piątek, 14 lutego 2014

Chapter 1




Stukot obcasów rozniósł się po całym korytarzu zaburzając grobową ciszę, która do tej pory nie pozostawała naruszona. Obskurne ściany z widocznymi zadrapaniami powodowały u mnie kolejne dreszcze zdenerwowania. Gdy dłużej się na nie patrzyło można było stwierdzić ,że w odległej przeszłości musiały być białe, jednak teraz przybrały szary odcień z niewielkimi przejaśnieniami na biały tynk. Cóż chyba nie mogłam zbyt dużo wymagać od takiego miejsca... 

Moje ręce drgały z każdym kolejnym krokiem ,nawet ołówkowa spódnica zaczęła mnie dusić, a dokładnie wyprasowana koszula również wydawała się za wszelką cenę nie pozwolić mi wykonać kolejnego ruchu. Sytuacja wymagała nie nagannego wyglądu. Jak to mówią najważniejsze pierwsze wrażenie prawda? Stanęłam przed wielkimi drzwiami z tabliczką o wielkich inicjałach P. H. 
  Czyli to tu.. Poprawiłam już lekko wygniecioną spódniczkę oraz schowałam niesforny kosmyk włosów za ucho. Podziękowałam sobie w duchu za upięcie ich  w wysokiego koka. Uniknęłam tym sposobem ciągłego poprawiania wystających włosków. Ostatni wdech i wchodzę. Delikatnie zapukałam po czym trochę pewniej chwyciłam za lodowatą klamkę. Drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazał się dość postawny mężczyzna z o dziwo przyjaznym wyrazem twarzy. Jeden plus. 
Moje wyobrażenia raczej przedstawiały starszego mężczyznę przypominającego​ zombie, ale ten nawet był dość młody dawałam mu na oko coś po trzydziestce. Może nie będzie tak źle?        Gestem ręki zaprosił mnie bliżej żebym usiadła na fotelu tuż na przeciw jego dębowego biurka. Kątem oka udało mi się obejrzeć pomieszczenie i na szczęście było w o wiele lepszym stanie niż część budynku którą udało mi się na razie zwiedzić. Nawet znalazłam dwa obrazy, wiszące po prawej stronie mężczyzny. Ściany miały pomarańczowy kolor przez co nadawały trochę życia temu smutnemu otoczeniu. Uścisnęłam dużą dłoń mojego przyszłego pracodawcy i usiadłam na twardym fotelu, który niemal prosił o zejście z niego natrętnie wbijając sprężyny w mój tyłek.       

Założyłam nogę na nogę i splotłam na nich dłonie. Tylko w ten sposób mogłam ukryć drganie ciała. Nie chciałam wyjść na jakiegoś słabeusza. To była moja pierwsza próba podjęcia prawdziwej pracy. Mówiąc prawdziwa mam na myśli stała. Do tej pory łapałam się każdej drobnej roboty od roznoszenia ulotek do mało istotnych prób zostania kelnerką. Tak tylko prób. Nie nadawałam się za grosz do prac wymagających koordynacji i ciągłego pośpiechu. Dlatego nie pozostawałam w nich za długo. Musiałam to również pogodzić ze studiami oraz ciągłą nauką. Przeszłam zbyt wiele by czekać na upragniony zawód. Teraz moja przyszłość była w ręku jednego człowieka. To od niego zależało czy wyjdę stąd jako przegrana ,czy może zacznę nowy etap życia. Zaplanowałam już zbyt wiele by miało to tak od tak runąć. Trzeźwy opanowany umysł tego mi było trzeba..

- Paul Higgins niezmiernie miło mi poznać naszą nową pracownicę. - uśmiechnął się szczerze grzebiąc w miedzy czasie w kupie dokumentów przed jego nosem.

- Rue Lewis. Mi również.

- Będzie to problem jeżeli będę do ciebie mówić Rue? - Spytał nie pewnie.

- Oczywiście że nie.

Szczerze byłam mu wdzięczna. Nigdy nie przepadałam ,gdy ktoś mówił do mnie Per Pani. Żyłam w założeniu ,że jestem za młoda na to miano. Z resztą słowo Pan/Pani miało jakieś wyższe znaczenie do którego ja grona na pewno nie należałam. Chwila ciszy w której on dalej zaciekle szukał czegoś w tym chaosie pozwoliła mi się nieco rozluźnić. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak spięta byłam.

- Bardzo mnie zaskoczyłaś. - Uniósł swój wzrok na mnie.

- Nie rozumiem. - rzekłam niepewnie marszcząc przy tym nos.

