gdzieś tam we mnie, obudził się nowy napęd do
działania. Wiedziałam czego chcę. Nareszcie. Ta ciągła niepewność i
rozdrażnienie, rozkładały mnie doszczętnie. Teraz moim największym
zmartwieniem, był niewinny Niall oraz Payne, leżący na łóżku szpitalnym. Cały
areszt, był poruszony sytuacją z samo okaleczającym się chłopakiem. Tu wieści
szybko się rozchodziły. Obawiałam się, że wiedza tylu osób może źle wpłynąć na
Liama. Dotąd mieli go za twardziela, mógł się stać celem ich zabaw. Zdawałam
sobie sprawę z tego, iż nic z tego by sobie nie zrobił, ale mógł im się gorzko
odpłacić, a to nie wpłynęło by dobrze na jego sytuację.
Ustawiłam ostatnią teczkę na półce i wyszłam z magazynku.
Moja dzisiejsza praca dobiegała końca.
Plany na wieczór?
Bardzo ujmujące spotkanie w sali numer jedenaście, piętro B, z przystojnym mężczyzną i jego kroplówką.
Romantyczne jak cholera. Nie to żebym chciała, żeby to była jakaś randka. Ja po
prostu się martwiłam i opiekowałam pacjentem. Tak.
Przewiesiłam przez ramię torbę, szykując się już do wyjścia.
Wyciągnęłam rękę, by zaraz potem umieścić ją na klamce, lecz ktoś przyspieszył
moje działanie, prawię miażdżąc mnie powłoką drzwi.
- Rue!
Odskoczyłam, próbując uniknąć uderzenia.
- Lou dzięki, właśnie zabiłbyś mnie drzwiami. - Skarciłam
chłopaka.
- Przepraszam? - Przygryzł wargę skołowany.
Wszedł do środka, ubrany w luźne rurki, zwykły czarny
podkoszulek i kurtkę ze skóry.
Włosy lekko opadały na jego czoło, delikatnie zakrywając
szarawy odcień oczu. Cóż takie wydanie Tomlinsona, wyglądało oszałamiająco. Sam
widok sprawił, iż musiałam otrząsnąć się i oderwać wzrok od zgrabnych nóg
chłopaka. Tak Rue patrz się na nogi faceta. Gratuluje.
- Właśnie wychodziłam - Przerwałam, narastającą ciszę.
- Wiem - Podniósł się na palcach, odrywając pięty od podłogi
i kilka razy powtarzając ten ruch, sprawiając wrażenie zdenerwowanego. -
Zabieram cię na kawę. Oczywiście jeżeli chcesz. Bo możesz nie chcieć. Nie
chcę nalegać. Możesz mieć plany. Mogłem
coś ci pokrzyżować. Możesz się nie zgodzić. To tak z zaskoczenia. Mogłem
wcześniej powiedzieć. To głupie z mojej strony. Powinienem wcześniej zapytać.
Cholera - Podrapał się zmieszany po głowie, jednocześnie spuszczając wzrok na
stopy. - Wiem wiem już idę..
- Louis jeszcze nic nie powiedziałam - Oznajmiłam
rozbawiona, niecodziennym zachowaniem chłopaka.
Uniósł głowę i zawstydzony już do granic możliwości, czekał
na moją odpowiedź.
Niby miałam iść do szpitala, ale przecież nie grzecznie
byłoby odmówić. Jeden dzień to nic. Jeden dzień bez spotkania. Przeżyje. Dam mu
odpocząć prawda?
- To gdzie jedziemy?
- Niespodzianka - Odpowiedział nieco pewniej, zalotnie
puszczając do mnie oczko.
Cóż.. Mając na myśli "gdzie jedziemy?" sugerowałam
raczej... Pojazd z czterema kołami, okrągłą kierownicę, wygodne siedzenia no i
ogólnie raczej przypominałoby to bezpieczny klocek. Ale nie miałam na myśli
motoru! Wcale się nie bałam. Ja się cholernie bałam!
- Powiedz, że robisz sobie jaja - Zesztywniałam, widząc
czarny ścigacz.
- Nie. Boisz się?
- Co ty.. - Zaprzeczyłam.