- Jesteś pierwszą kobietą, która przekroczyła nasze progi do tego kandydatką na nowego pracownika. Wszyscy jesteśmy tym nieco zszokowani. - odchrząknął, a ja cierpliwie czekałam do czego zmierza. - Nie oszukujmy się... Ta praca ani trochę nie należy do bezpiecznych. W każdej chwili jesteś narażona nie chcemy nie porozumień...

- Wiedziałam na co się pisze. - odpowiedziałam pewnie.

- Praca psychologa do tego w takim więzieniu nie jest zwykłą pracą. Tu liczy się wytrwałość. To że nasz zakład trzyma dość średni poziom oskarżeń więźniów nie oznacza że są oni potulni. Każdy z nich jest nie obliczalny.

Może i miał w zamiarze mnie spławić, ale mnie to kompletnie nie ruszyło. Dobrze wiedziałam z czym wiąże się ta praca. Lubiłam poczuć mały smak adrenaliny choć w tym stopniu.
Niemal wszyscy z moim ojcem na czele odradzali mi tej pracy. Pytali czemu akurat tu?  Odpowiedź była prosta. Zbyt bardzo lubiłam wchodzić w czyjeś życie i pomagać w jego trudnościach. Może to głupie, jednak ja czułam się jak bym prowadziła wiele żyć. Mogłam pomóc komuś w rozwiązaniu problemu. Każdy lubi się wygadać. Ja lubię słuchać. Idealnie. Oczywiście pomimo braku doświadczenia przeszłam wiele szkoleń, a same studia ukończyłam śpiewająco, więc nie miałam wątpliwości, aby ciągnąć tą pasję.. Pasję ludźmi. Ludźmi z historią.

- Proszę mi uwierzyć, że stu procentowo zdaję sobie sprawę z tego gdzie jestem i po co. -Mówiłam dumnie.

- Cóż imponuje mi twoja postawa, lecz mam zastrzeżenia co do twojego braku praktyki. Nie wiem czy mogę cię przyjąć. - Był niezdecydowany co było wymalowane na jego twarzy. Momentalnie oblał mnie zimny pot. Czy to miało znaczyć koniec?

- Dam radę proszę dać mi szansę. Mogę zacząć od zaraz - łapałam się już ostatniej deski ratunku.

- Uparta.. - Prychnął rozbawiony - Cóż zaryzykuje miesiąc próbny potem zobaczymy co ty na to?  - Wykrzywił usta w szerokim uśmiechu.

- Jak najbardziej tak. - odparłam radośnie - To kiedy zaczynam?

Podkręcił głową z niedowierzaniem

- Przyjdź jutro na dziewiątą przekaże komuś ,żeby ci wszystko pokazał. Uzupełnisz drobne papiery i możesz się wykazać. Mam nadzieję że mnie nie zawiedziesz!

Wstałam i pożegnałam się z nowym szefem formalnym podaniem dłoni. Ruszyłam w stronę drzwi jednak zatrzymał mnie zanim opuściłam gabinet.

- Rue na pewno tego chcesz? - zmrużył oczy pokazując drobne zmarszczki w ich kącikach

- Nawet nie wie pan jak bardzo. Do widzenia. - Pomachałam na odchodne.

Stanęłam na korytarzu i wzięłam parę głębszych wdechów. Oparłam się o obskurną płaszczyznę starając opanować drganie serca, którego bicie chyba było słyszalne co najmniej w całym Ironbridge. 
Gdy już byłam zdolna do jakiekolwiek ruchu dałam się ponieść nogą do samego wyjścia. Skinieniem głowy podziękowałam strażnikowi za odprowadzenie ku ogromnej bramie. 
Cały areszt ogrodzony był kilkumetrowym murem w którym rzadko było widać maleńkie okna. Dwie wieże przy wjeździe oraz druty na szczytach nadawały mroczności całemu otoczeniu. Tu nawet drzewa wydawały się ponure. Lecz ani trochę na mnie to otoczenie nie wywierało presji. Jestem dziwna?
Wraz z przekroczeniem granicy muru mój stoicki spokój wyparował jak za pstryknięciem palca. Ściągnęłam wysokie obcasy i na bosaka tanecznym krokiem kroczyłam do domu. Miałam nadzieję ,że moja pensja kiedyś pozwoli mi na kupno własnego auta. Jazda starym pruchnem taty nie uśmiechała mi się zbyt bardzo ,dlatego wybierałam często wycieczkę pieszo lub przejażdżkę autobusem. Sama myśl o prowadzeniu samochodu ojca wywoływała u mnie skrajne emocje do tego wspomnienia z poprzedniego tygodnia ,kiedy to miałam okazję nim parkować na podjeździe i jakimś cudem hamulce "turboszybercuda" przestały działać ,a ja sama zaparkowałam w koszu sąsiadki, która niestety niezbyt mile przyjęła do wiadomości że zgniotłam jej kontener na śmieci... Zostało mi tylko mieć nadzieję że nie jest zbyt pamiętliwa.