Zbliżyliśmy się do dwuśladowca. Louis podał mi kask i pomógł
wcisnąć na głowę. Tak wcisnąć, bo moja kopuła była dość niewymiarowa i
zazwyczaj miała problem z przeciśnięciem się, przez cokolwiek. Kiedy już
byliśmy gotowi do jazdy, wsiedliśmy na motor. Od razu kurczowo złapałam się
nieświadomie, tali chłopaka.
- Ej spokojnie - Starał się mnie od stresować.
- Zamknij się i jedźmy. - Zamknęłam oczy, mocniej obejmując
bruneta. Poczułam jak klatka piersiowa zawibrowała, zapewne od chichotu,
którego nie byłam w stanie usłyszeć, bo to coś strasznie hałasuje!
Wolałam nie patrzeć, na cała tą przejażdżkę. Obawiałam się,
tej prędkości. Nie mój świat.
Śliski materiał
kurtki Tomlinsona, sprawiał że moje palce cały czas ślizgały się po jego ciele.
Trochę niezręczna sytuacja, ale wolałam to niż jechanie bez trzymanki na tym
potworze.
Podmuch wiatru muskał moją skórę, powodując kolejne
dreszcze. Szum rozdzierający moje bębenki, nie pozwalał mi na skupienie. Co
chwilę przełykałam ślinę, chcąc "odblokować" zatkane uczy, likwidując
niekomfortowe uczucie. Jak można było
brać przyjemności, z takiego czegoś? Okropne doświadczenie.
Stopniowo, zaczęliśmy zwalniać, aż w końcu stanęliśmy.
Dzięki ci Boże!
- Ok stoimy, możesz otworzyć oczy Rue - Zawołał
- Nie dzięki, daj mi sekundę.
- Czego ty się boisz?
- To jest straszne!
Puściłam się kierowcy, próbując w tym samym czasie
zsiąść. Moje nogi były odrętwiałe, a nie
przyjemne mrowienie w okolicach ud, ograniczało moje kolejne kroki. Podałam
kask Lou i spojrzałam na kawiarenkę.
- To tu. Chodź. - Poprowadził mnie do wejścia.
Jak na dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi. Usiedliśmy
przy jednym ze stolików.
Było pusto, tylko jakaś para w kącie popijała lampkę wina,
wciąż zapatrzona w siebie, nie widziała niczego więcej. Cała kawiarnia
utrzymana odcieniach, czerni i brązu. Skórzane kanapy dodawały swojskiego
klimatu, nad każdym ze stolików wisiał lampion znakomicie komponujący z
całością.
Zamówiliśmy gorącą czekoladę i sernik. Wyglądało to pięknie, ale obawiałam się ile zejdzie mi zrzucenie, tylu słodkości na raz... Chrzanić to.
Przeczuwałam, że nasze rozmowy będą się opierać na pracy, w końcu tym żyjemy. Jednak zostałam pozytywnie zaskoczona. Louis to wspaniały materiał na przyjaciela. Z dnia na dzień coraz bardziej mi to udowadniał, martwiłam się tylko oto jak on to postrzega.
Sernik wyparował z naszych talerzy, lecz my nie zamierzaliśmy na tym skończyc naszego spotkania. Tomlinson zamówił kolejną dawkę cukru. Nasze opowiadanie odnośnie życia towarzyskiego nie miały końca. Brunet sypał żartami z rękawa, przez co o mało nie poplułam go napojem. Dobrze, iż w miarę szybko zakryłam usta ręką, nie pozwalając jej zawartości wybuchnąć na rozchichotanego współpracownika.
- Zaskocz mnie
- Hmmm.. Raz, gdy nasz pan od nauk ścisłych, doniósł dyrektorowi o naszych wagarach, całą klasą podnieśliśmy jego auto i postawiliśmy między drzewami. - Wzięłam łyka brunatnej substancji.
- Coo? - Złapał się za boki. - Kim ty jesteś? Nie wierzę. Co on na to?
Oparłam się o krzesło, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję dla mojego brzucha, który w każdej chwili mógł wybuchnąć.
- Cóż.. Przez dobre godziny stał przy samochodzie i wyklął nas do wszystkich bogów.
- Chciałbym to zobaczyć
Na dworze było już ciemno. Spojrzałam porozumiewawczo na Lou.
Wstał automatycznie i poszedł zapłacić za nasze zamówienia. Grzecznie poczekałam na niego, po czym oboje ruszyliśmy do wyjścia. Tym razem mniej nerwowo przejechaliśmy drogę.