Słońce zaczęło coraz bardziej grzać wraz z nadchodzącym południem. Co poczuł też mój żołądek. Od tego całego stresu strasznie zgłodniałam. Przechodnie patrzyli na mnie krzywo. W głębi duszy nie dziwiłam się w końcu szłam na bosaka przez miasteczko z uśmiechem tak szerokim ,iż spokojnie mogłam otrzymać pseudonim pani słoneczko.. Dziwnie by to brzmiało..
Ironbridge tętniło życiem. Tłumy ludzi na straganach szukający odpowiednich składników na  obiad ,małe dzieci wracające ze szkół zajadając się lodami z pobliskiej budki z włoskimi łakociami. 
Nie wspominając o korkach na drogach spowodowanych natłokiem ludzi.
Pomimo ciągłego ruchu nasze miasteczko posiadało pewną magię. Tak magię.. Przez ciągły ruch przewijał się spokój. Dwie odrębne perspektywy ze sobą współgrały..

Cudem doczłapałam na miejsce. Dla stworzenia pozorów osoby zasługującej na pracę założyłam z powrotem uciążliwe buty, które powinny być trochę niższe... Wyprostowałam się i niczym prawdziwa kobieta sukcesu i paradowałam do małej kuchni.

- Wróciłam! - Krzyknęłam nalewając sobie wody.

Nie musiałam długo czekać by w pomieszczeniu znalazł się mój rodziciel.

- Powiedz mi że cie nie zatrudnili! - Zaczął znowu...

- Ciebie też miło widzieć. - Odparłam sarkastycznie na co zmroził mnie wzrokiem. Upiłam łyk zimnego napoju po czym znowu zabrałam głos - Przyjęli mnie! Tak strasznie się cieszę! - Mówiłam oczarowana.

- Ile razy mam ci powtarzać że to nie dla ciebie?

- Co jak co, ale chyba sama wiem co będzie dla mnie dobre. - Odgryzłam się a jego postawa stała się bardziej napięta.

- Wychodzę. Mark chciał żebym wziął jego zmianę. Przemyśl to... - Wyszedł trzaskając drzwiami.

Zawsze tak było. Chciał kierować moim życiem twierdząc "Że chcę bym coś osiągnęła.."
Wcale nie miałam mu tego za złe jak najbardziej to rozumiałam. Niby mogłam już z nim nie mieszkać i wynająć coś bliżej centrum, jednak nadal było mi żal go zostawiać samego. Z jednej strony i tak mało czasu spędzał w domu, a gdy już był to oddawał się swojej pasji czyli zbieraniu monet. Nic fascynującego. Dla mnie, lecz uwielbiałam patrzeć na tą radość jaką mu to sprawiało.
Każda z nich miała tak wielkie znaczenie ,że czasami uświadamiałam sobie że moglibyśmy za ich cenę kupić nowy dom. Oczywiście tata nie dopuszczał tej myśli do siebie. On żył w założeniu ,iż nic nie ma większej ceny niż sentyment jakim je darzył.
Od tej całej wymiany zdań odechciało mi się jeść, jedyne o czym marzyłam to kąpiel i wyluzowanie się przed kolejnym wyzwaniem jakie niosło mi nowe zajęcie. Zrzuciłam z siebie ubrania ,po chwili stając nago w kabinie prysznicowej .Pod wpływem zimnej wody, która wydawała się wrzeć od mojej rozpalonej skóry ,nalałam na dłoń niewielką ilość płynu drażniącego moje nozdrza przesłodzonym zapachem pomarańczy. Kiedy już spłukałam z siebie całą ilość piany ,otuliłam się puchatym ręcznikiem. Z moich włosów kapały kropelki wody, nie miałam najmniejszej ochoty na ich suszenie. Spięłam je w kucyka i założyłam dość skąpa piżamę.
Nie miałam się przed kim krepować i tak byłam sama. Jedynie mój miś z dzieciństwa mógł mieć jakieś uwagi co do darmowego pokazu w ostateczności pająk który i tak buszował gdzieś za szafą.
W pełni wyluzowana przykryłam się kocem leżąc na łóżku i kontynuowałam czytanie książki. Jedna część mnie chciała oblać ze znajomymi sukces, ale druga chciała uniknąć kąśliwych uwag na temat "dziwnej" roboty. Tym sposobem nawet nie zdobyłam się na wysłanie głupiego sms'a. "Będzie jeszcze czas.." - pomyślałam.

Przeskakiwałam ze strony na stronę i nie zauważyłam kiedy usunęłam.

Promienie słoneczne wpadały przez okno bezczelnie wybudzając mnie z beztroskiej krainy snu, w której pragnęłam zostać na zawsze. Jednak miałam zbyt dużo do zrobienia w swoim życiu by sobie pozwolić na sapnie do południa. Leniwie przekręciłam się na lewy bok zakrywając po uszy kołdrą. Głośny jęk desperacji wypłynął z moich z ust, gdy po pokoju rozbrzmiał budzik. Odkopałam pościel i usiadłam na łóżku. Chwilę mi zajęło zanim moje mięśnie zaczęły budzić się do życia. Rannym ptaszkiem nie byłam, a wygrzebywanie się z pod cieplutkiego posłania nie należało do listy czynności, które uwielbiałam. Opuściłam stopy na zimne panele, a dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa na kontakt skóry z zimnym podłożem. Zerknęłam na zegarek leżący na szafce nocnej. Miałam jeszcze półtorej godziny, więc mogłam spokojnie się przygotować na pierwszy dzień w pracy. Niczym skazaniec na ścięcie ruszyłam do łazienki, po porannej toalecie wcisnęłam się w ciemne rurki i dopasowaną lazurową koszulę z niewielkim dekoltem. Do tego założyłam szpilki tym razem niższe niż poprzedniego dnia, by uniknąć odcisków. Włosy rozpuściłam swobodnie pozwalając im opaść na ramiona. Szybkim ruchem nałożyłam delikatny makijaż podkreślając moje oczy. 
Gdy zeszłam do kuchni ojca już nie było. Zastanawiałam się czy rzeczywiście tak długo pracuje czy po prostu nie chcę mnie widzieć. Może to był kolejny powód by wynieść się na swoje śmieci? Z burzliwymi myślami wypiłam w trybie szybkoultrazapie​rdzelającym kawę po czym pobiegłem na przystanek autobusowy znajdujący się jakieś sto metrów od naszego domu. W moim brzuchu toczyła się bitwa. Nie nie byłam głodna wręcz przeciwnie, w tamtym czasie gdybym coś włożyła do ust prawdopodobnie równie szybko znalazłoby się to na podłodze. Nerwy znowu oblegały moje ciało. Musiałam udowodnić że należy mi się ta fucha i bez skazy ogłosić "Dałam radę!". Udowodnić wszystkim w jak wielkim błędzie byli. Usłyszeć gratulacje i przeprosiny za zwątpienie. Tak tego było mi trzeba. Bo w końcu marzenia są na wyciągnięcie ręki... Najwyższy czas zdać się na siebie. Pokazać wartości, które tak długo nie pokazały się światu. Pozostaje pytanie. Czy dam im wyjść na światło dzienne?
 Jedno wiedziałam. Nie poddam się tak łatwo.

Autobus zatrzymał się na moim przystanku. Już nieco spokojniejszym i pewniejszym krokiem stanęłam przed ogromnym murem.
Mój wzrok od razu rzucił się na wielki napis wiszący na wjeździe do ogromnego budynku. "ZAKŁAD KARNY"
 Po małym przesłuchaniu na wejściu. Typu po co, dlaczego tu jestem w końcu mogłam znaleźć się na posesji. 
Siedziałam w prowizorycznej recepcji czekając na kogoś kto miał mnie oprowadzić. Mając na myśli prowizoryczna chodziło mi o wielkie biurko zawalone chyba toną dokumentów, a gdzieś zza sterty tych papierów można było zauważyć starego mężczyznę z gęstą czupryną siwych włosów. Wyglądał na tak znudzonego swoją pracą że każdy najdrobniejszy jego gest mógł być odebrany za ruch godny Oscara. Nie chciałam być nie miła ,ale zamiast siedzieć jak ten kołek mógł zrobić coś z tym bałaganem... Ale nie nic... 
Moja cierpliwość przekraczała już najmożliwsze granice. Ileż można było czekać? Przystępowałam z nogi na nogę albo po prostu gapiłam się bezczynnie w przeciwległą ścianę.
 Nagle do pomieszczenia wpadł młody mężczyzna na moje oko miał nie wiele po dwudziestce. Ubrany w obowiązujący granatowy strój i naszywkami w gwiazdki. Przyjrzałam się plakietce przyszytej do kieszeni. Tomlinson. Hmmm.. Czyli to mój współpracownik. Chłopak z gładko ogoloną twarzą przyglądał mi się z poważnym wyrazem. Niemrawo poprawił rozczochraną fryzurę i podszedł bliżej.

- Ty jesteś Rue Lewis? - Spytał spięty

- Tak to ja ,a ty? - Odparłam wesoło starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco mimo strachu.

- Uciekaj... - Powiedział przestraszony.