Szybko się rozstaliśmy, choć miałam wrażenie że Louis chciał je przedłużyć, ale może to było to tylko złudzenie. Głupia wyobraźnia i instynkt psychologa.
#Liam
Czemu nie przyszła? Nie chciała? Zapomniała? Może odeszła? Może mnie okłamała?
Dałem się jej wrobić. Pierdolony świat. Pierdolona Rue. Nienawidzę jej. Nienawidzę.
Chcę o niej zapomnieć. Chcę jej nie znać. Chciałbym być sam. Byłem naiwny, wyobrażając Bóg wie sobie co. Że ktoś chciałby pomóc mordercy pf. Zwykłemu dupkowi. Biedny chuj z pierdolonymi myślami. Kim jestem? Niczym. Chcę zniknąć. Przestać być problemem. To tak wiele?
Cały wieczór czekałem tylko na moment, kiedy do mnie przyjdzie. Nie potrzebnie. Nie spałem, bo myślałem że to może głupi żart. Obiecała. Ranek minął. Zaraz popołudnie. Nadal jej nie ma.
Zwykła dziwka. Chcę żeby nie wracała.
Pikanie maszyny przyśpieszyło. Wkurwiający dźwięk. Usiadłem, odłączając te kable. Pisk rozniósł się po pomieszczeniu.
Drzwi otworzyły się. W progu stanęła uśmiechnięta dziewczyna, jednak widząc mój stan od razu, wyraz jej twarzy zmienił się. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do mnie powoli.
- Liam co ty robisz? - Spytała przerażona, widząc odczepiony sprzęt i kroplówkę.
- Nie przyszłaś - Warknąłem
- Przepraszam - Mówiła łagodnie - Nie chciałam zrobić przykrości Louisowi - Wyjaśniła stojąc tuż na przeciw mnie.
Wstałem, stykając się prawie z jej ciałem. Oddychałem ciężko. Złość płynęła w moich żyłach, niemal wysadzając je w powietrze. Zły na nią. Na wszystko. Najbardziej na Louisa. Jebany chuj.
- Wolałaś być z nim niż ze mną? W sumie kim ja jestem. - Burknąłem, patrząc jej głęboko w oczy.
Tak bardzo powstrzymywałem się, żeby nią nie potrząsnąć.
- Nie mów tak.
- A masz inne wyjaśnienie. Jestem nikim! Nigdy nie będę ważny! Nie chcę już twojej litości! Rozumiesz nie chcę! Odejdź i zostaw mnie samego.
- Lia...
- Zamknij się! Myślałem... myślałem... Nie ważne co myślałem. Ważne, że zrozumiałem twoją troskę. Kiedyś to sobie ułożę. Sam! - Wrzeszczałem.
Złapała moje policzki w dłonie i zaczęła je pocierać kciukiem.
- Shhh
- Proszę odejdź - Zaskomlałem.
- Nigdzie nie idę.
- Mówiłem ci już jestem..
- Dla mnie ważny - Dokończyła przytulając się do mojego torsu.
Oszołomiony jej słowami zamilkłem. Byłem ważny. Ważny dla niej. Ważny.
Uniosłem dłoń i pogładziłem jej włosy. Ważny. Chciałem jej. Ważny. Przychyliłem się i złożyłem subtelny pocałunek na jej głowie. Ważny. Zapach wanilii rozszedł się po moich nozdrzach. Ważny. Jej zapach. Ważny.
- Powtórz to - Szepnąłem dalej ją przytulając.
- Jesteś dla mnie ważny Liam. - Powiedziała, gładząc moje plecy.
"Widzisz ją gdy zamykasz oczy... Może pewnego dnia zrozumiesz dlaczego..."
OKEJ... MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ, ŻE LUBIĘ PERSPEKTYWĘ LIAMA. DO JEST DOPIERO CZĘŚĆ "NAGRODY" NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ MAX DO ŚRODY. WIĘCEJ NIC NIE MÓWIĘ. OD TERAZ ZACZYNA SIĘ ROZDZIAŁ, KTÓRY ZACZYNA MOJĄ ULUBIONĄ CZĘŚĆ WIĘC DO ZOBACZENIA NIE ROZPISUJĘ SIĘ.
WIDZIMY SIĘ JUŻ ZA NIEDŁUGO. BEZ OPÓŹNIEŃ ANI NIC. PISZCIE KOMENTARZE CO MYŚLICIE O TYM WSZYTSKIM NO I KTÓRA PERSPEKTYWA WAM NAJBARDZIEJ PRZYPADA DO GUSTU? WYJAŚNIAM AKCJĘ Z NIALLEM :)
IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM DŁUŻSZE ROZDZIAŁY I WIĘKSZA MOTYWACJA WIĘC LICZĘ NA WAS. DZIĘKUJE!! MIELIŚMY ŚWIĘTOWAĆ 5 TYŚ JEST JUŻ 6 XD
SPADAM DO NAUKI POWODZENIA!!
MADŻONEZ/ @LOLOUNIA
KOCHAM WAS! <3
P.S NIE SPRAWDZAŁAM BŁĘDÓW NIC! WIĘC WIADOMO.
Świetny rozdział <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńpiękny, piękny i jeszcze raz piękny czekam na następny :** @marlenarejmak1
OdpowiedzUsuńJezu perspektywa Liama jest zajebista! Kocham i czekam na następny rozdzial ♥
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co ty tam planujesz:) rozdział piękny/@i_love_poteto_
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział a szczególnie zakończenie :)
OdpowiedzUsuńTo było takie słodkie, że widziałam tęczę i jednorożce C:
I perspektywa Liama jest ghjnmkjnhbg. Po prostu to uwielbiam.
@Olciak2804
Louis co ty kombinujesz? Rue jest Liama! Ahh, dobra bo się zbulwersuję. Rozdział jest djintobwbrk! Perspektywa Liama jest chyba najbardziej wciągająca. Szkoda mi trochę Nialla bo siedzi w pace za nic. :( Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńJezu jaki słodki koniec ♥ jak dla mnie najlepsza jest perspektywa Rue i Liama ale lubię też poczytać co Niall sobie myśli. Już nie mogę się doczekać następnego więc weny życzę ;)
OdpowiedzUsuń@paulaaa1997
KURWA KURWA KURWA KURWA
OdpowiedzUsuńLIAM JEST WAŻNY DLA RUE! ONA SIĘ DO TEGO PRZYZNAŁA...NO JA PIERDOLĘ....CZEKAŁAM NA TEN MOMENT...ODKĄD BYŁAM PLEMNIKIEM!
A tak w ogóle to szkoda mi Liama...biedy czekał na nią cały dzień, a ona go tak po prostu olała...no i martwi mnie Louis....będzie pewnie zarywał do Rue...A TEGO PRZECIEŻ NIE CHCEMY!
I w ogóle ten rozdział był taki....brakuje mi odpowiedniego słowa....
Aha! No i wyjaśniła się ta sprawa z Niallem....jak mi go strasznie szkoda....biedny siedzi w więzieniu za nic....on jest taki uroczy...dobra, muszę się opanować...
Rozdział przeczytałam wczoraj ale nie chciało mi się komentować z telefonu - ja leń....
No nic...
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział bo to ff naprawdę jest gKOenialne i akcja coraz bardziej się rozkręca.
KOOOOCHAM XX
jeeeeej. przepraszam z góry, że nie skomentowałam tamtego rozdziału. ale wiesz, brak czasu. teraz jestem na internecie o wiele rzadziej, ale zawsze znajde czas na poczytanie twojego ff:)
OdpowiedzUsuńogólnie to podoba mi się akcja i jest wspaniale.
wszystko ładnie i pieknie oraz czekam na kolejny rozdział!
@niallver xx
Booooskie <3 Czekam na next !
OdpowiedzUsuń~D.
Megaaaaaaaa <3<3<3<3<3 haha :) :* to sie ciesz ;D
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdzial. Jezu czekalam na to, az Rue powie to Liamowi.
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny.
Pozdrawiam x
WOW Świetny rozdzial czekam na next ! Taka slodka koncowka i to wrobienie nialla! idiota nienawidze go glupi chuj (syn tej babci)
OdpowiedzUsuń@lovmyangels
Stawiasz wiele przeciwkow w złych miejscach, pilnuj się ;)
OdpowiedzUsuńdzis nowy prawda?