- C-co? - Zająknęłam się.

- Uciekaj stąd zanim będzie za późno! - mówił dosadnie przybliżając się do mnie.

Spojrzałam na niego przerażona otwierając buzie ,próbując wydać z siebie głos, lecz zamiast niego pozostawała głucha cisza. Mina bruneta momentalnie zmieniła się nie do poznania. Poważną mimikę zastąpił szeroki wyszczerz, a pokój wypełnił jego chichot.

- Hahahaha n-n-nie hahaha widziałaś swojej miny hahahaha - trzymał się za brzuch

Popatrzyłam na niego z pod byka czekając na wyjaśnienia.

- Uf - odetchnął wycierając łzę z policzka - Sztywniak z ciebie - zarechotał - Louis. Louis Tomlinson. - Podał mi dłoń.

 Uścisnęłam ją, a jego szorstka skóra przyjechała po mojej. Uśmiechnęłam się również pod nosem, ale zaraz przybrałam kamienny nastrój.

- Widzę że pracownicy nie są tu zbyt kompetentni. Mam nadzieję że chociaż więźniowie są inteligentni.

Louis wytrzeszczył zaskoczony oczy i podrapał się zmieszany po głowie.Tym razem ja zachichotałam burząc napiętą atmosferę. Tomlinson zdając sobie sprawę z mojej zemsty dołączył do mnie prowadząc wzdłuż zawiłych korytarzy. Tego dnia przechadzanie się wśród nie zbyt przyjaznej atmosfery nie wpływał tak na mnie jak poprzedniego dnia. W tamtym momencie pewnie szłam tuż za nowo poznanym kolegą i wsłuchiwałam się w jego gadanie na temat przestrzegań panujących na terenie więzienia. Z tego co się udało mi wywnioskować Lou pracował tu już od dwóch lat i był dość wysoko postawionym strażnikiem. Nie wydawał się ani trochę groźny ,wręcz przeciwnie emulował z niego taki rodzaj ciepła oraz bezpieczeństwa. To miło że przyszło mi zacząć pracę w takim towarzystwie ,a nie innym. Zatrzymaliśmy przed wielkimi drzwiami z metalu. Chłopak spojrzał na mnie porozumiewawczo. 

- Czas przejść do głównej atrakcji naszego dnia! - Zaświergotał by rozluźnić widocznie napięcie ,które miało nastać chwilę później.


I tak oto przed moimi oczyma ukazało się serce zakładu karnego. "Dom" skazanych. Ogromna przestrzeń z dwoma piętrami ,na każdym z nich cela koło celi. Kraty odbierające wolność ludziom ,zabierając jakąkolwiek możliwość prywatności. Pod ciągłym okiem kamer ,strażników witamy w ciemnym raju..
Nie pewnie rozejrzałam się w koło badając każdy najdrobniejszy detal. Więźniowie w pomarańczowych niemal oślepiających uniformach patrzyli na mnie zimnym, zagubionym wzrokiem. Idąc wzdłuż nich starałam się wyczytać emocje wymalowane na ich twarzach. Jedni byli zaciekawieni pojawieniem nowej osoby ,drudzy znudzeni udawali kompletnie nie zainteresowanych zaistniałą sytuacją ,lecz zerkali na mnie. Mimo guli w gardle ,która pojawiła się z nie wiadomych powodów wydawałam się nie wzruszona nowym światem ,który właśnie przyszło mi poznawać. Mój towarzysz leniwie kroczył przy moim boku i uśmiechał się pokrzepiająco. Weszliśmy po schodach na drugie piętro ,gdzie także znajdywały się kolejne "klatki",w każdej umieszczono po dwóch więźniów. 

- Hej Lou! - Usłyszałam głos z jednej z nich.

Oboje odwróciliśmy się w stronę dobiegającego głosu. 

- Hej Niall - Odparł wesoło brunet do rozchichotanego blondyna. 

Nie wyglądał na jakiegoś oprawcę ,prędzej porównała bym go do pluszowego misia. Jego przydługie już włosy wpadały mu do oczu kryjąc ich niesamowity jasny blask. Jego współlokator nawet nie zaszczycił nas spojrzeniem bawiąc się gumową piłeczką. Niall - bo tak było mu na imię z tego co zdążyłam załapać - w najlepsze gawędził z Louisem nie zważając na różnice jaka między nimi panowała ,ale i ten drugi nie widział przeciw wskazań na takie zachowanie.

- Kto to? - Wskazał na mnie blondasek. 

- To jest Rue. Nowa pani psycholog. - wyjaśnił mój przewodnik

Uśmiechnęłam się na co odwzajemnił mój gest.

- Ja chcę już na tą wizytę u psychologa. - Zaśmiał się

- Musimy już iść ,do później Niall! - Pomachał mu Lou.

Jak to niedorzecznie brzmiało.. Stróż machający do więźnia? To była dopiero część mojej wędrówki zapoznawczej. Więc ile mnie jeszcze tu czekało? 
Odeszliśmy kawałek w ciszy podczas gdy ja nadal spoglądałam na nowe postacie. Każdy z nich był taki tajemniczy ,utworzył wokół siebie sztuczną osłonkę maskującą każdą najmożliwszą iskierkę uczuć.. Może nie wszyscy? Potrzeba było czasu... Dużo czasu..

- To super dzieciak.. - Westchnął nagle

- Hmm? 

- Mówię o Niallu.

- Ach.. To prawda. Nie mogę uwierzyć ,że taki ktoś tu siedzi. - Mówiłam idąc dalej.

- Sama zobaczysz co jeszcze się tu kryje. - Rzekł zamyślony - To chyba już koniec tej części wycieczki. - Oznajmił stając przy drzwiach wyjściowych

Odwróciłam się w stronę ludzi ,których przyjdzie mi niedługo poznać. Z jednej strony zwarta i gotowa z drugiej zagubiona. Zbyt twardo uderzyłam w tą nową rzeczywistość. Mój wzrok utkwił w ostatniej celi ,a raczej w tęczówkach jej właściciela. Serce zatrzymało się na widok brązowookiego mężczyzny z delikatnym zarostem podkreślającym jego pełne usta. Siedział na łóżku opierając się o ścianę i bacznie mi się przyglądając. 

- K-kim je..

- Liam Payne - Wciął mi się Tomlinson nim skończyłam swą żenującą próbę wykrztuszenia z siebie kilku słów. 

- Wygląda tak...

- Niewinnie? - Prychnął - Nic bardziej mylnego. To morderca Rue. Chodźmy stąd. - Ponaglił mnie.

Oniemiała wykonałam polecanie ,jednak nie potrafiłam ujarzmić ciekawskich oczu ,które samoistnie powędrowały w jego stronę łapiąc ostatnie spojrzenie. Chytry uśmieszek zagościł na jego ustach ,a mrugnięcie oka speszyło mnie doszczętnie zmuszając do szybkiego opuszczenia tego miejsca.


                                                          "Kim ty jesteś....?"





HEJ HEJ I CZOŁEM!!
MADŻONEZIK WITA WAS C:
NO WIĘC MAŁY WSTĘP DO TEGO CO WŁAŚNIE PRZECZYTALIŚCIE..
DOSTAŁAM OLŚNIENIA I NAPISAŁAM FF... 
NIE JESTEM JAKĄŚ PISARKĄ. PO PROSTU LUBIĘ TO ROBIĆ ,A MOJE DOŚWIADCZENIE JEST RÓWNE ZERO :)
NIE LUBIĘ BAWIĆ SIĘ W PROLOGI ,WIĘC OTO MACIE ROZDZIAŁ 1 ,KTÓRY MOŻNA UZNAĆ ZA WPROWADZAJĄCY DO CAŁEJ HISTORII.
STARAŁAM SIĘ W NIM ZAWRZEĆ MNIEJ WIĘCEJ NAJWIĘCEJ JASNYCH INFORMACJI DLA WAS. 

MÓJ TT 
JEŻELI KTOŚ CHCĘ BYĆ INFORMOWANY NIECH NAPISZE MI SWÓJ UNSERNAME W KOM TU POD POSTEM ,A NAJLEPIEJ W ZAKŁADCE..
CÓŻ NIE WIEM CO JESZCZE MOGĘ POWIEDZIEĆ>>>>>>>

W JEDNEJ Z ZAKŁADEK MOŻECIE ZNALEŹĆ ZWIASTUN DO BLOGA

NAJWAŻNIEJSZE!!! PO DOBRNIĘCIU DO KOŃCA PROSIŁABYM O POZOSTAWIENIE PO SOBIE MAŁEJ PAMIĄTKI W POSTACI KOMENTARZA BO BEZ NICH ANI RUSZ HIHI WIĘC DO ZOBACZENIA :)

 WIECIE CO DZISIAJ JEST?
YEEEP WALEDYŃKĄOTYNKI :) 
A TAK SZCZERZE TO ŻYCZĘ WAM UDANYCH WALENTYNEK JA WAS WSZYSTKICH KOCHAM ,WIĘC NA PEWNO NIKT NIE JEST SAM!

TYMCZASEM JA IDĘ SPĘDZAĆ SWOJE WALENTYNKI>>>>>>>>> XD

                                                                                                   



                                                                                                        MADŻONEZIK XX

33 komentarze:

  1. WOW! Naprawde ciekawe. Czekam na to co bedzie dalej. A zwiastun cuuudny *_* Co z tamtym blogiem? Konczysz z nim?
    No toooo.. prosze cie zebys mnie informowala >>>>>> @Nightmares_xxox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kończę :) Potrzebna była mi odskocznia i to tyle. Mam już pół rozdziału ,więc i na drugim niedługo się pojawi nowy post

      Usuń
  2. Zapowiada się naprawdę ciekawie. Nie mogę się doczekać nexta :) Pozdrawiam @HoranFever4ever

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest meega nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ; 3 Wesołych walentynek ; ]] @Bajeek

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na początek jest świetne, jestem ciekawa kolejnych rozdziałów! x
    @patrycja0698

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jak wciąga *-* czekam na nexta :* @KlaudiaTurska2

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się zapowiada :)
    Jestem ciekawa tego co może się zdarzyć !
    Czekam na kolejny rozdział :*
    @louisx_carrot

    OdpowiedzUsuń
  7. Oficjalnie jestem zakochana! No patrz WALENTYNKI DZIŚ!!!! Jak to dobrze, że znalazłam Cię na tym tt. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję Ci za tego tweeta z linkiem. MASZ MNIE CAŁĄ. Już teraz mogę stwierdzić, że jestem uzależniona. To ff jest takie...takie...wciągające. Jesteś już u mnie na pierwszym miejscu. Zwiastun jest cuuuuudowny. Lucy Hale...moja ukochana aktorka...czego chcieć więcej? Czekam na następny rozdział tak ja na Chillsa xd (może nawet bardziej)
    Błagam, informuj mnie @CattieStyles
    No i szczęśliwych walentynek!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bosz już cie kocham :*<3 juz mi sie podoba to ff :) czekam na next :) dziekuje i także życze ci miłych walentynek ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow naprawde wciąga;-) czekam na następny rozdział :D serio masz talent
    Informuj mnie o kolejnych rozdziałach plisssss @I_m_Ninja___
    Szczęśkiwych walentynek;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie piszesz! Kiedy next? Pliss odpowiedz, bo nmg się doczekać!
    @Truskafaa

    OdpowiedzUsuń
  11. WOAH! MAJONEZ
    TY TO TAKA FEJMUS JESTEŚ :D
    i do tego
    JESTEŚ DENDROFILEM!!!!!!!!!!!!!!
    :o
    OSTATNIO SPOTYKAM ICH ZA DUŻO XD
    rozdział miooooooooooooooooooooooodzio! <3
    jak zobaczyłam Tomlinson to była moja reakcja >>>>>>>> NO NO TOMLINSON ZNOWU SIĘ SPOTYKAMY

    NAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAJAAAAAAAAAAAAAL! XD
    ZA CO TY TAM SIEDZISZ BIEDAKU!!!!!! JAK TEN WREDNY MADŻONEZ MÓGŁ CIĘ TAK WROBIĆ ;-;

    LIAM NIEGRZECZNY CHŁOPCZYKU TY!

    tryb szybkoultrazapie​rdzelający że wut?! XD
    #onlymadzonez


    iiiiiiiiii
    to chyba tyle chciałam skomentować
    więęęęęęęęęęęęęęec
    papapapapapa!
    do zoba na gadu XD
    twój żółwik ♥
    .
    .
    .
    DENDROFIL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :O

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste i mega wciągające *.* @cammerbist

    OdpowiedzUsuń
  13. wiedziałam wiedziałam wiedziałam że wpindolisz marka i kocham cię za to

    jestem oficjalnie i doszczętnie przerażona i wkurwiona kto śmiał wsadzić mojego najala do pierdla no który to przyznawać się tylko czekaj jak cie znajde to ci tak wpierdole że polecisz do zaczarowanego świata smerfów i pierdykniesz w komin chaty gargamela kurwa!!!!!!!
    albo lepiej naśle na cb Zena i zrobi ci krwawą miazge z twarzy tak jak temu kutasowi devonowi
    dobra emocje opadły
    gdzie ty wgl mieszkasz jeśli mogę spytać? bo aktualnie o niczym nie marze jak cie owiedzić i udusić... w przyjacielskim uścisku
    iiiii ludzie słuchajta ogłoszenia parafialne:.
    tak wgl i w szczególe to madżones jest naszym królem
    DZIĘKUJE *ah te owacje na stojąco*
    PS.rozdział zajekurwabisty i wgl mmmmmrrrrrrraaaaauuuuuu taki tajemniczy liaś
    wyczuwam doszczętnie zrytą psychikę i dużo sekszenia
    nie nic kochamkochamkochamkocham :* ten buziaczek do dla wszystkich którzy tak jak ja samotnie spędzili walentynki no chyba że ktoś liczy laptopa i telefon jako potencjalnych partnerów życiowych <3
    @jilo_xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahahahahahahahahahahahaha <3
      "Dużo sekszenia.." - Wiedziałam że połowa będzie na to czekać! XD
      Mareczek musi być :3
      Spokojnie Najal da radę w ostateczności zamkne cię z nim w celi c:

      Spadam! Madżonez xx

      Usuń
  14. Proszę o powiadamianie o nowych rozdziałach na tt. Moja nazwa @isia2107 :)

    OdpowiedzUsuń
  15. zajebiaszcze *.* pomgłabym prosic o przypominanie o nowych rozdziałach ??? Moj tt @232horan677

    OdpowiedzUsuń
  16. No no no nieźle sie zapowiada *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Walnę z anonimka xd
    wow! Zaczyna się ciekawie. Polubiłam bohaterkę :3
    Moja reakcja na Louis'a.. Walłam się kolanem o kant fotela C:
    Najal w pierdlu? W psychiatrycznym pierdlu? Może uzależnił się od jedzenia. Lulz. #suchar
    Ale Liam mordercą? Przecież on jest niczym zakonnica panna, muchy by nie skrzywdził :<
    Czuję że czytając to opowiadanie zrobi mi się papka z mózgu. :)))))
    Ale zanudzam xd
    Okz, jak na razie jest fajnie, ale muszę ci wytknąć parę błędów. Nie chciałabym cię urazić czy zniechęcić, w żadnym wypadku. Aż mi z tym źle, ale będę szczera.
    1. W czytaniu przeszkadza sposób wstawiania przecinków po danym słowie. Wstawia się je przed spacją, u Ciebie jest na odwrót, najpierw spacja a potem przecinek. Trochę to przeszkadza.
    2. Czasem w niektórych miejscach brakuje znaków interpunkcyjnych.
    3. Tak pięknie opisujesz sytuacje i osoby.. Więcej, więcej! *.*

    Nie chcę żebyś sądziła, że mi się nie podoba. To takich kilka wskazówek ode mnie. :)
    Piszesz na prawdę dobrze. Lubię twoje opisy, a dialogi są świetne dzięki twojemu poczuciu humoru. :)
    Ogólnie to nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Kiedy kiedy kiedy?

    + Gdy będziesz miała wolną chwilę mogłabyś pogrzebać w ustawieniach i usunąć wpisywanie kodu? Jestem w tym cholernie zła, ale spk, nie jestem automantem xd

    Kocham Cię i życzę weny! xoxo
    - @Ol_xd

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  19. Madżonez ty fejmie xD
    Weszłam tutaj tylko dlatego że ty to piszesz :v

    Masz jeszcze jakieś blogi??
    Jak tak to podasz mi linka? ? :>

    Lijasiek taki niegrzeczny... grrr...
    Ale co kurde Niallerek mój robi w więzieniu? Coo? :D

    Madżonez powinna mieć swój fandom
    ;D
    Jak byśmy się nazywały?
    Madżonators? XD
    Czekam na propozycje i zakładam fanpejdża na fb xD

    Pozderki ;D
    //Juljaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah ja i fejm hahahahahah!!
      Yep mam chwilowo wstrzymany i mniej opracowany no ale jest>>
      http://shade-lolounia.blogspot.com/
      Hahahahaha taaa fandom Madżoners!! <3

      Usuń
  20. Strasznie mnie wciągnęłaś po prostu wow! Nie potrafię opisać tego, nieziemskie i tylko. Masz talent! Życzę Ci duuużo weny :) Zapraszam również do mnie xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Bosz... juz mnie wciągnęło to ff, i nikt mnie już nie uratuje.
    Życzę ci duuuużo weny i komentarzy ;)
    @WiktoriaAsanov

    OdpowiedzUsuń
  22. Omg *0* nie mogłam się oderwać♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Boski czekam na następne @ewelina74786930

    OdpowiedzUsuń
  24. to jest takie akjsdcnebviafvbe :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Pomijając kwestę rozdziału ( bo wyżej już zostało napisane to co myślę :3 ) czy jest jakaś inna możliwość skontaktowania się z tobą prócz Twittera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emmm.. GG?
      Fb nie mam C Z Y S T E Z Ł O :)
      To zależy jak inaczej chciałabyś się skontaktować ^^

      Usuń
  26. nigdy jeszcze nie czytałam az tak zajebistego pierwszego rozdziału, zwykle sa nudne i krótkie, a twój to kompletnie odwrócona wersja!
    rozdział bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  27. *______* brak mi słów. Idę czytać dalej! @hayate_natsumi

    OdpowiedzUsuń