*_______*
Wiem :) Kiedy chcę dodać szybko rozdział one właśnie tak wyglądają. Jestem dyslektykiem, więc głupie poprawki zajmują mi masę czasu :)
UsuńA jakbyś znalazła sobie betę? :)
UsuńNa początek musiałabym ją znaleźć :)
UsuńJeśli chcesz, to mogę popatrzeć po blogach które czytam i znaleźć osobę, która fajnie pisze i byś może do niej napisała czy coś? :).
UsuńA tak poza tym to będzie dzis nowy? :-D może jakaś scenka z jakimś macankiem czy coś :-D ??
UsuńSpoko będę wdzięczna :)
UsuńMacanko :O
Zboki!!
Swoją drogą to dopiero idę pisać :)
Co wy z tym macankiem xD
Macanko fajne no :-D mogli by taki trochę i żeby lou wyszedł :-D
Usuńczytam kilka opowiadań i może czytasz takie opowiadanie o Niallu wilkołaku? http://i-love-you-vampire.blogspot.com/ dziewczyna wydaje się być miła to napisz do niej czy coś bo inne dziewczyny na blogach to albo starsze i nie mają czasu albo gwiazdy :-) może się okaże że czytasz jej bloga :-)
a będzie nowy dzis? :-)
Będzie ale bardzo późno, bo ja zazwyczaj siedzę po nocach nad tym :)
UsuńTak ó której?
Usuńbędę czekać
Zależy, kiedy mi dadzą laptopa :) nic nie obiecuje
UsuńI gdzie ten nowy? miał być do środy bez opóźnień
OdpowiedzUsuńGenilany *,* i ja też lubie perspektywę Liama, tylko ja się pytam gdzie npwy rozdział? miał być w sr a tu już czwartek :P
OdpowiedzUsuńWalczę z blogerem. Nie mogę dodawać postów, zaraz postaram się do nich napisać co się dzieję.
UsuńKocham kocham kocham to ♥♥♥♥ <3
OdpowiedzUsuńpierwszy raz jestem na twoim blogu na komputerze i to tylko po to by go wreszcie skomentować (obiecywałam sobie że zrobie to jakieś 8765 razy ale nigdy mi nie wychodziło) ;o wygląda pięknie xx
OdpowiedzUsuńcała historia jest niesamowita i niezywkle oryginalna. Jedyne co mi się nie podoba to brak Harrego ;< i to że Rue za bardzo spoufala się z Liamem. Terapeuci tak nie moga robić, ale liczę że to zamysł tego boga.
Odkrywa się co raz więcej tajemnic bohaterów i większość z moich przeczuć się sprwdza ^^
To jak potraktowali Nailla było żenujące. Miałam ochotę do nich pójść i im wpierdolić ;-;
Lubię Lou ale on jakoś mi tak na rolę chłopaka Rue nie pasuję nie wiem jakoś widzę w nim przyjaciela
to było takie kjiugytdrcgyvhjiuftuvhbj *-* jak Liaś się wkurzał na Rue biedny :<
przepraszam, że wcześniej jakoś nie komentowałam, ale jakoś tak wychodziło xx
czekam na następny :3
@bey_dream
Rozdział niesamowity. Czytałam go w dniu w którym go dodałas, ale dopiero teraz komentuje. Już nie mogę sie doczekac kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że szybko go dodasz. Miał być w środę, ale ponoć miałas problem z blogiem. Dodawaj jak najszybciej proszę cię bo już nie wytrzymuje ahha
OdpowiedzUsuńasdklfcdfj <33
omg czytając ten rozdział myślałam że sie zesram *ze szczęścia oczywiście* piszesz tak dhnxjiznjdr weny życzę (najlepiej pisz jedząc madżonez, pomaga na wszystko c:) pozdro
OdpowiedzUsuń@patkaa18086
JEZU
OdpowiedzUsuńODKĄD DODALAS TEN ROZDZIAŁ PRZECZYTALAM GO CHYBA 40 RAZY
LOLZ XD
Ily ♥
@Liloo9391
hahahahahahahaha kupił jej "porcelanowego słoika" haha madżonez ! ;d
OdpowiedzUsuńwiem, że to zwykła literówka, ale to śmiesznie brzmi ;)
świetny rozdział i czekam na następny <3
http://syrenkaharriel.blogspot.com/ zapraszam!!!! XDXDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuń